[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dostarczali informacji? - dociekała Marissa. - Wątpię - rzekł Tristian. - Nowoczesna medycyna techniczna nie jest mocną stroną Chin. - Ale właśnie w tym czasie, o którym pan mówi FCA zaczęła wykazywać gwałtowny wzrost w efektywności metod in vitro. Czytałam o tym w bibliotece medycznej. - Z moich wielogodzinnych rozmów z Chan Ho zapewnił Tristian - nie wynikało, że mógłby się on przyczynić do udoskonalenia naszej wiedzy technicznej. - A co z jego kompanem - spytała Marissa - z tym, co umarł? - Chan nie chciał o nim mówić odrzekł Tristian. - Pytałem wiele razy. Wszystko, czego się dowiedziałem, to że nie był ekspertem w sztukach walki jak Chan. - Może był akupunkturzystą - podpowiedziała Marissa. - Lub zajmował się ziołolecznictwem. - Możliwe, lecz mogę panią zapewnić, że FCA nie zaczęła stosować akupunktury jako części procedury in vitro. Ale doszedłem do wniosku, iż czuł się odpowiedzialny za swego kompana, gdyż obawiał się, że po jego śmierci będzie odesłany do Chin. - Wygląda na to, że ten towarzysz był ważniejszy zauważyła Marissa. Może on właśnie dostarczał jakiejś wiedzy lub umiejętności? - Trudno mi w to uwierzyć - rzekł Tristian. - Obydwaj byli prymitywni. Wtedy zacząłem myśleć o narkotykach. - To znaczy? - spytała Marissa. - Szmugiel heroiny - odparł Tristian. Wiem, że Hongkong stał się stolicą heroiny, centrum przerzutu ze Złotego Trójkąta do reszty świata. Zacząłem myśleć, iż wyjaśnieniem tych dziwnych faktów jest przerzut heroiny, szczególnie że gruzlica jest w Złotym Trójkącie endemiczna. - Więc ci Chińczycy byli kurierami? - Tak właśnie myślałem. Może ten, który nie znal sztuk walki. Ale nie byłem pewien. Niemniej jednak to wydawało się tłumaczyć zamieszane w to pieniądze. - To znaczy, że FCA musi być zaangażowana w handel narkotykami - skonstatowała Marissa. Oczami wyobrazni zobaczyła zadziwiające bogactwo kliniki. To nadawało wypowiedziom Tristiana znamiona prawdopodobieństwa. Ale nawet jeśli tak było, to co to miało wspólnego z gruzliczym zapaleniem jajowodów? - Zamierzałem to zbadać - rzekł Tristian. - Pojechać na urlop do Hongkongu i zbadać ślad do Kantonu, jeśli to okazałoby się konieczne. - Dlaczego zmienił pan zamiar? - spytała Marissa. - Zdarzyły się dwie rzeczy - wyjaśnił Tristian. - Po pierwsze, powrócił szef patologii, i po drugie, wyszedł mój artykuł w Australian Journal of Infectious Diseases . Sądziłem, że opisując nowy syndrom kliniczny jestem na progu sławy zawodowej. Artykuł jednak okazał się dla mnie zgubny. Jak już mówiłem, nie uzgodniłem sprawy z administracja. Cóż, oni oszaleli. Chcieli, bym odwołał ten artykuł, ale tego nie zrobiłem. Wykazałem swoją wyższość akademicką i nie ustąpiłem. - Czy opisane przypadki były rzeczywiste? - w końcu zapytała Marissa. - Nie wymyślił ich pan? - Oczywiście, że ich nie wymyśliłem - Tristian oburzył się. - Nie jestem zupełnym durniem. To jest ich wersja, ale nie jest prawdziwa. - Charles Lester stwierdził, że pan pozmyślał dane. - Ten kłamca, pętak - syknął Tristian. Wszystkie dwadzieścia trzy przypadki to rzeczywiste pacjentki, gwarantuję. Ale nie jestem zdziwiony, że powiedział pani co innego. Próbowali mnie zmusić, bym oświadczył to samo, lecz odmówiłem. Były nawet grozby. Nieszczęśliwie zignorowałem je nawet wtedy, gdy dotyczyły mojej żony i dwuletniego syna. W tym czasie zniknął Chan Ho i sprawy się pogorszyły. Szef patologii napisał do redakcji pisma, mówiąc, że sfałszowałem dane, dlatego artykuł został oficjalnie uznany za niewiarygodny. Wtedy ktoś podłożył do mojego samochodu heroinę, którą znalazła policja, sprawdzając anonimowy donos. Moje życie stało się piekłem. Byłem oskarżony o zażywanie narkotyków. Moja zastraszona rodzina przechodziła męki. Ale ja, jak idiota, nie ustępowałem, prowokując klinikę, by zaprzeczyła istnieniu pacjentek, których nazwiska zapisałem. Pijany idealizmem, nie zamierzałem się poddać. Nie zrobiłem tego do śmierci mojej żony. Twarz Marissy zbladła. - Co się stało? - spytała, bojąc się słuchać reszty. Tristian przez chwilę wpatrywał się w swoje piwo, po czym pociągnął łyk. - To była rzekomo napaść z rabunkiem - powiedział, zacinając się. - Coś, co nieczęsto zdarza się w Australii. Uderzyli ją i zabrali torebkę. Przy okazji złamali kręgosłup. - Och, nie! - krzyknęła Marissa. - Oficjalnie złamała kark przy upadku na chodnik mówił Tristian. - Ale ja myślę, że złamanie nastąpiło od kopnięcia kung fu, chociaż nie mogłem tego dowieść. To sprawiło, że zacząłem się bać o syna. Ponieważ miałem być sądzony, pozostałem tu, ale wysłałem Chaunceya do rodziny żony, do Kalifornii. Wiedziałem, że nie mogę zapewnić mu bezpieczeństwa. - Pana żona była Amerykanką? - Tristian przytaknął. - Poznałem ją, gdy robiłem specjalizację w San Francisco. - Co się działo na rozprawie sądowej? - zapytała Marissa. - Zostałem uwolniony od większości oskarżeń kryminalnych - powiedział Tristian. Choć nie od wszystkich. Odsiedziałem krótko w więzieniu, a pozostałą część kary spędziłem przy pracach publicznych. Oczywiście, wywalili mnie z FCA. Straciłem certyfikat specjalizacyjny, ale zachowałem prawo wykonywania zawodu lekarskiego. Wtedy wyjechałem do buszu. - Pana syn nadal jest w Stanach? Tristian skinął głową. - Nie zamierzam go tutaj sprowadzać, aż się upewnię, że sprawa ucichła. - Co za koszmar. - Mam nadzieję, że wezmie pani to sobie do serca - rzekł Tristian. - Pewnie ma pani racje, że śmierć przyjaciółki nie była przypadkowa. I zapewne ma pani rację, że pani życie jest w [ Pobierz całość w formacie PDF ] |