[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dlaczego nie wysÅ‚aÅ‚aÅ› tej wiadomoÅ›ci? - Chyba wyczuÅ‚am, że dzieje siÄ™ coÅ› niedobrego, że sprawy wymykajÄ… nam siÄ™ z rÄ…k. - SpojrzaÅ‚a na niego. - OdpowiedziaÅ‚byÅ› mi? PowiedziaÅ‚byÅ›, gdzie jesteÅ›? - Nie sÄ…dzÄ™. - Nie. I nigdy bym nie odgadÅ‚a, prawda? - ZadrżaÅ‚a, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ dokoÅ‚a. - Co to za maszyneria? Do czego sÅ‚uży? - Tnie, hebluje, wygÅ‚adza. - OprowadziÅ‚ jÄ… po warsztacie, objaÅ›niajÄ…c kolejne etapy pracy, odpowiadajÄ…c na pytania, jakby byÅ‚a ciekawskÄ… turystkÄ…. - A twoje projekty? - zapytaÅ‚a. - Gdybym chciaÅ‚a, żebyÅ› coÅ› dla mnie zrobiÅ‚? - Lucy... - ProszÄ™, chcÄ™ wiedzieć wszystko. - PróbujÄ™ ci powiedzieć, ale to dla mnie trudne. 99 RS - Wiem, ale cierpliwie ciÄ™ wysÅ‚ucham. Po prostu opowiedz mi o swoich projektach. OtworzyÅ‚ szafkÄ™ i wyjÄ…Å‚ teczkÄ™ z projektami oraz fotografie wykoÅ„czonych mebli. PrzejrzaÅ‚a je z uwagÄ…. - NaprawdÄ™ to wszystko zrobiÅ‚eÅ›? - Tak. - To też? - zapytaÅ‚a, gapiÄ…c siÄ™ na zdjÄ™cie maÅ‚ego uroczego biurka. - ZostaÅ‚o zamówione przez Fergusa Kavanagha. Dla jego żony. SpojrzaÅ‚a na niego. PowiedziaÅ‚ to tak niedbaÅ‚ym tonem, jakby codziennie dostawaÅ‚ zlecenia od miejscowej arystokracji. - Ile kosztuje u ciebie takie cacko? Gdy wymieniÅ‚ sumÄ™, wciÄ…gnęła gÅ‚Ä™boko powietrze. - To drogo. - To czasochÅ‚onne zajÄ™cie. I mogÄ™ pracować tylko nad jednÄ… rzeczÄ…. - Pracujesz sam? Bez pomocników? Uczniów? - Nie chciaÅ‚em brać odpowiedzialnoÅ›ci za losy innych. - WestchnÄ…Å‚ i potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. - PrzeczuwaÅ‚em, że kiedyÅ› bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ z tego zrezygnować, zacząć inaczej zarabiać na życie. - To byÅ‚by niewybaczalny bÅ‚Ä…d. Chronicle" nie może z tym rywalizować. - Mike musiaÅ‚ uznać, że jego narzeczona jest wyjÄ…tkowo samolubnÄ… osobÄ…, nie liczÄ…cÄ… siÄ™ z potrzebami nawet najbliższych jej osób. Lucy nie mogÅ‚a go winić za to, że tak wÅ‚aÅ›nie jÄ… postrzegaÅ‚. - Jak dÅ‚ugo wiesz? - %7Å‚e nie mógÅ‚bym z tego zrezygnować? - Nie, że wÅ‚aÅ›nie to chcesz robić. 100 RS - Od czasu szkoÅ‚y Å›redniej. Powinienem Å›lÄ™czeć nad Å‚acinÄ…, a nie mogÅ‚em wyrwać siÄ™ z warsztatu. Zapach drewna przyciÄ…gaÅ‚ mnie jak magnes. SfaÅ‚szowaÅ‚em podpis ojca na pozwoleniu zmiany przedmiotów. Podejrzewam, że mój nauczyciel nie nabraÅ‚ siÄ™ na ten numer, ale skoro i tak nie zostaÅ‚bym wybitnym filologiem, postanowiÅ‚ pójść mi na rÄ™kÄ™. DoszedÅ‚ do wniosku, że zajÄ™cia w warsztacie bardziej mi siÄ™ w przyszÅ‚oÅ›ci przydadzÄ… niż znajomość Å‚aciÅ„skich słówek. Kiedy zrobiÅ‚em swój pierwszy projekt, byÅ‚em zgubiony, - W takim razie dlaczego potem studiowaÅ‚eÅ› ekonomiÄ™ i ksiÄ™gowość? - Bo ojciec mnie o to prosiÅ‚. Ja wybraÅ‚em kurs projektowania mebli. UznaÅ‚, że oszalaÅ‚em i albo z tego wyrosnÄ™, albo mogÄ™ siÄ™ tym parać w czasie wolnym od pracy. Takie niegrozne hobby... ByÅ‚ jednak na tyle sprytny, że nie powiedziaÅ‚ tego wprost Pozornie przystaÅ‚ na mój pomysÅ‚, zasugerowaÅ‚ tylko, że dodatkowo, tak na wszelki wypadek, powinienem zgÅ‚Ä™bić też tajniki biznesu. - WzruszyÅ‚ ramionami. - WydawaÅ‚o mi siÄ™, że to rozsÄ…dna propozycja. - Lecz nadal chciaÅ‚eÅ› studiować projektowanie mebli? - ObiecaÅ‚, że mnie wesprze. ZwiedzaÅ‚em muzea, galerie, pracowaÅ‚em z rzemieÅ›lnikami, o ile udaÅ‚o mi siÄ™ ich przekonać, by potraktowali mnie serio. UczyÅ‚em siÄ™ caÅ‚y czas. Gdy uzyskaÅ‚em dyplom, ojciec poprosiÅ‚ mnie, bym przepracowaÅ‚ rok w Chronicle". To firma rodzinna, miaÅ‚em zobowiÄ…zania wobec ludzi, którzy dla nas pracujÄ…. Powinienem umieć niÄ… zarzÄ…dzać. - WbiÅ‚ wzrok w podÅ‚ogÄ™. - OdszedÅ‚em, gdy zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że każde ustÄ™pstwo z mojej strony traktowaÅ‚ jako swój osobisty triumf. - PrzyjechaÅ‚eÅ› tutaj? RozejrzaÅ‚ siÄ™ dokoÅ‚a. 101 RS - To byÅ‚a ruina, choć pod ochronÄ… konserwatora zabytków. Nikt jej nie chciaÅ‚. WynajÄ…Å‚em jÄ…, zebraÅ‚em trochÄ™ pieniÄ™dzy i zaÅ‚atwiÅ‚em pokrycie części kosztów remontu w zamian za niski czynsz. Ojciec miaÅ‚ racjÄ™. Dyplom z ksiÄ™gowoÅ›ci naprawdÄ™ mi siÄ™ przydaÅ‚. - JesteÅ› wÅ‚aÅ›cicielem tego miejsca? Tego wszystkiego? - Mam umowÄ™ z bankiem. Jak dÅ‚ugo spÅ‚acam regularnie raty kredytu, pozwalajÄ… mi w to wierzyć. - CofnÄ…Å‚ siÄ™ i otworzyÅ‚ drzwi prowadzÄ…ce na piÄ™tro. - Chcesz zobaczyć, gdzie mieszkaÅ‚em, zanim ciÄ™ poznaÅ‚em? - Nie mieszkaÅ‚eÅ›. Mieszkasz. WróciÅ‚eÅ›, prawda? Już nigdy nie zgodzisz siÄ™ pracować w Chronicle". - Nigdy nie mów nigdy". Już kiedyÅ› tak siÄ™ odgrażaÅ‚em, ale wróciÅ‚em do redakcji, bo ojciec mnie potrzebowaÅ‚. - ZastanawiaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™. - ZrobiÅ‚bym to znowu, ale tylko po to, by znalezć nabywcÄ™ gazety. - ZobaczyÅ‚ wyraz jej twarzy. - Uważasz, że to byÅ‚oby swego rodzaju Å›wiÄ™tokradztwo? - Williams Publications istnieje w Melchester od czasu wynalezienia druku. - Tak, wiem. %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że nie jestem takim synem, o jakim zawsze marzyÅ‚ mój ojciec. Ani takim mężczyznÄ…, z jakim chciaÅ‚abyÅ› siÄ™ zwiÄ…zać. StaraÅ‚em siÄ™, naprawdÄ™ siÄ™ staraÅ‚em, ale moje serce jest tutaj. - WiÄ™c sÅ‚usznie postÄ…piÅ‚eÅ›, odchodzÄ…c z redakcji. Takiej gazecie jak Chronicle" trzeba dużo z siebie dać. Dużo serca... - Zaczynam zdawać sobie z tego sprawÄ™. - SpojrzaÅ‚ na niÄ…. - Nie znajdziesz go wiele w Globe". - Kiedy nie odpowiedziaÅ‚a, wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™. - Kontynuujemy zwiedzanie? 102 RS Lucy wiedziaÅ‚a, że nie powinna iść dalej. WiedziaÅ‚a, że to, co zobaczy, zÅ‚amie jej serce. Ale nic na Å›wiecie nie mogÅ‚o jej powstrzymać. 103 RS ROZDZIAA SIÓDMY Lucy wspinaÅ‚a siÄ™ po krÄ™conych schodach, przeczuwajÄ…c, że mieszkanie bÄ™dzie niezwykÅ‚e. Nie byÅ‚a jednak przygotowana na elegancjÄ™ i prostotÄ™, które zobaczyÅ‚a. - To mieszkanie jest urocze, Mike - wyszeptaÅ‚a. WiÄ™cej. ByÅ‚o takie, o jakim zawsze marzyÅ‚a. MaÅ‚e,wszystko w zasiÄ™gu rÄ™ki, oszczÄ™dnie umeblowane. CaÅ‚kowite przeciwieÅ„stwo ogromnego domu w Melchester, który tylko czyhaÅ‚, aby pochÅ‚onąć i na zawsze uwiÄ™zić swych lokatorów. PodÅ‚oga z jasnego, wypolerowanego drewna, proste, funkcjonalne i na pewno wygodne meble obite tkaninÄ… w kolorze gÅ‚Ä™bokiej czerwieni. Lucy wiedziaÅ‚a, że przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej, gdy wodziÅ‚a palcem po zaokrÄ…glonych kantach parawanu oddzielajÄ…cego część dziennÄ… od sypialni na antresoli. Wspięła siÄ™ dwa szczeble po drabinie i zajrzaÅ‚a na podest, gdzie gruby materac na stelażu leżaÅ‚ tuż pod wielkim, ukoÅ›nym Å›wietlikiem. - Bardzo... przytulnie. - ZaschÅ‚o jej w ustach, ale musiaÅ‚a coÅ› powiedzieć. - Jedyny sposób, by zmieÅ›cić prysznic. Cudownie jest leżeć tu i patrzeć w gwiazdy. ZapadÅ‚a cisza, która zdawaÅ‚a siÄ™ trwać caÅ‚Ä… wieczność. Mike zastanawiaÅ‚ siÄ™, jak zareagowaÅ‚aby Lucy, gdyby zaprosiÅ‚ jÄ… na wspólne liczenie gwiazd. Lucy zaÅ› myÅ›laÅ‚a o tym, co by odpowiedziaÅ‚a, gdyby jÄ… o to poprosiÅ‚. 104 RS - JakbyÅ› spaÅ‚ pod goÅ‚ym niebem - powiedziaÅ‚a w koÅ„cu. SpojrzaÅ‚a na niego. - Lepiej. Nie trzeba siÄ™ martwić o mróz i ziÄ…b na dworze. - [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |