[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marigole nigdy jej nie chciała. Była okrutna, a Clint nie mógł tego znieść. Ciągle powta- rzała, że marzyła o synu. Uważała, że powinna dać Clintowi spadkobiercę. Olivia była poruszona. Każda inna kobieta byłaby szczęśliwa, gdyby urodziła zdrowe dziecko. W duchu cieszyła się, że jej ojciec nie miał takich poglądów. - I pomyśleć, że u mnie w rodzinie jest osiem sióstr. Kath uniosła filiżankę do ust i znieruchomiała. - Osiem? - spytała z niedowierzaniem. - Twoja mama spędziła chyba całe życie w strojach ciążowych. Olivia westchnęła. - Ojciec trzy razy był żonaty. Moja mama była jego pierwszą żoną. Zmarła przy drugim porodzie, kiedy przyszła na świat Zoe. Mam też siostrę bliźniaczkę, od której je- stem starsza o dwie minuty. - Co za historia! - Kiedyś ci opowiem. Kath pokiwała głową. - Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać. Nie chciałabym, żebyś się tu czuła samotna. Olivia była przekonana, że skorzysta ze wsparcia Kath. ROZDZIAŁ CZWARTY - Jak przygotowania? McAlpine wszedł do domu zamaszystym krokiem, wypełniając wnętrze świeżym zapachem męskości. Tryskał energią i zdrowiem. Patrząc na niego, Olivia musiała przy- znać, że nigdy dotąd nie widziała tak urodziwego mężczyzny. Przed chwilą zeszła do holu z koronkowym obrusem przewieszonym przez ramię. Zamierzała nakryć nim stół na sobotni obiad. - Udało mi się wszystko ogarnąć - powiedziała. - Słyszałem - odparł, taksując ją wzrokiem. Bawiła go jej postawa, jakby była tu w interesach. Zachowywała dystans, bo to chroniło ją przed zbytnią bliskością. Oscar Balfour stworzył imperium finansowe, ale zaniedbał córki. Olivia potrzebowała uwagi i życzli- wości. Clint zdawał sobie sprawę, że jej chłodny sposób bycia był mechanizmem obron- nym. Jednocześnie obserwował, jak Olivia świetnie dogaduje się z Kath, Normem oraz innymi osobami z obsługi. Przy nich zachowywała się naturalnie. Postanowił poświęcić jej więcej uwagi. Było to miłe zajęcie, ponieważ Olivia wyglądała przepięknie. Miała na sobie świetnie skrojone dżinsy i obcisłą, białą bluzkę. Była wysoka, bardzo szczupła, miała długie nogi, ślicznie zaokrąglone pośladki i płaski brzuch. Miała idealną figurę, ale nie była chodzącym szkieletem jak Marigole. - Podbiłaś serce Kath - powiedział. - Widzę, że przydaje się twoja arystokratyczna dyplomacja. Wszedł przez próg i stanął obok niej. Olivia wstrzymała oddech. Ten mężczyzna działał na nią jak narkotyk. Miał magnetyczną siłę. Przycisnęła obrus do piersi. Widziała, że jej zachowanie go bawi. - Udało mi się sprzedać jedną z naszych farm w Qeensland. - Za dobrą cenę? - Bardzo dobrą. Twój tatuś też będzie zadowolony. - Niezależnie od wszystkiego mój ojciec i tak cię lubi. - Podobno. Co tam masz? - Obrus na sobotni obiad - odparła, siląc się na obojętność. - Znalazłam też serwet- ki do kompletu. - Świetnie. Nie musisz wprowadzać mnie w szczegóły. Ufam ci. Przyszedłem w innej sprawie. Zauważyłem, że ciągle siedzisz w domu. Może miałabyś ochotę zwiedzić posiadłość? Dom i biuro już poznałaś. Teraz czas na spotkanie z przyrodą. - Nie rzucisz mnie na pożarcie krokodylom? Na twarzy Clinta pojawił się złośliwy uśmiech. - Innym razem. Miałaś kiedyś w ręku broń? - Umiem strzelać. W sezonie ojciec poluje ze znajomymi na bażanty. Jeden ptak daje mnóstwo mięsa. Czasem im towarzyszę, ale uważam zabawy z bronią za niebez- pieczne. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |