[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Moniczka z nim tak jezdzi. Nie wiadomo, co się może stać.
Maria Rudzka wzięła głęboki wdech. Już dawno miała zamiar
powiedzieć tej wścibskiej starej babie, żeby zajęła się swoimi
sprawami. Ale zawsze była dla niej miła i słuchała plotek,
zawsze aktualnych, którymi raczyła ją sąsiadka. Lecz teraz...
miała już tego dość.
- Pani Kosmalska, a co tam u pani córki? Kobieta lekko
pobladła i zrobiła obrażoną minę.
- A dobrze, wszystko dobrze.
- A jak tam wnuki?
- Też dobrze.
-Az tatusiami się spotykają? Bo sama wiem, że dziecko bez
ojca ciężko chować.
Teraz z kolei Kosmalska się zaczerwieniła, burknęła coś pod
nosem i z trzaskiem zamknęła okno. Maria Rudzka
uśmiechnęła się, uniosła twarz i wystawiła ją na południowe
słońce. Nie będą prowincjonalne plotkary krytykować jej
córki. Na to nie pozwoli. Koniec!
W tym czasie Monika zeszła z Jarkiem do kuchni, aby
przygotować coś do jedzenia. Okno w kuchni było otwarte i
oboje doskonale słyszeli wymianę zdań pomiędzy starszymi
kobietami.
- Twoja mama ma celne riposty. - Jarek patrzył uważnie na
dziewczynę.
Ta była lekko zszokowana. Sama przed sobą nie chciała się
przyznać, że ciężko jej było uwie-
rzyć w to, co usłyszała, ale z drugiej strony była zadowolona,
że matka chociaż raz utarła nosa tej wrednej babie.
Zaskoczenie jednak było ogromne.
- Gdybym sama tego nie słyszała, w życiu bym nie uwierzyła,
że moja matka powiedziała coś takiego. Ze wystąpiła w mojej
obronie.
- W mojej też. W sumie. Niekoniecznie chciałbym być
postrzegany jako długowłosy morderca z bagien.
- W ogóle ostatnio moja matka jest dla mnie jakaś taka... miła.
- Wiesz co? - Jarek objął ją i spojrzał w oczy. - Myślę, że
powinnaś porozmawiać ze swoją mamą. Czasami nie wszystko
jest dla nas jasne. Nie wiemy, co siedzi w naszych rodzicach, w
końcu jakąś część życia przeżyli bez nas. A ciebie matka
wychowywała sama. Na pewno nie było jej łatwo.
- Nie było.
- Wiem, że trudno zapomnieć o wszystkich przykrościach.
Ale po prostu... porozmawiaj.
- Czy ty naprawdę namawiasz mnie do szczerej rozmowy?
- Wiem, że jestem ostatnią osobą, która ma prawo dawać takie
rady. Sam nie potrafiłem rozmawiać. Szczerze rozmawiać. Ale
chciałbym, abyś była szczęśliwa. I chyba tego ci brakuje...
Monika się zamyśliła.
- Czego?
- Zrozumienia.
ROZDZIAA 15
Monika zastanawiała się nad tym, co usłyszała od Jarka. A
także nad podsłuchaną wymianą zdań. Nie wiedziała, jak to się
stało, że przestały z matką ze sobą rozmawiać. Jak do tego
doszło? A może nigdy ze sobą normalnie nie rozmawiały? Nie
potrafiły zburzyć muru, jaki powstał między nimi. Poza tym od
pewnego czasu Monika wcale nie miała zamiaru robić
czegokolwiek, co pomogłoby jej przedostać się na drugą
stronę. Kiedyś szukała czegoś w komodzie stojącej na dole w
salonie i znalazła stary album ze zdjęciami. Czarno-białe
fotografie ukazywały ją malutką, w objęciach mamy, która
wyglądała młodo i tak... smutno. Na niektórych zdjęciach była
z ojcem, który także miał smutne oczy. A potem ojciec zmarł, a
one zostały same. I jej matka już zawsze była sama, nigdy nie
związała się z innym mężczyzną. Maria Rudzka była bardzo
ładną kobietą, miała ładne kasztanowe włosy i niebieskie oczy
z lekkim odcieniem zieleni. Na pewno mogła się podobać i
zapewne podobała wielu mężczyznom. Ale z drugiej strony,
gdzie miała spotkać jakiegoś interesującego człowieka?
Przecież nie tutaj? Monika wiedziała o tym aż za dobrze.
Postanowiła, że musi porozmawiać z matką, tak szczerze,
zapytać, co nie tak zrobiła
w życiu, że czasami czuła się jak niepotrzebny balast, którym
obciążyła samotną kobietę.
W szkole czas mijał niepostrzeżenie. Monika skończyła
zajęcia z dziećmi około trzynastej, potem miała jeszcze trochę
papierkowej roboty, musiała także uzupełnić dziennik
elektroniczny, który wprowadzono do ich placówki na
początku tego roku szkolnego. To na pewno było duże
udogodnienie dla rodziców, którzy w każdej chwili mogli się
zalogować i sprawdzić, jak pociecha radzi sobie z nauką. I czy
nie opuszcza lekcji. Niestety, wymagało to ciągłego
uaktualniania danych, dlatego nauczyciele ślęczeli nad
papierowymi dziennikami, przepisując z nich codziennie
oceny i nieobecności do dziennika elektronicznego. To był
okres przejściowy i Monika wiedziała, że być może od
przyszłego roku już nie będzie tradycyjnych dokumentów, a
wszystko od razu będzie umieszczane w komputerach, które
mają być w każdej klasie. Ale, póki co, miała mnóstwo roboty
związanej z wprowadzanymi udogodnieniami na przyszłość.
Siedziała w pokoju nauczycielskim z Ewą, bliską niegdyś
koleżanką, która uczyła przyrody.
- To jest jedna z tych rzeczy, których nie cierpię robić -
powiedziała Ewka i ciężko westchnęła.
- Też za tym nie przepadam. Jeszcze mam wypracowania do
sprawdzenia, obiecałam, że do końca tego tygodnia im oddam.
- No, ja mam testy, też chciałam do końca tygodnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.