[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie lubię Niemców - wyznała madame. - Traktują miłość
jak wypróżnienie żołądka.
- Więc o co chodzi? - roześmiałam się. - Nie ma się o co spierać.
Punktualnie o godz. 21.00 czasu Greenwich baron von Ku-gelschwanz
musiałby się przyłożyć do leżących już ze mną lorda A. i markiza L. i
to w pozycji grzbietowe brzusznej. Przez omyłkę mógłby się położyć na
jednym z Anglików, co spowodowałoby wybuch wojny między Anglią i
Prusami. Z uwagi na dobro ojczyzny, nie zgadzam
169
się! Niech pani mu odpisze, że Fraulein Hiller jest również Niemką i
- jak na jej upodobania - jednorazowy stosunek powinien trwać nie
dwie lecz cztery godziny brutto i to bez gwarancji, co mogłoby
zaszkodzić zdrowiu barona... Załatwiono odmownie i złożono do
archiwum akt płciowych! - Oferta von Kugelschwanza podzieliła los
dwóch liścików. Zniknęła pod wejściem do mojej bezdennej sztolni...
(Oczywiście baron nazywał się trochę inaczej, ale mam zwyczaj
niepodawania nazwisk. Dyskrecja - to pierwsze przykazanie naszej
profesji. Ale właściwie powinien nazywać się dokładnie, jak
podaję...).
...Po sutym obiedzie i kąpieli poczułam się senna i smacznie usnęłam
w mojej sypialni. Był gorący dzień, więc położyłam się nago i tylko
nakryłam się prześcieradłem. Lubiłam spać na brzuchu i tak teraz
leżałam.
Miałam straszny sen, że do pokoju wkrada się mój hrabia i podchodzi
do łoża na czubkach palców, zrzuca z siebie pantalony i bieliznę,
kładzie mi się na plecach, wpycha swojego słodkiego głuptaska
pomiędzy moje wystawione w górę pośladki, i wślizguje się do środka,
gdzie staje się nagle - wyobrazcie sobie, moje panie wężem!
Pomyślcie sobie, jak byście się czuły, gdyby zamiast miłego narządu
wsunięto wam jadowitego węża, który wije się i kłuje żądłem żywe
mięso tej nadzwyczaj uczulonej norki... Okropność!
Już się miałam obudzić ze strachu, gdy raptem - o dziwo - wąż
zamienił się w długą elastyczną rurkę, połączoną ze skórzanym
miechem, w jakim dawniej podróżni przechowywali wino, i z rurki
tryska mi gęsty, słodki, biały liker do wnętrza brzucha. Strach
przemienił się w bardzo przyjemne wstrząsające uczucie, a wina
wlewało się tak dużo, że wypełniło mi cały brzuch, zaczęło wypływać
na zewnątrz i zmoczyło prześcieradło pode mną.
Uczucie wilgoci, połączone z rozkoszą było tak silne i wyrazne, że
przez sen włożyłam rękę pod uda. I wyobrazcie sobie, że naprawdę, nie
we śnie, lecz na jawie, było tam mokro! Och, nie myślcie złośliwie,
że ja to zrobiłam, bo po gorącej kąpieli położyłam się spać nago!
Nieprawda. Zrobił to ktoś inny.
Okazało się, że to co miałam w środku, to nie był wąż ani żadna
rurka. A jeżeli coś podobnego do rurki, to na pewno nie wypływał z
niej likier, lecz całkiem inna ciecz, choć także biała i gęsta. Na
moich plecach leżał po prostu - mężczyzna, który zgodnie z obrazem
mojego snu, wkradł się do pokoju i zgwałcił mnie gdy spałam!
Krzyknęłam ze zgrozą i chciałam go zrzucić z siebie mocnym ruchem
zbezczeszczonej pupki, lecz podstępny gwałciciel przyparł mnie
biodrami do pościeli, wepchnął węża jeszcze głębiej do nory i
parsknął szatańskim śmiechem.
170
Odwróciłam głowę ze śmiertelnym przerażeniem i twarz moja...
rozjaśniła się jak słońce na wiosnę. Gwałcicielem był mój cudowny
hrabia... Zniłam dokładnie to samo, co on uczynił na jawie. Sen był
wiernym odbiciem rzeczywistości.
- Podły zbrodniarzu! - zawołałam. - Natychmiast złaz ze
mnie!
- Nie zejdę - śmiał się. - Chcę jeszcze raz.
Nie miałam rady. Był silny, a ja słabiutka. Zaczęłam pracować
pośladkami i bez trudu doprowadziłam jego i siebie do szczytu. I
znowu, jak we śnie, przez rurkę, ze skórzanego miecha, polał się
likier...
- Nie zamierzałem cię przerazić - wyjaśnił po chwili całując mi
piersi. - Gdy wszedłem do sypialni, spałaś tak smacznie, że
postanowiłem poczekać, aż się przebudzisz. Ale twoja dziureczka nie
dała mi spokoju. Wyglądała tak ładnie w promieniu słońca, który
przenikał w jej głąb, że stałem się zazdrosny o... słońce. Bo nikomu
nie pozwalam tam przenikać. Nawet słońcu, zrozumiano?
Powiedział to tak poetycznie, szczególnie o tym promieniu w dziurce,
że musiałam natychmiast go pocałować i powtórzyć z nim scenę
przenikania w głąb...
Nie pozwalał tak nikomu przez dwa miesiące. Spał ze mną co najmniej
sto razy, ale za każdym razem, gdy wchodził we mnie, nie mogłam
pojąć, na czym polega tajemnica jego organu, która pozwala mu tak
lekko wnikać w moją ciasną pochewkę, że nawet w czasie snu nie czuję
jak się wkrada do niej. Był to jedyny pod tym względem organ w całej
mojej karierze.
Nie kochałam hrabiego S., ale szczerze go lubiłam. Więc długo za nim
tęskniłam, gdy na wezwanie ojca wyjechał do Irlandii. Pisywał listy,
obiecywał, że prędko wróci, że zabierze mnie nawet na stałe do
Dublina, że żyć beze mnie nie może i temu podobne piękne słowa, jakie
lubią mężczyzni mówić kobietom zanim z nimi zrywają.
Wkrótce przestał pisać, a w kilka miesięcy pózniej opowiedziała mi
jedna dziewczyna, która miała klienta z Dublina, że hrabia S. ożenił
się z hrabianką N. Nie mogłam mieć o to żalu do niego. Bo czym dla
niego byłam? Tylko płatną utrzymanką na dwa miesiące. Wcześniej czy
pózniej powinien był związać się na stałe z panną ze swoje] sfery.
Promień słońca mógł już znowu przenikać,ue tylko chciał. I nie tylko
promień... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.