[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że ma wystarczający motyw. A co chcesz, żebym zrobiła? zapytała Mysz. Zabiła oboje? Zabij dziewczynkę, kosmita się nie liczy powiedział Lodziarz. Ale jeśli po- zwolisz jej żyć, pozbądz się kosmity, i to im szybciej, tym lepiej. Przejrzała mu się uważnie. Jesteś twardym człowiekiem, Carlosie. Właśnie miał jej odpowiedzieć, gdy niebo rozjarzyło się światłem silników hamowa- nia nadlatującego statku. Jak oceniasz, w jakiej odległości on się znajduje? zapytał Lodziarz, gdy statek wreszcie zniknął im z oczu i, jak się wydawało, wylądował na powierzchni planety. Cztery albo pięć mil, tak samo jak tamte. Ktokolwiek nim przyleciał, musiał swymi czujnikami wykryć tamte statki i uznał, że to jest kosmoport. Przerwał. No, zapewne mamy czas do wschodu słońca. Dlaczego nie miałby nas dopaść natychmiast? zapytała Mysz. Bo spodziewa się, że na drodze może spotkać miny i pułapki odparł Lodziarz. Nie. Będzie czekał do czasu aż da się zobaczyć drogę. Podniósł głowę i popatrzył na niebo. A poza tym, jego partner jeszcze nie przybył. Skąd wiesz, że ma partnera? spytała Mysz. 239 Bo widziałem, kogo zabił Chłopiec, a wśród nich nie było Olliego Trzy Pięści wyjaśnił Lodziarz. Ollie jest zbyt dobrym fachowcem, by zgubić nasz trop, i mu- siał kontaktować się z Cmentarnym Smithem. Lodziarz uśmiechnął się ponuro. Oto na kogo czekamy. Może powinniśmy zaminować drogę zaproponowała Mysz. Mamy na to dość czasu. Nie zrobi się jasno jeszcze przez cztery lub pięć godzin. Nie mam sprzętu powiedział Lodziarz. Zresztą to i tak nieistotne. Czemu nie? Bo ci dwaj są najlepsi w tym zawodzie. Nie zrobią po raz drugi idiotycznego błę- du. Drugi? zapytała Mysz. A co było ich pierwszym błędem? Myśleli, że Penelopa Bailey jest bezradną, małą dziewczynką powiedział od- chylając się na oparcie fotela, czekając, aż w atmosferze pojawi się smuga statku cmen- tarnego Smitha. Podobnie jak ty. 33 Nad Przystanią Zmierci świt wybuchnął z zaskakującą szybkością. W jednej chwili było ciemno, w następnej już nie, a jeszcze w chwilę pózniej tuzin drapieżnych ptaków zleciał w dół i znów zaczął pożywiać się zaścielającymi ulicę martwymi ciałami. Nadchodzą zawiadomiła z wnętrza domu Penelopa. Powiem Carlosowi dał się słyszeć głos Myszy. Nie trzeba oświadczył Lodziarz siedząc nadal na bujanym fotelu. Nie śpię. Mysz stanęła w drzwiach, przyglądając się długiej, piaszczystej drodze. Jeszcze ich nie widzę. Zapewne są o parę mil stąd uznał Lodziarz. Chcesz przez to powiedzieć, że zamierzasz ot tak sobie siedzieć tutaj? Tak. Carlosie, to głupota oświadczyła Mysz. Ciągle mamy dość czasu, by zająć pozycje obronne. Ty możesz wejść na dach, Nibyżółw ukryje się za restauracją, a ja... Jestem za stary, by wspinać się na szczyty budynków przerwał jej Lodziarz. Ale nie możesz nic nie robić! Czemu nie? zapytał spokojnie Lodziarz. Tak jest zwykle najlepiej. Carlosie, co się dzieje? spytała. Nagle przyjrzała mu się uważnie. Ty się chcesz do nich przyłączyć, prawda? Wątpię, czy chcieliby mnie przyjąć. Więc co zamierzasz zrobić? nalegała. Nie wiem. A więc masz około dziesięciu minut, by wpaść na jakiś pomysł. Nie mam takiego zamiaru. Carlosie, o czym ty, u diabła, mówisz? Zwrócił do niej głowę. Jeśli ja nie wiem, co zrobię, to i ona nie wie, co ja zrobię. Carlosie, to nie działa w taki sposób ostrzegła go Mysz. Ona widzi mnóstwo wariantów przyszłości, a potem próbuje nimi tak manipulować, aby nastąpiła ta, która według niej jest najlepsza. 