[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7Å‚e wyceniaÅ‚ brylanty i że jest gotowy czek, który ma być pokazany na przyjÄ™- ciu... MyÅ›lisz, że znikniÄ™cie Janey jakoÅ› siÄ™ z tym Å‚Ä…czy? àomasie, nawet tak nie myÅ›l odparÅ‚a Regan. Za kilka minut bÄ™dziemy u niej w mieszkaniu. 72 MuszÄ™ dziaÅ‚ać, zdecydowaÅ‚a Mary Ruffiner. Regan Reilly! krzyknęła za oddalajÄ…cymi siÄ™ ulicÄ… przyjaciółmi. Regan siÄ™ odwróciÅ‚a. Tak? Mary wyciÄ…gnęła do niej rÄ™kÄ™. Jestem Mary Ruffiner. Przed chwilÄ… byÅ‚am na drinku z pani rodzicami na tej re- welacyjnej konferencji kryminologicznej, zorganizowanej przez pani matkÄ™. PoznaÅ‚am paniÄ… ze zdjÄ™cia w dzisiejszej gazecie. Ach, tak odrzekÅ‚a Regan, krótko Å›ciskajÄ…c dÅ‚oÅ„ dziennikarki. To mój przy- jaciel àomas Pilsner. Witam powiedziaÅ‚ àomas. Regan widziaÅ‚a wyraznie, jak bardzo chciaÅ‚ już iść. Ona zresztÄ… też. Zpieszymy siÄ™... Nie bÄ™dÄ™ was zatrzymywać. Jestem dziennikarkÄ…, pracujÄ™ w New York World i chcÄ™ napisać artykuÅ‚ o setnej rocznicy istnienia Klubu Osadników. SpojrzaÅ‚a na Pilsnera. A czy pan przypadkiem nie jest prezesem? Tak odpowiedziaÅ‚ ostrożnie. MogÄ™ do pani zadzwonić pózniej? Albo jutro? Lepiej dzisiaj pózniej oÅ›wiadczyÅ‚a Mary energicznie i podaÅ‚a mu wizytów- kÄ™. NajÅ‚atwiej zÅ‚apać mnie przez komórkÄ™. Bardzo mi zależy na rozmowie z panem oznajmiÅ‚a i zwróciÅ‚a siÄ™ do Regan: Zamierza pani wziąć udziaÅ‚ w którymÅ› z wy- kÅ‚adów na konferencji? SpróbujÄ™ odrzekÅ‚a Regan szczerze. Oboje z àomasem poÅ›piesznie siÄ™ pożegnali i poÅ›pieszyli na poÅ‚udnie, do oddalo- nego o kilka przecznic mieszkania Janey. ZnajdowaÅ‚o siÄ™ na trzecim piÄ™trze kamieni- cy bez windy. NacisnÄ™li dzwonek domofonu, lecz nie doczekali siÄ™ odpowiedzi. àomas odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko, otworzyÅ‚ drzwi i wbiegÅ‚ do Å›rodka, skaczÄ…c po dwa stopnie na raz. Regan podążaÅ‚a tuż za nim. Przed wejÅ›ciem do mieszkania narzeczonej zmówiÅ‚ w duchu modlitwÄ™, otworzyÅ‚ drzwi i pchnÄ…Å‚ je. Na wprost znajdowaÅ‚ siÄ™ salon, na lewo sypialnia i kuchnia. Nigdzie nie byÅ‚o Å›ladu Janey. Chyba mogÄ™ powiedzieć, że mi ulżyÅ‚o, Regan wyznaÅ‚. Ale gdzie ona może być? Regan rozejrzaÅ‚a siÄ™ po niewielkim salonie. W mieszkaniu panowaÅ‚ porzÄ…dek, meble byty proste, lecz w dobrym guÅ›cie. Niektóre z oprawnych w ramki zdjęć przedstawiaÅ‚y Janey i àomasa. Stół zawalony byÅ‚ teczkami. Regan podeszÅ‚a, by je obejrzeć. ProwadziÅ‚a skrupulatnÄ… dokumentacjÄ™ daÅ„ przygotowywanych dla klientów wyjaÅ›niÅ‚ àomas. Regan podniosÅ‚a kartkÄ™, która leżaÅ‚a na stole. ByÅ‚a to lista z nagłówkiem gÅ‚oszÄ…cym: Dostawy z piÄ…tku, 11 marca . 