[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To sprawiliście frajdę rybakom! - Nie tak znowu wielką. Nie chcieli wierzyć, że zrobiły to delfiny. Twierdzili, że to zasługa ich elektrycznych pól kierujących i przynęty dzwiękowej. My wiemy lepiej i udowodnimy im to, kiedy tylko będziemy mieli większą ilość przyuczonych delfinów. Wtedy będziemy napędzali ryby, gdzie, i komu, będziemy chcieli. Johnny przypomniał sobie słowa profesora Kazana, wypowiedziane w czasie pierwszego ich spotkania. Mają więcej swobody, niż my kiedykolwiek zaznaliśmy na lądzie. Nie są niczyją własnością i mam nadzieję, że tak już na zawsze pozostanie . Czy teraz nie zagraża im utrata tej wolności i czy sam profesor, mimo swoich dobrych intencji, tego właśnie nie spowoduje? Tylko przyszłość mogła to pokazać. A może Lud Morza nigdy nie był tak wolny, jak to sobie człowiek wyobrażał. Johnny nie mógł zapomnieć historii o orce, która miała w brzuchu dwadzieścia delfinów. Za wolność trzeba płacić, tak jak płaci się za wszystko. Może delfiny zechcą zrobić układ z ludzmi, wymieniając cząstkę swej wolności za bezpieczeństwo. Wiele krajów stawało wobec konieczności takiego wyboru, a rezultaty kompromisu nie zawsze okazywały się dobre. Profesor Kazan przemyślał już oczywiście i te, i inne, ważniejsze sprawy. Nie niepokoił się, ponieważ wciąż jeszcze zbierał informacje i przeprowadzał eksperymenty. Wiedział, że kiedyś trzeba będzie podjąć decyzję; na razie układ pomiędzy człowiekiem i delfinem był jeszcze sprawą odległej przyszłości. Może zostanie podpisany już nie za jego życia, jeśli w ogóle można oczekiwać, że delfiny układ podpiszą? Właściwie czemu nie? Ich wargi były ogromnie zręczne, co wykazały wybierając i przenosząc setki muszel perłowych. W dalekich planach profesora leżało nauczenie delfinów sztuki pisania, a przynajmniej rysowania. Innym planem, którego wykonanie musiało potrwać znacznie dłużej - może całe wieki - było opracowanie historii mórz. Profesor Kazan podejrzewał od dawna, a teraz miał już pewność, że delfiny posiadają znakomitą pamięć. Były czasy, przed wynalezieniem pisma, kiedy ludzie gromadzili wiedzę o swojej przeszłości we własnych głowach. Minstrele i bardowie potrafili zapamiętać miliony słów i przekazywali je z pokolenia w pokolenie. Pieśni, które śpiewali, legendy o bogach, bohaterach i wielkich bitwach stoczonych w przedhistorycznych czasach, stanowiły mieszaninę faktów i mitów. Ale fakty można było z nich wydobyć, tak jak zrobił to w dziewiętnastym wieku Schliemann, który odkopał Troję z ruin i udowodnił, że Homer opiewał prawdziwe dzieje. Wśród delfinów byli z pewnością opowiadacze, chociaż profesor nie natknął się dotychczas na żadnego. Einar potrafił powtórzyć w ogólnych zarysach delfinie opowieści, jakie zasłyszał w młodym wieku. Przełożone przez profesora Kazana opowieści te okazały się wspaniałym zródłem nie znanych dotychczas zupełnie informacji, sięgających w przeszłość znacznie dalszą, aniżeli wszystkie ludzkie mity i podania ludowe. W niektórych znalezć można było aluzje do epoki lodowcowej, a ta zakończyła się przecież siedemnaście tysięcy lat temu. Jedna z tych opowieści była tak niezwykła, że profesor Kazan nie dowierzając własnej interpretacji taśmy