[ Pobierz całość w formacie PDF ]
delegatów, nawet jeśli pierwszy prom został zniszczony. Niewątpliwie wiadomość o stracie tego pojazdu została przekazana innym i niedługo przybędzie ich więcej, najeżonych wojowniczością. Ocean może próbować zniszczyć nowo przybyłych, ale tym razem delegaci będą bardzo podejrzliwi. Zatrzymała łódz, kiedy znalazła się o kilometr od skraju węzła. Do tej pory przechodził przez te same szalone fazy, których świadkiem była uprzednio. Czuła ten sam wyjący wicher przemian. Za chwilę nastąpi koniec. Toksyna wsączy się w rdzeń sterujący węzła, poinstruuje całą biomasę, by się zdegradowała do bryły tępej materii warzywnej. Te same zabójcze instrukcje będą już mknęły przez macki łączące węzły, krętymi drogami aż za horyzont. Zależnie od struktury sieci, dotarcie do wszystkich węzłów na planecie zabierze jedynie piętnaście do dwudziestu godzin. W ciągu doby wszystko się skończy, %7łonglerów już nie będzie, informacja w nich zakodowana zostanie nieodwracalnie starta. A sam Turkus zacznie w tym samym czasie umierać, tlen w jego atmosferze nie będzie już utrzymywany przez organizmy oceaniczne. Minęło następne pięć minut, potem dziesięć. Transformacje węzła stały się mniej gorączkowe. Przypomniała sobie tę chwilę fałszywego spokoju. Oznaczało to tylko, że węzeł zrezygnował z prób przeciwdziałania toksynie, zaakceptował logiczną nieuniknioność swego losu. Na całym Turkusie powtórzy się to ponad tysiąc razy. Domyślała się, że przy końcu opór będzie mniejszy, gdyż jego daremność stanie się oczywista. Zwiat pogodzi się ze swym losem. Minęło następne pięć minut. Węzeł nadal istniał. Struktury zmieniały się, ale łagodnie. Nie było ani śladu powstającego wzgórka jednorodnej materii, który widziała przedtem. Co się dzieje? Poczekała następny kwadrans, a potem skierowała łódz z powrotem ku węzłowi, po drodze potrącając unoszącego na wodzie trupa Weira. W jej mózgu niepewnie sformowała się pewna idea. Wyglądało na to, że węzeł wchłonął toksynę i nie zginął. Czy to możliwe, że Weir popełnił błąd? Czy to możliwe, że skuteczność toksyny zależała tylko od tego, czy zostanie ona użyta jednokrotnie? Być może. Kiedy nastąpiła pierwsza fala transformacji, musiała jeszcze funkcjonować maćkowa łączność między Fosą a resztą oceanu. Macki zostały przecięte pózniej - albo kiedy zamykano wrota, albo przez jakiś proces autonomiczny w samym rozciągniętym oceanie - ale do tamtej chwili nadal istniały połączenia informacyjne z szerszą siecią węzłów. Czy umierające węzły mogły wysłać dostateczne ostrzeżenie, żeby inne węzły znalazły strategię dla swojej ochrony? To również możliwe. Kiedy w grę wchodzili %7łonglerzy, przyjmowanie jakichkolwiek pewników nigdy się nie opłacało. 1 43 Naqi zaparkowała łódz na peryferiach węzła. Wstała i zdjęła ubranie po raz ostatni, pewna, że już go nie będzie potrzebować. Spojrzała na siebie, zdumiona jaskrawym maswerkiem zieleni, który pokrywał teraz jej ciało. Na pewnym poziomie świadectwo obcej inwazji komórkowej było przerażające. Na innym zaskakująco piękne. Na horyzoncie wzniosły się smugi dymu. Niebo rozdrapywały nerwowo polujące maszyny. Naqi wstąpiła na burtę. Strach ustał zastąpiony przez intensywny, przepełniony miłością spokój. Stała na progu czegoś obcego, ale zamiast grozy towarzyszyło jej tylko poczucie rychłego powrotu do domu. Poniżej czekała na nią Mina. Kiedy będą razem, nic ich nie zatrzyma Naqi uśmiechnęła się, rozłożyła ramiona i powróciła do morza 1 44 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |