[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziały, były przerażone. To wcale nie było takie złe stwierdził Stanton. Nawet mi się spodo- bało. Mam mnóstwo informacji oświadczył Edward a wszystkie dobre. Modyfikując budowę cząsteczki, pozbawiliśmy ją właściwości halucynogennych. Uważam, że stworzyliśmy nową generację leków typu Prozacu czy Xanaxu. Wy- gląda na to, że jest idealny. Nietoksyczny, skuteczny, doustny, ma mniej działań ubocznych, a prawdopodobnie szersze spektrum. Właściwie, dzięki swojej nie- spotykanej strukturze z bocznymi łańcuchami, które dają się łatwo modyfikować 143 lub wymieniać, ma niemal nieograniczone możliwości terapeutyczne w dziedzi- nie psychofarmakologii. Mów trochę konkretniej. Jakie według ciebie jest jego działanie? Uważamy, że ma on ogólnie pozytywny wpływ na nastrój. Jest środkiem przeciwdepresyjnym i anksjolitycznym, znosi niepokój. Poza tym wydaje się, że działa energizująco, likwiduje zmęczenie, wywołuje zadowolenie, wyostrza zmy- sły, rozjaśnia umysł i poprawia pamięć odległą. Wielki Boże! wykrzyknął Stanton. Czy jest coś, czego nie robi? To zupełnie jak soma z Nowego wspaniałego świata. W tej analogii może coś być stwierdził Edward. Jedno pytanie. Stanton zniżył głos i pochylił się. Czy i seks jest po nim lepszy? Edward wzruszył ramionami. Całkiem możliwe. Skoro ogólnie biorąc uwrażliwia zmysły, to i seks po- winno się po nim przeżywać bardziej intensywnie. Stanton wyrzucił ręce w górę. Do diabła! Ta cząsteczka nie jest warta miliard; jest warta pięć miliardów! Mówisz poważnie? No, dorzućmy jeszcze miliard. Rozmowę przerwała kelnerka. Złożyli zamówienie. Po jej odejściu Edward podjął: Nic jeszcze nie jest udowodnione. Nie ma doświadczeń kontrolowanych. Ale widzę, że jesteś raczej pewny wyników? Zupełnie pewny. Kto o tym wie? Ja, moja najbliższa asystentka i siedzący przy tym stole. Masz jakieś wyobrażenie o mechanizmie działania? To na razie hipoteza. Wydaje mi się, że stabilizuje poziom głównych neu- roprzekazników mózgu i dzięki temu działa na wielu poziomach. Zarówno na pojedyncze komórki, jak i na całe sieci tak jak przez autokod albo przez hormony tropowe. Jak na niego natrafiłeś? spytała Candice. Edward streścił jej całą historię, wyjaśniając rolę, jaką odegrała w niej ante- natka Kim, procesy czarownic i teoria, że oskarżycielki z Salem były zatrute przez halucynogenny grzyb. To właśnie pytanie Kim, czy tę teorię dałoby się udowodnić, skłoniło mnie do pobrania próbek zakończył. Nie przypisuję sobie żadnej zasługi wtrąciła Kim. Ale należy ci się odparł Edward. Tobie i Elizabeth. Ironia losu skomentowała Candice. %7łeby znalezć pożyteczny lek w piwnicznym brudzie. 144 To nie jest takie niezwykłe stwierdził Edward. W brudzie, jak mó- wisz, znaleziono już wiele ważnych leków, na przykład cefalosporyny czy cyklo- sporynę. Ironia losu polega na tym, że ten lek pochodzi od diabła. Nie mów tak poprosiła Kim. Dreszcz mnie przechodzi. Edward zaśmiał się prowokująco. Pokazał jej figę i zdradził obecnym, że Kim miewa napady wiary w przesądy. Prawdę mówiąc mnie też się to skojarzenie nie podoba powiedział Stan- ton. Wolałbym widzieć w naszym leku dar niebios. A mnie związek z historią czarownic w najmniejszym stopniu nie przeszka- dza. Przeciwnie, nawet mi się podoba. Choć to odkrycie nie może zadośćuczynić śmierci dwudziestu ofiar, przynajmniej może nada ich cierpieniom jakiś sens. Dwudziestu jeden poprawiła go Kim. Wyjaśniła pozostałym, że egze- kucja Elizabeth została przemilczana przez historyków. A niech się kojarzy nawet z biblijnym potopem oświadczył Stanton. Jak na razie wygląda to na nadzwyczajne odkrycie. Zwrócił się do Edwarda. I co teraz zamierzasz? Właśnie w tej sprawie chciałem się z tobą zobaczyć. Co twoim zdaniem powinienem zrobić? To, co ci powiedziałem. Powinniśmy utworzyć przedsiębiorstwo i opaten- tować lek oraz tyle jego pochodnych, ile tylko się da. Naprawdę uważasz, że z tego można wyciągnąć miliardy? Wiem co mówię. Znam się na tym. Więc zróbmy to. Załóżmy firmę i bierzmy się do tego. Stanton chwilę wpatrywał się w jego twarz. Mam nadzieję, że mówisz poważnie. Jeszcze jak poważnie. W porządku, po pierwsze potrzebujemy nazw. Stanton wyjął z kieszeni marynarki notes i długopis. Nazwy dla leku i nazwy dla samej firmy. Może lek nazwiemy Soma, zgodnie z tradycją literacką? Jest już inny lek o tej nazwie odparł Edward. A może Omni, w na- wiązaniu do jego szerokiego wachlarza zastosowań klinicznych? Tak, tylko że Omni nie brzmi jak nazwa leku powiedział Stanton. Bardziej jak nazwa przedsiębiorstwa. Moglibyśmy je tak nazwać: Omni Pharma- ceuticals. Podoba mi się orzekł Edward. Co powiesz na Ultra dla leku? Wydaje mi się, że to by niezle wyglądało w reklamach. Tak, chyba dobrze. Spojrzeli na kobiety w oczekiwaniu reakcji. Candice nie słuchała, więc Stan- ton musiał powtórzyć obie nazwy. Stwierdziła, że są dobre. Kim słuchała, ale nie 145 miała zdania; cała rozmowa ją zaskoczyła. W swoim nagłym i niespodziewanym zainteresowaniu biznesem Edward nie okazywał cienia zakłopotania. Ile forsy możesz zebrać? spytał Stantona. A ile w twojej ocenie trzeba czasu, żeby móc wprowadzić ten lek na rynek? Obawiam się, że na to pytanie nie zdołam ci odpowiedzieć. Przecież nie mam nawet pewności, że w ogóle będzie się nadawał do wprowadzenia na rynek. To wiem. Chodzi mi tylko o oszacowanie z grubsza, jakie mamy perspek- tywy. Wiadomo, że przeciętnie od odkrycia potencjalnego leku do zatwierdzenia przez FDA i sprzedaży trzeba około dwunastu lat, a przybliżony koszt wynosi jakieś dwieście milionów dolarów. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |