[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prochu i nawet działa porządnego nie ma, żeby do Niemców wygarnąć... Stoimy tak i rozmawiamy, a tu nagle straszny huk od strony rufy, a pózniej drugi spod pokładu. Rąbnąłem w coś głową i straciłem przytomność. Ocknąłem się dopiero w wodzie i zacząłem płynąć jak najprędzej, bo przypomniałem sobie, jak mówili, że gdy statek tonie, zwłaszcza taki duży, to robi się wielki lej, który wszystko wciąga. Gdy już byłem w szalupie, to ktoś zagadnął: Co ty, człowieku, do Turcji chciałeś płynąć? Dowódca Jupitiera , Romanow, rozmawiał przez telefon z nurkami, którzy badali dno. Rzeczywiście wtrącił ludzie w szoku robią różne głupstwa. A nie słyszeliście o tym zapytał bosman Naumiec jak nasi rzeczywiście do Turcji popłynęli? I widząc zdziwione spojrzenia kontynuował: W Sewastopolu ratownicy trwali do końca. To zresztą normalne. Musieli przecież zagrodzić kanały i zatopić uszkodzone statki przed opuszczeniem portu. Gdy się zorientowali, że już wszyscy odpłynęli, mogli uciekać gdzieś w głąb lądu, ale tam przecież byli Niemcy, albo próbować jakoś morzem. Całe szczęście, że znalezli łódz motorową, i to o obiecującej nazwie Nadieżda . Ruszyli więc w drogę. Zamiast jednak trzymać się brzegu, wyszli w morze i kierowali się według słońca. Gdy zaszło, płynęli dalej na wyczucie. Rano patrzą, coś nie pasuje. Słońce wschodzi nie tam, gdzie powinno... Chcą zawracać, ale widzą, że w ich stronę sunie jakaś kanonierka... Ktoś miał karabin, więc dawaj strzelać. Tamci nic, tylko idą w ich stronę. %7ływcem nas chcą wziąć, pomyśleli. Niedoczekanie ich . Kanonierka z tej, to oni w tę, i serię... Wreszcie ktoś krzyczy: Przestańcie, popatrzcie na banderę . Osłupieli. To przecież Turcy! Skąd oni tutaj? Tamci jeszcze nie dowierzali, krążyli z pół godziny, nim odważyli się podpłynąć. Nasi próbowali tłumaczyć, ale gdzie tam... Poszli w jasyr. Ulokowano ich bardzo przyzwoicie, w małym domu na przedmieściu Samsun. Wartownicy stali przy drzwiach i oknach, kelner, mówię wam, jedzenie nosił. Niewola, że lepszej nie trzeba... Dopiero gdzieś po tygodniu przyszedł nasz konsul i mówi: No, dezerterzy, kiepsko z wami . I wtedy uświadomili sobie, że faktycznie jest niewesoło, że mogą im nie uwierzyć. Turcy coś tłumaczyli wcześniej, że to, owszem, kraj neutralny, ale oni nie chcą z nikim konfliktów, czyli że też ich wzięli za uciekinierów. Trzeba było wszystko odkręcać. Ktoś przypomniał sobie, że przecież ostrzelali kanonierkę, że gdyby byli dezerterami, to oddaliby się w ręce Turków bez szemrania. Mówią o tym konsulowi, zapewniają, że chcą wracać. Wezwano dowódcę kanonierki, który potwierdził, że walczyli jak Iwy. Ktoś z konsulatu poszedł nawet oglądać przestrzelmy w nadbudówce. Cały miesiąc to wszystko trwało. A co pózniej? zapytał Trubow. U nas też poszli do więzienia, ale już do takiego bez kelnera. W końcu jednak im uwierzyli. Skąd ty to wszystko wiesz? Naumiec podrapał się w głowę. Bo sam byłem na tej łódce. Na Jupitierze zagrzmiała salwa śmiechu. W słońcu wiosennego poranka stojąca na małym okręcie grupa ludzi sprawiała wrażenie cieszących się życiem wycieczkowiczów. Aż trudno było uwierzyć, że jeszcze niedawno patrzyli śmierci w oczy, tracili bliskich, wpadali w rozpacz. %7łycie odradza się bardzo szybko, pomyślał Romanow. I dobrze, że tak jest. Nurkowie zaczęli wychodzić na pokład. Gdy zdjęli hełmy, jeden z nich zakomunikował: Leży na lewej burcie, bardzo pochylony. Zasypany piaskiem prawie do pokładu. Będzie trudno... Ale wyciągniecie go, prawda? W głosie Trubowa zabrzmiał niepokój. Obecny na pokładzie inżynier Kazakow zamyślił się. A zbiorniki przednie całe? Wygląda, że całe. To spróbujemy. Gdyby to nie był tankowiec, chyba byśmy zrezygnowali. Przede wszystkim należało oczyścić wrak z piasku, a pózniej wypompować paliwo z ocalałych zbiorników. Kazakow wyliczył, że jeśli napełni się je gorącym powietrzem, łatwo będzie można ustawić statek w pozycji pionowej. A wtedy zamontuje się pontony przy obydwu burtach i wyniesie kadłub na powierzchnię. Tak też zrobili. Kiedy pokryte rdzą cielsko zbiornikowca wypłynęło na powierzchnię, Trubow patrzył nań jak na najpiękniejszy statek pasażerski. Będzie pływał? zapytał patrząc w oczy Romanowowi. Nadzieje marynarza ziściły się. Statek wrócił pod banderę. * Lista jednostek, które podniesiono z dna Morza Czarnego, zawiera 806 pozycji. Znajdują się na niej również jednostki pływające wroga, głównie te, które poszły na dno w portach Rumunii i Bułgarii. W 1944 roku grupa Michajłowa wydobyła z głębin niemieckie barki desantowe, transportowce i rozliczne kutry zatopione w rejonie Warny. Pierwszym był statek Frankfurt , pózniej mały ścigacz. W tym samym miejscu znaleziono dwie barki BDB 448 i BDB 570 . Prace poszukiwawcze uległy przyspieszeniu, gdy do Warny przybył radziecki ścigacz BO 204 , na którym oprócz hydrolokatora znajdowało się nowoczesne urządzenie do wykrywania metali. Okazało się bardzo przydatne. Według danych inżyniera Bryzżewa, który skonstruował wykrywacz, za jego pomocą zlokalizowano miejsce zatonięcia 76 statków i okrętów nieprzyjaciela. * Dzień zwycięstwa zapoczątkował nowy etap w historii Służby Awaryjno-Ratowniczej. Wyszła ona z wojny silniejsza i bardziej doświadczona, choć na pewno każdy z ratowników wolałby zdobywać wiedzę w inny sposób i w innych okolicznościach. Faktem jest jednak, że jeżeli chodzi o potencjał służby, to był on czterokrotnie większy niż przedwojennego Specjalnego Przedsiębiorstwa Robót Podwodnych. W skład jej wchodziło obecnie 28 oddziałów ratowniczych, 15 grup do prac podwodnych, 9 oddziałów technicznych, oddział szkoleniowy oraz specjalistyczne przedsiębiorstwo produkujące sprzęt do przeprowadzania akcji ratowniczych. Znacznie też rozwinęła się flotylla. W roku 1941 liczyła ona 28 okrętów i 54 łodzie, a pod koniec wojny było ich dwukrotnie więcej. Wzrost ten nastąpił mimo poważnych strat poniesionych w okresie wojennej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |