[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nadal możesz słyszeć moją krew? - Nie. Po prostu wiem, że jesteś smutna. Alya zamknęła oczy. Bycie z nim było jak bycie obdzieranym ze skóry za pomocą skalpela. To musiało się skończyć i powie mu, że nie może się to skończyć dobrze. - Proszę, opowiedz mi tą historię - starym nawykiem położyła głowę w zgięciu jego ramienia. - To historia z Kaukazu. - Skąd pochodzą Faustinowie. - To prawda - słyszała uśmiech w jego głosie.- Dawno temu był potężny książę o imieniu Volchock który miał piękną córkę, białogłową Il ysię. Każdy młody fampirzy lord pragnął jej ręki do małżeństwa, ale matka Il ysi miała proroczy sen. Jej przeznaczony partner był zagranicznym lordem o imieniu Roland. Powiedziała ona swemu mężowi o śnie ale poprosił ją, aby utrzymała ten sen w sekrecie przed ich córką. Najpierw chciał zbadać tego mężczyznę - powiedział. Ale prawda była taka, że znał tego Rolanda. Roland zabił jego brata. Przez lata, głęboko się zastanawiał nad zemstą. Teraz dostrzegł wspaniałe zakończenie. Pojechał do Rolanda i powiedział mu o śnie, że wszystko jest przebaczona i że został przyjęty do rodziny. Po tym wszystkim nie mogli zaprzeczyć losowi, nieprawdaż? Roland był zdumiony, ale zadowolony. Widział Il ysię raz podczas turnieju i przypomniał sobie jej doskonalą figurę, jej skórę jak białe płatki róży. Volchok zabrał Rolanda ze sobą do domu, opowiadając całą drogę o pięknie i wartości swojej córki, ale także o jej pasji. O tym jak bardzo się cieszy, że jego córka bezpiecznie wyjdzie za mąż, ponieważ nieustannie flirtowała z jego ludzmi. Nawet zasugerował, że podczas gdy starał się utrzymać ją jako dziewicę, mogła już nią nie być. Do momentu, gdy znalezli się w zamku, Roland był jak w ogniu, myśląc o tej dziewczynie, która wydawała się być jagnięciem, ale była lisicą w środku, dziewczynie, która była mu dana przez przeznaczenie, dziewczynie, która nie mogła nic poradzić tylko go kochać. - A ona wie o mnie? spytał Roland. - Wie o tobie wszystko. Schrupie cię już na początku. Pamiętaj, że jest porywająca - mrugnął do Rolanda.- Baw się umieszczaniem jej siodle . Pojawili się tuż przed świtem. Wszyscy odeszli do swoich komnat. Roland został zmiażdżony faktem, że nie może jej zobaczyć aż do następnej nocy. - Bzdura, chłopcze - powiedział Volchok.- Idz do niej. Jest twoja przez prawo. Nie trzeba czekać do ślubu . Roland pognał po schodach do jej pokoju, wyrzucił jej kobiety. Wypowiedział słowa, które nawet wtedy były starożytne: Oświadczam iż jesteś moja przez prawo snu . Il ysia oczywiście nic o nim nie wiedziała i mu nie uwierzyła. Roland nie martwił się o to, ponieważ gdy raz się znalazł blisko niej, stracił kontrolę. Alya przewróciła oczami. - Zgwałcił ją w dobrym wampirzym stylu. - A co ważniejsze - przynajmniej w tej histori - pożywił się od niej. - Ile razy? - Nie wiem. Historia mówi, że był nią przesycony w każdym calu. Volchok nakazał ignorować jej krzyki. Dobrze znał swoją córkę. Praktyczna dziewczyna odwróciłaby tą sytuację na swoją korzyść, ale wrażliwa, idealistyczna Il ysia nigdy nie wybaczyłaby Rolandowi. Roland byłby potępiony przez jej nienawiść, potępiony przez jej krew. Nigdy więcej go nie nakarmiła, a on ostatecznie zaczął głodować z powodu jej braku. Jedno dziewictwo córki było małą cenę do zapłacenia za powolną, bolesną śmierć Rolanda. To, czego nie rozumiał to fakt, że jego córka była na tyle sprytna, aby zorientować się, iż jej ojciec ją poświęcił. Alya napięła się, zbyt współczując Il ysi. - To okropna historia. Mikhail przełożył nogę przez jej i zaczął pieścić płatek jej ucha. Nikt inny - nikt żywy, tak nawiasem - nie wiedział, że ją to uspokajało. Była zdziwiona, że pamiętał. - Kiedy Roland w końcu zasnął, zamiast iść do rodziców, wykradła się i ukryła w mrocznych zakamarkach zamku. Podczas pierwszych ciemności, uciekła sama, na piechotę nie informując nikogo gdzie poszła. Roland obudził się i zobaczył krew na prześcieradle, przypominając sobie co zrobił w swoim szaleństwie i stał się obolały ze wstydu. Przeszukał za nią zamek, a gdy nie mógł jej znalezć, osiodłał konia i wystartował aby ją odszukać. - Jak wiedział, w którą stronę ma iść? - Pijąc jej krew, połączył się z nią. Prawdopodobnie wiedział w którym kierunku pojechała. - Możesz teraz za mną podążać? - Myślę, że tak. Tak. Zwietnie. - Ale jedna kropla nie powiedziała ci gdzie jestem, prawda? - Nie. Pozwól mi dokończyć. Alya położyła się na jego ramieniu, ziewając. Milion lat temu leżeli zwinięci dokładnie w ten sposób w jego pokoju i słuchali albumów Leonarda Cohena. Wtedy ich dni nie miały końca. Wędrowali przez miasto bez celu. Wychodzili na wiele godzin. - Roland wkrótce uświadomił sobie, że został przeklęty. Był głodny, ale każda krew w jego ustach przemieniała się w popiół. Był rozpalony, ale nie mógł tego zrobić z inną kobietą. Był związany z Il ysią. Przez dwa miesiące podążał za nią, powoli niszczejąc, powoli tracąc rozum. Zawsze był blisko niej, acz zawsze mu się wymykała. W tej części świata, ogromne, płaskie głazy pokrywały stepy. Nazywają te skały Aożem Rolanda. Małe niebieskie kwiaty pokrywały trawę na wiosnę. Nazywają się Azami Il ysi. - Niebieskie kwiaty...- mruknęła Alya. Nie mogła utrzymać otwartych oczu. Nic się nie stanie, jeśli je zamknie na zaledwie minutę, prawda? Podczas gdy on ukończy opowieść. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |