[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawiadomić cię osobiście. - Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu w oczy. - Wychodzę powtórnie za mąż. Już wkrótce. Na Zwięto Dziękczynienia. - Co? - Wiem, że to się może wydać zbyt pospieszne, ale tak nie jest. Chuck Lymack i ja spotykamy się już od jakiegoś czasu. Bardzo trudno jest pędzić latami samotne życie z dwójką dzieci. Jim przyjeżdżał do domu najwyżej na parę tygodni, a potem znów go nie było całe miesiące. Tej wiosny czekałam na jego przyjazd, żeby go prosić o rozwód. Ale on ciągle przedłużał kontrakt. Nie chciałam załatwiać tego listownie czy telefonicznie. Z miesiąca na miesiąc byłam pewna, że zaraz przyjedzie. W końcu stało się, jak się stało. Jim wlepił w nią zdumiony wzrok. - Chciałaś się z nim rozwieść? Margaret przytaknęła. - Nigdy go nie było, kiedy go potrzebowałam. Kobieta chce, żeby mężczyzna dzielił z nią życie, a nie tylko przysyłał co miesiąc pieniądze. Dzieci powinny mieć ojca, Jared. - Nie potępiam cię, Margaret. Tylko spadło to na mnie całkiem nieoczekiwanie. - Wiem. Sama nie bardzo rozumiem, po co tu przyjechałam. Chyba po to, by usłyszeć, że Jim nie miałby nic przeciwko temu. %7łe lubił samotne życie i rozwód by go nie zabolał. Jared pomyślał o Sohany i Jamie. Co by Jim zrobił, gdyby Margaret pierwsza wystąpiła o rozwód? Kochał Sohany i z pewnością by ją poślubił. Była urodzona i wychowana w Abu Dhabi, tamtejsze warunki nie przeszkadzałyby jej w najmniejszym stopniu dzielić życia z mężem. - Jim pogodziłby się z twoją decyzją - powiedział krótko. Nie chciał mówić nic więcej. - Ja też tak myślę. Teraz może się wydawać, że za bardzo się spieszę do ołtarza po śmierci Jima, ale planowaliśmy się pobrać z Chuckiem już od dawna. Gdyby Jim przyjechał na wiosnę, tak jak obiecywał, rozwód byłby już w toku i nikt by się nie dziwił, że ponownie wychodzę za mąż. - Czy dzieci lubią Chucka? - Uwielbiają go. Jest z nimi w świetnej komitywie, z chłopcami chodzi na mecze, a z Lisbeth do kina. Wyobraz sobie dorosłego mężczyznę, który cierpliwie przesiaduje na filmach wybranych przez małą dziewczynkę! Chuck wnosi do naszego życia dużo radości. - Cieszę się, że tak ci się ułożyło, Margaret. - Zależało mi na tym, żebyś mnie zrozumiał, Jared. Byłeś dla Jima chyba najbliższą osobą na świecie, więc pomyślałam, że jeśli ty mnie rozgrzeszysz, to będę się czuła mniej winna. Jim nie powinien był się żenić. Nigdy nie chciał osiąść w jednym miejscu, nosiło go po świecie, podobnie jak ciebie. Małżeństwo na odległość było zbyt trudne i niesprawiedliwe wobec mnie i dzieci. - Kochał was - powtórzył Jared bezradnie. - Wiem. Na swój sposób może nas kochał, ale cenił wolność bardziej niż nas. Ciekawa jestem, co takiego znalazł na Bliskim Wschodzie, czego nie mógł mieć tutaj. Jared usłyszał w tym echo słów Jenny. Ogarnął wzrokiem ciepło urządzony salon, rozrzucone tu i ówdzie rzeczy dziecka, biurko zasłane dokumentami, i sam zadał sobie to pytanie. Tu jest jego dom. Mieszkanie w Abu Dhabi to zaledwie miejsce do spania. Skąd go nagle naszła ta refleksja? Poczuł wzbierającą panikę. Musi wyjechać, zanim się przyzwyczai do nowych warunków. Zanim na myśl o wyjezdzie zacznie mu czegoś brakować, a tym czymś okażą się Jenny i Jamie. Miał uporządkowane życie i żadna chwilowa zabawa w rodzinę tego nie zmieni! - Jedz do domu, Margaret, i poślub swojego Chucka. Jim nie chciałby, żebyś po jego śmierci została sama. - Za życia mu to nie przeszkadzało - powiedziała z goryczą. - Przepraszam, ale wciąż jestem na niego wściekła za to, że zginął. Jeszcze się z tego nie otrząsnęłam. Kiedyś bardzo go kochałam. To już minęło. - Spojrzała mu prosto w oczy. - Pamiętaj, Jared, jeśli kiedyś się zakochasz, to nie opuszczaj swojej wybranki. Zostań z nią albo od razu pozwól jej odejść i szukać szczęścia gdzie indziej. Nie powtarzaj błędu Jima, nie bądz nieobecnym mężem i ojcem. - Mnie to nie grozi - powiedział lekko Jared. - Dzięki za radę. - Opowiedz mi teraz o tym, jak wyglądało tam wasze życie i co robiliście w wolnym czasie - poprosiła Margaret. Widać było, że napięcie z niej opadło, rozsiadła się wygodniej na sofie i przygotowała do wysłuchania opowieści o ostatnich miesiącach życia męża. Zapadał już zmierzch, kiedy zaczęła się zbierać do wyjścia. Jared namawiał ją, żeby została na noc w Nowym Orleanie, ale Margaret stwierdziła, że i tak nie zaśnie, więc może równie dobrze wracać do Whitney. Gdy zamykał za nią drzwi wyjściowe, poczuł niemal obezwładniającą ulgę. Margaret niczego nie podejrzewała, pozostała do końca nieświadoma, kim był ojciec Jamie. I nie była już takim kłębkiem nerwów, jak w chwili przybycia. - Jenny! - zawołał. Niemal natychmiast pokazała się na szczycie schodów. - Już jej nie ma Schodząc stopień po stopniu, Jenny patrzyła mu badawczo w twarz. - Jak ci poszło? Poczekał, aż zejdzie na sam dół, a potem wziął ją w ramiona i wtulił policzek w jej włosy, szukając pociechy. - W pewnym sensie lepiej, niż się spodziewałem, a w innym gorzej. Przy najbliższej sposobności Margaret chciała prosić Jima o rozwód. - O mój Boże... - Właśnie. - A więc mógłby ożenić się z Sohany. Jared w milczeniu skinął głową. - To wszystko potoczyło się tak tragicznie... Przylgnęła do niego i objęła w pasie, a Jared poczuł, że spływa na niego ukojenie. To pierwsze, najtrudniejsze spotkanie z Margaret miał już za sobą. W przyszłości zapewne nie będą się widywać, jej życie popłynie nowym torem. Zdrada Jima może na zawsze pozostać dla niej tajemnicą. - Na pewno jesteś głodna - odezwał się po chwili. - Nie spodziewałem się, że Margaret zostanie tak długo. - Mogę coś szybko przyrządzić. Potem pójdę zobaczyć, co słychać u pani Giraux. - Zostań dzisiaj ze mną, Jenny. Potrzebuję cię. - Jared zamknął ją w uścisku, jakby nie chciał puścić nawet na krok. Jenny zawahała się. - Musisz zdecydować. Zostajesz czy idziesz? Kiedy uśmiechnęła się na znak zgody, kamień spadł mu z serca. - Pójdę tylko sprawdzić, jak się czuje pani Giraux. Jeśli już lepiej, to wrócę. - Trzymam cię za słowo - powiedział Jared i pocałował ją wolno i czule, delektując się bliskością i rozkosznym uczuciem podniecenia, jakie budziło w nim jej ciało. Nie mógł się już doczekać chwili, kiedy pobiegną razem na górę. To zupełnie jak zabawa w wymarzony dom, pomyślała Jenny, kiedy jakiś [ Pobierz całość w formacie PDF ] |