[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawę, że powinna go odepchnąć, lecz zamiast tego odepchnęła tę myśl i siedziała dalej
nieruchomo, jakby zahipnotyzowana siłą jego spojrzenia.
- Wiesz -szepnęła. - Odmieniłeś wszystko. Kłóciliśmy się, a potem nagle...
Jej głos załamał się, gdy Steve dotknął ustami jej warg tak delikatnie, że Michelle sądziła
wręcz, że śni.
24
- Kłóciliśmy się, by nie robić tego - powiedział głosem tak namiętnym i zmysłowym, że
Michelle poczuła dreszcz pożądania.
Pewnymi, powolnymi ruchami Steve pociągnął dziewczynę na oparcie kanapy.
- Kiedy siedzieliśmy dziś w restauracji - mówił cicho, wędrując ustami po jej policzku, wargach
i podbródku - tak bardzo pragnąłem cię dotknąć.
Przesunął dłoń od barku w dół jej pleców, aż do talii. Rozpostarł palce na płaskim brzuchu
dziewczyny, dosięgając dłonią jej piersi. Michelle zalała nagła fala gorąca. Instynktownie
skrzyżowała nogi i przylgnęła do niego mocniej.
Niezwykle zwinne dłonie Steve'a poruszały się niestrudzenie. Jedną ręką gładził atłasową
skórę jej uda, podążając za wciąż umykającym wyżej brzegiem sukienki, drugą zaś
podtrzymywał jej kark, nie przerywając pocałunku.
Michelle czekała, czując na plecach dreszcze pożądania. Nikt nie podniecił jej nigdy równie
szybko i równie silnie. Oszołomiona i spragniona, nie myślała, że doświadczane przez nią
wrażenia mogą być owocem wyrafinowanej techniki miłosnej Steve'a. Wierzyła, że są one
wynikiem jej własnych uczuć, emocji, z którymi walczyła przez cały wieczór. Teraz, w jego
ramionach, pozbyła się wszelkich obaw i wątpliwości.
Tuląc się do Steve'a, Michelle szeptała jego imię. Niski, pierwotny jęk wyrwał się z gardła
Steve'a, samcze zawołanie, nad którym nie był w stanie zapanować. Oddychał głęboko, a całe
jego ciało pulsowało boleśnie pożądaniem. Nigdy nie podniecił się tak szybko i to tylko za
sprawą pocałunków.
Gdy Michelle przylgnęła do niego, zmysłowo ocierając się o jego ciało, poszukując wargami
jego ust, Steve czuł, jak ślepa namiętność narasta w nim niebezpiecznie. Wsunął rękę za
dekolt dziewczyny, odnajdując nagą pierś ukrytą pod jedwabiem stanika.
Michelle zacisnęła mocno powieki. Jęczała cicho, gdy pocierając jej sutki, Steve zamienił je w
gorejące języczki ognia. Było jej tak dobrze; nie chciała, by zaprzestał tych pieszczot. Gdy
cofnął rękę, jęknęła protestując.
- Spokojnie, kochanie. - Głos Steve'a brzmiał nisko i gardłowo. - Uwolnimy cię. - Przeciągnął
ręką po plecach Michelle w poszukiwaniu suwaka, lecz nadaremnie. Ogarnął go niepokój. -
Jak wydostajesz się z tego?
Patrzył na elastyczny materiał jej sukni. W jaki sposób zdjąć z Michelle tak obcisłą kreację?
Nie będzie łatwo pozbyć się teraz tej przeszkody.
Ta sama myśl wyrwała Michelle ze zmysłowego amoku. Miała na sobie elegancką, seksowną
suknię; nałożenie jej lub zdjęcie wymagało nie lada wysiłku. Nie była to odpowiednia kreacja
na randkę z kochankiem.
Kochankiem! Słowo powróciło do niej niczym odbita rykoszetem kula. Kiedy Michelle wyzwoliła
się już spod uroku Steve'a, w pełni zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła i co miała zamiar
zrobić!
- Puść mnie! - Oddychała ciężko. Patrzyli na siebie w milczeniu.
Steve odsunął się kilka centymetrów, lecz wciąż nie wypuszczał jej z objęć. Jego ciało
pulsowało ogniem pożądania.
- Michelle - zaczął ochryple.
- Nie! - Odepchnęła go z całej siły. Ten nieoczekiwany atak zaskoczył go na tyle, że Michelle
zdołała się uwolnić. Zerwała się na równe nogi. - Nie mogę w to uwierzyć! - Oburzenie na
Steve'a i własną słabość dodało siły jej wybuchowi gniewu. - Jesteś podstępny jak wąż!
Sprawiłeś, że czułam się z tobą dobrze i bezpiecznie. Nabrałeś mnie na swą rycerskość, bym
25
zrezygnowała ze zwykłej czujności. Powiedziałeś, że nie masz zamiaru mnie uwieść, że nie
będę musiała walczyć z tobą...
- Nie musiałaś walczyć - przypomniał jej Steve z dziwnym wyrazem twarzy. - Byłaś jak
najbardziej po mojej stronie, kotku.
- Ty arogancki, egoistyczny, godny pogardy kłamco! - wykrzyknęła Michelle.
Twarz Steve'a wykrzywił grymas.
- Nie jestem kłamcą - stwierdził krótko. - Dobry lobbysta traci wiarygodność, kiedy kłamie. Nie
jestem kłamcą, Michelle - powtórzył.
- Nie mówię o twojej pracy, ty chytry lisie. Chodzi mi o to, co mówiłeś dziś wieczorem. Te
zapewnienia, że nie będziesz mnie atakował, a przecież właśnie to zrobiłeś.
- Powiedziałem, że nigdy nie używam przemocy wobec kobiet - odparł Steve. Również jego
zaczynały ponosić nerwy, choć starał się nad sobą panować. - I do niczego cię nie zmuszałem,
Michelle. W każdym razie nie uwiodłem cię. Całowaliśmy się tylko.
Całowali się tylko! Michelle czuła się, jakby otrzymała policzek. A więc tak to traktował. Kolejna
kobieta, kolejny weekend, kolejny pocałunek. Michelle pamiętała jeszcze żar ogarniającej ją
namiętności, przyjemność, jaką dały jej te chwile. Czuła wtedy, że to, co robi, jest słuszne.
Wydawało się jej, że odnalazła coś wyjątkowego, coś, czego z nikim innym nie mogłaby
doświadczyć. Najwyrazniej on przeżywał to zupełnie inaczej. Jej twarz zapłonęła ze wstydu.
- Twierdzisz, że jedynie się całowaliśmy. - Nigdy, nigdy nie da mu poznać, jak bardzo poczuła
się zraniona okazanym przez niego lekceważeniem. Zamiast tego natarła na Steve'a niczym
rozjuszona lwica. - Zdajesz się zapominać, że twoja ręka znalazła się za moim dekoltem.
- I byłaś tym zachwycona - warknął Steve. Sama się o to prosi, usprawiedliwił się w duchu.
Kiedy otrzymał policzek, musiał przyznać, że w pełni na niego zasłużył.
Michelle oszołomiona oglądała czerwony ślad na jego twarzy.
- Nigdy dotąd nie uderzyłam nikogo.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - Steve z ociąganiem dotknął ręką twarzy. - Niespecjalnie
zachwyca mnie fakt, że zostałem pierwszym spoliczkowanym przez ciebie facetem.
Michelle westchnęła.
- Należało ci się!
- Naprawdę?
- Tak! Ponieważ nic nie ma dla ciebie znaczenia! Spotykasz różne kobiety w różnych miastach
podczas kolejnych weekendów, lecz traktujesz je jednakowo. Jeśli twoje partnerki tak łatwo
można zamienić lub zastąpić kimś innym, nic, co wydarzy się z którąkolwiek z nich, nie ma
znaczenia. Nikt i nic nie liczy się dla ciebie.
Steve poruszył się niespokojnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.