241 Niewiedza o tym, co zrobię utrudni jej manipulowanie czymkolwiek zauważył Lodziarz. Być może ona zechce, abym kichnął sięgając po broń, a może nie... ale jeśli nawet ja nie wiem czy albo kiedy to zrobię to ją skrępuje. Na twoim miejscu bardziej bym się martwiła o Olliego Trzy Pięści i Cmentarne- go Smitha stwierdziła Mysz. Lodziarz wzruszył ramionami. To tylko mordercy. Mysz znów spojrzała na niego, a potem znikła we wnętrzu domu. Lodziarz wyciągnął z kieszeni cienkie kastoriańskie cygaro, zapalił je i nadal bujał się w fotelu. Zza restauracji wyjrzało słońce, a Lodziarz mrużąc oczy popatrzył na drogę, żałując, że nie pamiętał, aby przynieść sobie kapelusz dla osłony oczu. A potem ukazały się dwie postacie; człowiek i kosmita. Gdy zbliżyły się, spostrzegł, iż kosmita ubrany był na srebrno. Poznał, że jest to Ollie Trzy Pięści. Człowiek zaś odział się w matowe brązy i zielenie, jak ktoś przyzwyczajony, by wtapiać się w otoczenie. Lodziarz nie miał wątpliwości, że jest to Cmentarny Smith. Stoję w oknie salonu doleciał głos Nibyżółwia. Będę celował w człowieka. Nie strzelaj, póki ci nie powiem odezwał się Lodziarz. Wczoraj Chłopiec zrobił próbę generalną i wystarczy, gdy im pokażemy martwe ciała i tłuste ptaki. Jeszcze dwa martwe ciała i możemy odlecieć bezpiecznie oświadczył Nibyżółw. Te typki nie są aż tak głupie powiedział Lodziarz. I już dawniej działali ze- społowo. Jeden z nich podejdzie do mnie, ale drugi pozostanie poza zasięgiem broni, a jeśli jego partnerowi cokolwiek się przydarzy, wysadzi cały pensjonat. I w tym momencie Cmentarny Smith, prawie jakby go usłyszał, zatrzymał się w od- ległości jakichś ośmiuset jardów, Ollie Trzy Pięści zaś dalej ciężko, niezdarnie maszero- wał. To wystarczająca odległość stwierdził Lodziarz wstając z bujaka i schodząc z ganku na ulicę, gdy kosmita był oddalony o mniej więcej pięćdziesiąt jardów. Znam cię oświadczył Ollie Trzy Pięści zatrzymując się i spoglądając na Lodziarza fasetowanymi oczami. Ty jesteś Mendoza. Ja też cię znam. Nie widziałem cię od wielu lat kontynuował kosmita. Bywałem tu i tam. Czy teraz pracujesz dla dziewczynki? Lodziarz potrząsnął głową. Po prostu pracuję. Przyszliśmy po nią. Wiem. 242 Czy zamierzasz stanąć przeciw nam? zapytał Ollie Trzy Pięści. Jeśli zdołam, to nie. Więc się odsuń. Myślałem, że najpierw możemy pomówić oświadczył Lodziarz. Streszczaj się. Wiesz, że Kliper nie żyje? Oczywiście. Byłeś na Kalliope, gdy został zabity. Wobec tego dla kogo pracujecie? Ollie Trzy Pięści uśmiechnął się bardzo dziwacznie. Tego nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze ci przyjdzie do głowy, by dostarczyć ją tam osobiście i zgarnąć nagrodę. Nigdy nie powziąłem takiej myśli odrzekł Lodziarz odwzajemniając uśmiech. Nie zmieniłeś się, Mendoza. Oczywiście, że tak stwierdził Lodziarz. Już nie pracuję dla Demokracji. Dla kogo pracujesz teraz? spytał kosmita. Dla siebie. Co to ma wspólnego z dziewczynką? Kupię ją od ciebie. Ollie Trzy Pięści zachmurzył się. Mendoza, to się nie trzyma kupy. Ty już ją masz. Nigdy nie byłeś najbystrzejszym łowcą nagród na Granicy stwierdził Lodziarz. Przemyśl to sobie. Kosmita milczał przez chwilę. Proponujesz, że nam zapłacisz, byśmy odlecieli? Tak jest. Dlaczego? Bo nie chcę cię zabić, a poza tym ona pomoże mi odzyskać wszystko, co wam za- płacę. Nie zabijesz mnie, Mendoza zapewnił kosmita. Nie jesteś już młody. Ale mam przyjaciół. Ollie Trzy Pięści nagle zesztywniał. O? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |