[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinnyśmy wyjść z domu. Brutalnie odrywam Kasię od siebie i mocując się z nią nakładam rajstopy. Kasia chce kupkę. Siedzi pięć minut na pustym nocniczku, który w końcu siłą wyciągam spod pupy. Szósta dwadzieścia jesteśmy obydwie spocone, roztrzęsione, ale prawie gotpwe do wyjścia. Kasia znowu chce kupkę. W pierwszej chwili nie reaguję sądząc, \e to znowu wybieg, ale w końcu decyduję się na ponowne podanie nocniczka. W samą porę! Nocnik jest pełny. Wypycham krzyczącą Kasię za drzwi. Na ulicy mała uspokaja się nieco. Chyba zaczęła działać neospasmina. Przed samym wejściem do przedszkola Kasia wymiotuje. Postanawiam pójść z nią po południu do lekarza. Krzyk zaczyna się znowu. Usiłujemy obydwie z panią Agatką (wychowawczynią od maluszków) rozewrzeć zaciśnięte na moim swetrze piąstki. Z trudem nam się to udaje. Do pracy spózniam się dwadzieścia minut. Szef jednak nic nie mówi. Spokojnie podsuwa mi listę do podpisania. Siadam przy biurku. Nie wytrzymuję. Płaczę. Dziewczyny, które mają to ju\ za sobą pocieszają mnie, \e pierwsze tygodnie w przedszkolu zawsze są trudne i dla mamy, i dla dziecka. O jedenastej dzwonię do przedszkola. Pani mówi, \e wszystko w porządku. Kasia podobno zjadła śniadanie, nie płacze, bawi się. Trochę nie wierzę, ale jestem spokojniejsza. Piętnasta piętnaście kolega podwiózł mnie samochodem. Jestem więc pod przedszkolem wcześniej ni\ się spodziewałam. Z bijącym sercem wchodzę do szatni. Ktoś wyprowadza do mnie Kasię. Mała idzie powoli. Nie wita się, nie cieszy, jakby zupełnie obojętne jej było to, \e przyszłam. Jej twarzyczka jest blado\ółta z ciemnymi podkówkami pod oczkami. Usiłuję nawiązać rozmowę. Pytam jak było. Nie odpowiada mi. Pozwala ubierać się, nie reagując zupełnie na to, co z nią robię. Wychodzimy na 58 59 ulicę. Kasia automatycznie podą\a za mną. Trzymam bezwładni) rączkę w swojej dłoni. Wchodzimy do przychodni dziecka chorego. Jesteśmy i u pierwszy raz. Kasia przez trzy lata prawie nie chorowała. Siwowłosa pielęgniarka nie chce nas zarejestrować, ale w końcu lituje się nad nami i radzi zapytać panią doktor, czy nas jeszcze przyjmie. Pani doktor odburkuje coś, patrząc niechętnie znad okularów. Nie brzmi to ani tak, ani nie. Na wszelki wypadek wracamy więc do poczekalni. Po dosyć pobie\nym badaniu, pani doktor pyta o przedszkole. Ach te dzisiejsze kobiety! Urodzą, a potem robią wszystko, \eby jak najszybciej uciec od domu i od dziecka burczy. Czy według pani pytam lekarkę Kasia nie powinna chodzić do przedszkola? Ona przez trzy lata zupełnie nie chorowała i była bardzo wesołym, zrównowa\onym dzieckiem dodaję zaczynając jakby się usprawiedliwiać. Proszę pani głos pani doktor brzmi bardzo nieprzyjemnie. Ona ma dopiero trzy lata, a \adne dziecko w tym wieku nie jest jeszcze dojrzałe do rozstania się z matką ani pod względem fizycznym, ani psychicznym. Dlaczego więc urlopy wychowawcze trwają tylko trzy lata? nie daję za wygraną. Ja nie decydowałam o tym, ile mają trwać ucina pani doktor dyskusję i zaczyna wypisywać receptę na jakieś uspokajające syropki. Na razie nic takiego dziecku nie jest, reakcja nerwicowa na zmianę otoczenia. Ostrzegam jednak, \e prawdopodobnie będzie bardzo chorowała dodaje surowym tonem. Wychodzimy. Jestem przybita. A przecie\ w mojej sytuacji są tysiące kobiet. Co robić? Postanawiam nigdy ju\ nie odwiedzać z Kasią pani doktor, z którą los zetknął nas dzisiaj. Siedemnasta: w pośpiechu robimy niezbędne zakupy. Osiemnasta: nie jedliśmy dzisiaj obiadu, zabieram się więc do przygotowania czegoś ciepłego na kolację. Dziewiętnasta trzydzieści: Kasia nie chce jeść. Wmu-szam w nią szklankę soku owocowego i nie kąpiąc kładę do łó\ka. Co za ulga: zasypia. Dwudziesta pierwsza: w wannie pranie, w zlewozmywaku sterta naczyń. Nie mam siły ruszyć się z krzesła. Dyskutujemy z Pawłem. Mo\e mogłabym wziąć jeszcze rok urlopu bezpłatnego? Niestety, chyba nie będę mogła nie dadzą mi w pracy, a poza tym za co będziemy \yć? 13 września (sobota) Siedem koszmarnych dni i koszmarnych nocy. śółto--zielono-biała twarzyczka Kasi. Składa nam zapewnienia o miłości i robi wyrzuty za gehennę, którą musi prze\ywać w przedszkolu czuje się przez nas odrzucona. Wczoraj gorączka 38,5 i lekarska diagnoza: Kasia ma zapalenie gardła. Wczoraj prze\yliśmy te\ poszarpany do kości palec mojego mę\a, usiłującego domowym sposobem dopasować półeczkę pod okno. Dzisiaj ulga: kość palca w porządku, a mała przez parę tygodni będzie miała opiekę taty. 10 pazdziernika (piątek) Czy\by cud? W poniedziałek rano Kasia, po trzech tygodniach spędzonych z tatą, spokojnie ubrała się i bez \adnych oporów pozwoliła zaprowadzić do przedszkola. Pani Agatka powiedziała mi dzisiaj, \e moja mała jest du\o spokojniejsza i \e zasypia (naprawdę?!) podczas ciszy. A poza tym jest piątek koniec tygodnia, a Kasia nie ma nawet śladu kataru. Mo\e wszystko dobrze się w końcu uło\y z tym przedszkolem? 11 pazdziernika (sobota wieczór) Za wcześnie się cieszyłam. Dzisiaj rano Kasia miała gorączkę 38 stopni. Wezwaliśmy pogotowie. Pani doktor nie zauwa\yła nic szczególnego, poza tym, \e dziecko jest wyjątkowo blade. Zapisała merafm i witaminy. Po południu temperatura skoczyła do 39,7. Powtórnie wezwaliśmy pogotowie. Tym razem stwierdzono zapalenie gardła (znowu!). Pani doktor zapisała me-tacyklinę. 14 pazdziernika (wieczór) Przed chwilą Kasia poszła spać. Zpi bardzo niespokojnie, a przede wszystkim bardzo kaszle. Paweł był dzisiaj drugi raz w przychodni. Mówił lekarce, \e gorączka nie opada. Sugerował pani doktor wizytę w domu. Dano mu niedwuznacznie do zrozumienia, \e jesteśmy starymi rodzicami (obydwoje po trzydziestce) małego dziecka i histeryzujemy. 15 pazdziernika (środa noc) Mała ma obustronne zapalenie płuc. Stwierdził to wezwany prywatnie, trochę z nami zaprzyjazniony pediatra. Na naszą prośbę, po krótkim namyśle, zdecydował się zostawić nam dziecko w domu, chocia\ tak cię\kie scho- j r\enie wymaga leczenia szpitalnego. 62 29 pazdziernika (środa) Pan doktor był dzisiaj na ostatnim badaniu kontrolnym. Organizm Kasi nadzwyczaj szybko poradził sobie z chorobą. Pytaliśmy naszego pana doktora", czy według niego Kasia jest dzieckiem, które nie powinno uczęszczać do przedszkola? Odpowiedział stanowczo: Prawie \adne trzyletnie dziecko nie powinno być odrywane od matki. Jeśli jednak chodzi o Kasię, to niczym nie ró\ni się od innych trzylatków i jeśli zakłada się, \e trzyletnie dzieci wytrzymują warunki wychowania przedszkolnego to Kasia te\ wytrzyma. Mo\na spróbować ją posłać za jakiś miesiąc, dwa. Tak, za miesiąc, dwa - tylko co począć z Kasią przez ten czas? Pani doktor w przychodni te\ uwa\a, \e Kasia po tak cię\kiej chorobie musi przejść okres około dwumiesięcznej rekonwalescencji. Jednak ju\ po dwóch tygodniach opieki" odmawia mi dalszego zwolnienia, twierdząc, \e według przepisów nale\y się ono tylko na okres ostrego przebiegu choroby. Trzeci tydzień był ju\ wyproszony i dany bardzo niechętnie. Zostało mi jeszcze parę dni urlopu. A potem? Bezpłatny... o ile szef się zgodzi. 22 grudnia (poniedziałek) Szef się zgodził i jutro wyje\d\amy z małą na dziesięć dni do Szczyrku. Wydajemy na wyjazd ponad połowę po\yczki, którą przyniósł wczoraj z pracy Paweł i uwa\amy, \e to i tak będzie mało. Ju\ od paru dni segreguję, piorę, prasuję ubrania, które mamy wziąć ze sobą. A [ Pobierz całość w formacie PDF ] |