[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lanę. Oczom ich ukazała się stara stodoła z grubo ciosanego szarego piaskowca; wysoki
dach sterczał w niebo, z tyłu, za stodołą, błyszczała woda.
Hanna wyłączyła silnik; Rogan wysiadł z samochodu i podszedł do kamiennego bu-
dynku. Przez chwilę przyglądał się zwietrzałym ścianom, po czym ruszył przez pola-
nę, aż zatrzymał się na krawędzi urwiska. Spływające wody naniosły tam masę spląta-
nych gałęzi uwikłanych W gęste krzaki; o kilkanaście metrów niżej widać było ciemną
taflę głinianki.
Rogan, marszcząc brwi, przyglądał się przez chwilę urwisku, po czym skinął głową,
jakby w duchu sam sobie potwierdzał podjętą właśnie decyzję; wreszcie odwrócił się
i ujrzał Hannę; stała kilka kroków dalej, przyglądając mu się w milczeniu.
 Uda się, Sean?
Rogan wrzucił niedopałek do glinianki i uśmiechnął się łagodnie.
 Czas rozmówić się z Columem O More em.
Wziął dziewczynę pod ramię i wrócili do wozu.
ROZDZIAA DZIEWITY
Yanbrugh zaklął, zapadłszy się nagle w grząskim gruncie; zimna woda wlała się górą
do kaloszy. Towarzyszący mu sierżant i funkcjonariusz miejscowej policji z niewzruszo-
nymi minami wyciągnęli nadinspektora z błota, po czym wszyscy trzej ruszyli w górę
po zboczu. Wreszcie znalezli się na szczycie skalistego pagórka. Deszcz siekł ich po twa-
rzach, mgła wisiała dokoła niczym mokra szara zasłona, ograniczając widoczność do
dwudziestu metrów.
Yanbrugh zwrócił się do sierżanta:
 Jak długo człowiek może wytrzymać w takich warunkach?
 Zdziwi się pan, panie nadinspektorze, ale czasami ścigamy uciekiniera nawet i ty-
dzień. Pięć lat temu, zimą, mieliśmy klasyczny przypadek. Facet zwiał z więzienia i był
przez dwa tygodnie na wolności.
 Jak tego dokonał?
 Zaszył się w jednym z domków letniskowych, niedaleko więzienia. To jeden z na-
szych głównych problemów: pełno tu domków, przeważnie pustych o tej porze roku.
Nie możemy mieć ich wszystkich pod stałą obserwacją, po prostu za mało ludzi.
 Wiem, sierżancie, wiem.
Yanbrugh ruszył w dół zbocza; na dole stał jego samochód i policyjny landrover.
Nadinspektor był zmęczony i przemarznięty, a myśl o Roganie, błądzącym gdzieś we
mgle i ściganym jak dzikie zwierzę, psuła mu humor do reszty. Gdy znalezli się na dole,
z mgły wyłonił się drugi wóz policyjny i zatrzymał na krawędzi drogi. Z samochodu
wysiadł sierżant Dwyer i podszedł do szefa.
 Znalazł pan coś?  spytał Yanbrugh.
Dwyer pokręcił przecząco głową.
 Na razie ani śladu. Komendant zamierza przeszukać wszystkie okoliczne domy na
wypadek, gdyby się gdzieś tu ukrył. Wygląda na to, że w tej okolicy jest pełno domków
letniskowych i willi, zwykle pustych po sezonie.
 To na nic, zawsze może się schować w domku, który już został przeszukany  za-
58
uważył Yanbrugh.  Ma pan tę listę z więzienia?
Dwyer wyciągnął z kieszeni kartkę papieru zapisaną na maszynie i rozłożył ją.
 Proszę bardzo. Nie mogli zrobić listy jego przyjaciół z ostatnich pięciu lat, gdyż
z nikim się nie przyjaznił. Ale dali mi wykaz kilku facetów, którzy dzielili z nim celę, od
czasu gdy wypuszczono go z izolatki.
Yanbrugh rzucił okiem na listę.
 Widzę tu paru recydywistów. Kilku z nich, o ile wiem, znów trafiło za kratki.
Nagle zmarszczył brwi i skrzywił się z niesmakiem.
 A więc siedział także z Jackiem Pope em?
 Zna go pan, panie nadinspektorze?
 Jak zły szeląg. Był sierżantem w mundurówce w West End. Dziesięć czy dwanaście
lat temu posadzili go za korupcję, a potem znów trafił do więzienia za malwersacje.
Yanbrugh pokręcił głową i powiedział z zawziętością w głosie:
 Nie znoszę nieuczciwych gliniarzy.  Wręczając listę sierżantowi, dorzucił lako-
nicznie:  Coś jeszcze?
 Dostaliśmy odpowiedz ze Scotland Yardu na temat tego prawnika, którego chciał
pan odszukać; tego, który rozmawiał z Roganem w więzieniu. Nie figuruje w kartote-
kach.
Yanbrugh zaklął cicho.
 To znaczy, że Rogan nie uciekł na wariata. Cała rzecz została ukartowana. Ina-
czej nie można sobie wytłumaczyć faktu, że kilka tygodni przed ucieczką odwiedził go
w więzieniu fałszywy prawnik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.