przekazał ją doktorowi Keithowi z prośbą o niezależną analizę. Przez cały niemal miesiąc doktor Keith, który nie był tak dobrym tłumaczem języka delfinów jak profesor, pracował nad tekstem. I nawet potem, tak długo się ociągał z przedstawieniem swojej wersji, że profesor musiał ją w końcu z niego wydobyć niemal siłą. - To stara legenda - zaczął - Einar powtarza ją wielokrotnie. I wydaje się, że wywarła wielkie wrażenie na delfinach, bo podkreślają, że nic podobnego nie zdarzyło się ani przedtem, ani potem. O ile wszystko dobrze zrozumiałem, to pewnego razu stado delfinów mijało nocą dużą wyspę, kiedy nagle noc przemieniła się w dzień i słońce zleciało z nieba . Tego zdania jestem całkiem pewny. Słońce wylądowało w wodzie i zgasło; w każdym razie zapanowała znowu ciemność. Ale po morzu pływał ogromny przedmiot, co najmniej tak wielki jak 128 delfinów. Czy dotychczas wszystko się zgadza? Profesor Kazan skinął głową. - Owszem, wszystko z wyjątkiem liczby. Według mnie chodzi o liczbę 256, ale to nie jest istotne. Przedmiot był wielki, to nie ulega wątpliwości. Profesor odkrył, że delfiny liczą w skali dwójkowej. Tego się można spodziewać, bo mają tylko dwa palce czyli płetwy; na których mogą liczyć. Ich określenia dla l, 10, 100, 1000 czy 10 000 odpowiadają l, 2, 4, 8, 16 w ludzkiej skali dziesiętnej. A wiec dla nich 128 i 256 były okrągłymi liczbami określającymi przybliżenie, a nie dokładną miarę. - Przerażone delfiny trzymały się z dala od tajemniczego przedmiotu - ciągnął doktor Keith - który wydawał z siebie dziwne dzwięki. Einar powtarzał mi je. Dla mnie brzmią jak dzwięki elektronicznego silnika albo kompresora. Profesor Kazan zgadzał się z opinią doktora, ale nie przerywał mu. - Potem nastąpiła olbrzymia eksplozja i morze zagotowało się. Wszystkie delfiny, które znajdowały się w promieniu 1024, a nawet 2048 długości od obiektu, zniknęły. A on sam szybko zatonął, przy wtórze kolejnych eksplozji. - Nawet te delfiny, którym udało się uciec nie ponosząc żadnych obrażeń, zmarły wkrótce potem na nie znaną chorobę. Przez wiele lat wszystkie morskie stworzenia omijały ten obszar, ale ponieważ nic nowego tam nie zaszło, niektóre delfiny powróciły tam z ciekawości. Znalazły na dnie morza miejsce pełne jaskiń i szukały w nich ryb. Po pewnym czasie one także umarły na tę samą, nie znaną chorobę. Od tej pory miejsce to jest już całkiem opuszczone. Wydaje mi się, że głównym celem tej opowieści jest ostrzeżenie delfinów. - Ostrzeżenie, które powtarzane jest od tysięcy lat - zgodził się profesor. - Dobrze, ale przed czym? Doktor Keith poruszył się niespokojnie w fotelu. - Może być tylko jedno wytłumaczenie. Jeżeli legenda ta jest oparta na faktach - a trudno przypuszczać, że delfiny ją sobie wymyśliły - to jakiś statek kosmiczny musiał wylądować na morzu przed kilku tysiącami lat. Jego silniki eksplodowały, powodując radioaktywne skażenie morza. Jest to dość fantastyczna teoria, ale nie nasuwa mi się nic lepszego. - Dlaczego fantastyczna ? - zapytał profesor Kazan. - Wiemy już, że we wszechświecie żyje wiele istot inteligentnych, możemy się więc spodziewać, że potrafią zbudować statki kosmiczne. W gruncie rzeczy trudno raczej znalezć [ Pobierz całość w formacie PDF ] |