73 GotowaÅ‚a dla Bena Carneya? zdziwiÅ‚a siÄ™. UwielbiaÅ‚ jej kurczaki powiedziaÅ‚ àomas ze smutkiem. MiaÅ‚ wilczy apetyt. Jeszcze dzisiaj rano Janey żaÅ‚owaÅ‚a, że Ben nie zje kurczaka, którego upiekÅ‚a mu wczo- raj. W Å›lad za Regan poszedÅ‚ do kuchni. Na parapecie staÅ‚a szarlotka, czekoladowe cia- steczka uÅ‚ożone byÅ‚y na papierowych rÄ™cznikach. Na kontuarze kilka ciast czekaÅ‚o na polukrowanie. Nigdy by ich nie zostawiÅ‚a na dÅ‚ugo bez lukru odezwaÅ‚ siÄ™ àomas. JeÅ›li cze- goÅ› nie znosiÅ‚a, to wyschniÄ™tych ciast. W rogu na kontuarze staÅ‚a automatyczna sekretarka, na której migaÅ‚o Å›wiateÅ‚ko. Chcesz sprawdzić wiadomoÅ›ci? zapytaÅ‚a Regan. àomas skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Nie mamy przed sobÄ… nic do ukrycia. Wszystkie byÅ‚y od àomasa poza jednÄ…: Janey, tu pani Buckland. Jest już szósta. Co z mojÄ… kolacjÄ…? GoÅ›cie przychodzÄ… za godzinÄ™! Co to za proszona kolacja bez jedze- nia? ZadzwoÅ„ do mnie! Bardzo siÄ™ denerwujÄ™! . Daj mi jej numer poleciÅ‚a Regan. àomas poszedÅ‚ do salonu i odnalazÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwÄ… teczkÄ™. Regan wystukaÅ‚a numer i przedstawiÅ‚a siÄ™ zagniewanej pani Buckland. Nie wiemy, gdzie jest Janey. I bardzo siÄ™ martwimy. Wy siÄ™ martwicie? Wie pani, jak to jest, kiedy zaprasza siÄ™ goÅ›ci, a w domu zosta- Å‚a tylko torebka chipsów? Regan doÅ‚ożyÅ‚a staraÅ„, by ukryć irytacjÄ™. Pani Buckland, o której rozmawiaÅ‚a pani z Janey? O pierwszej. ZadzwoniÅ‚am do niej i powiedziaÅ‚am, że to bardzo pilne. Na poczÄ…t- ku wahaÅ‚a siÄ™, czy przyjąć zamówienie na dzisiaj, ale przypomniaÅ‚am jej o wszystkich moich znajomych, którym jÄ… poleciÅ‚am, wiÄ™c siÄ™ zgodziÅ‚a. Co zamierzaÅ‚a przygotować? Pieczonego kurczaka. MuszÄ™ przyznać, że doskonale to robi. Jej indyk bywa cza- sem suchy, ale pieczony kurczak jest wyÅ›mienity. Na drugi dzieÅ„ smakuje nawet lepiej. Pani Buckland, jestem pewna, iż tak jak my ma pani nadziejÄ™, że Janey nic siÄ™ nie staÅ‚o. Czemu nie zaprosi pani swoich goÅ›ci do restauracji? Ma pani pojÄ™cie, ile to kosztuje? Jestem przekonana, że uda siÄ™ pani znalezć lokal z rozsÄ…dnymi cenami. RzeczywiÅ›cie, to miÅ‚a odmiana nie musieć sprzÄ…tać po kolacji odrzekÅ‚a pani Buckland Å‚agodniejszym tonem. Mam nadziejÄ™, że Janey nic siÄ™ nie staÅ‚o. DziÄ™kujÄ™. Damy pani znać. Regan odÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™ i zwróciÅ‚a siÄ™ do àomasa: Janey po poÅ‚udniu miaÅ‚a dostarczyć jej pieczonego kurczaka. 74 Spojrzeli na siebie. Oboje wiedzieli, że myÅ›lÄ… o tym samym. Nie moja Janey odezwaÅ‚ siÄ™ Pilsner. Nie wzięłaby kurczaka Bena. WedÅ‚ug pani Buckland na drugi dzieÅ„ smakuje lepiej. Mój Boże, dlaczego? zapytaÅ‚ àomas. ZadzwoÅ„my tam. WyjÄ…Å‚ teczkÄ™ z nalepkÄ… Carney , a Regan wystukaÅ‚a numer. Nikt nie odpowiedziaÅ‚. A jeÅ›li ona tam poszÅ‚a i... i sam nie wiem co? lamentowaÅ‚ àomas. Policja ma klucze do mieszkania Bena zauważyÅ‚a Regan. W takim razie nie pozostaÅ‚o nam nic innego, tylko zwrócić siÄ™ do nich zdecy- dowaÅ‚. To jedyne wyjÅ›cie. Pięć minut pózniej byli już na ulicy. Z policjantem z posterunku umówili siÄ™ przed domem Bena. Mary Ruffmer podążaÅ‚a ich Å›ladem. 37 Maldwin i jego uczniowie wyszykowali siÄ™ już na wieczorne przyjÄ™cie. W oficjalnych strojach czekali na przybycie goÅ›ci. PrzekÄ…ski trzeba byÅ‚o tylko wrzucić na chwilÄ™ do piekarnika, ser, krakersy i saÅ‚atki rozÅ‚ożono już na stole, a szampan chÅ‚odziÅ‚ siÄ™ w lo- dówce. Księżniczka MiÅ‚oÅ›ci poszÅ‚a na caÅ‚ego z tym przyjÄ™ciem, co, Maldwin? zapytaÅ‚ Vinnie, przesuwajÄ…c grzebieniem po wÅ‚osach. Nie wolno czesać siÄ™ w kuchni! zganiÅ‚ go nauczyciel. Skoro czekamy na go- Å›ci, chciaÅ‚bym omówić z wami parÄ™ spraw. Nie ma sensu tracić czasu. Przejdzmy do sa- lonu. Vinnie, Albert, Blaise i Harriet zajÄ™li miejsca na kanapach. Feckles stanÄ…Å‚ przy oknie i przyjrzaÅ‚ siÄ™ swoim uczniom. Nie byÅ‚ to szczególnie inspirujÄ…cy widok. OdchrzÄ…knÄ…Å‚ i zapytaÅ‚: A teraz, kto mi powie, co to jest cichy kamerdyner ? Kamerdyner z zapaleniem krtani odrzekÅ‚ Vinnie. Vinnie! upomniaÅ‚ go Maldwin. Cichy kamerdyner zaczęła Harriet to maÅ‚y pojemnik używany do zbierania okruchów ze stoÅ‚u i popiołów z popielniczek. Jest w każdym porzÄ…dnym domu. DziÄ™kujÄ™, Harriet pochwaliÅ‚ jÄ… Maldwin. Dziewczyna rozpromieniÅ‚a siÄ™, zado- wolona. Zaraz rozdam materiaÅ‚y do przestudiowania. Zamierzam zrobić wam krót- ki test. Teraz jednak zajmiemy siÄ™ czymÅ› innym. Jak wiecie, Stanley Stock, producent te- lewizyjny, znowu tu dzisiaj bÄ™dzie. ChcÄ™ mu zaproponować, żeby zapytaÅ‚ was o marze- nia zwiÄ…zane z profesjÄ… kamerdynera. Kto wie? Może bÄ™dÄ… was oglÄ…dać przyszli praco- dawcy? 75 Jakie to podniecajÄ…ce! wykrzyknęła Harriet. MogÄ™ mówić pierwsza? Zaraz chyba siÄ™ porzygam, pomyÅ›laÅ‚ Blaise. I nie zamierzam udzielać wywiadu przed kamerÄ…. Wczoraj zrobiÅ‚em wszystko, żeby usunąć siÄ™ z widoku. Z interkomu rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Lydii: Maldwinie, jesteÅ› mi na moment potrzebny. Feckles spojrzaÅ‚ na zegarek. Macie chwilÄ™ na odpoczynek. PamiÄ™tajcie, to przyjÄ™cie jest bardzo ważne! I zdecydowanym krokiem opuÅ›ciÅ‚ salon. Co zamierzasz powiedzieć? zwróciÅ‚ siÄ™ Albert do Vinniego. To mnie przerasta. 38 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |