[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rać niemiÅ‚y obrót, owiana atmosferÄ… skandalu, który, jak Å‚atwo można byÅ‚o sobie wy- obrazić, mógÅ‚ obrócić siÄ™ przeciwko policji. Scott Marlow musiaÅ‚ już uspokajać redak- torów trzech ważnych gazet: czyż nadinspektor nie obiecaÅ‚ szybkiego aresztowania win- nego? O siedemnastej pięćdziesiÄ…t pięć nadinspektor przygotowaÅ‚ siÄ™ do zaalarmowania sÅ‚użb odpowiedzialnych za poszukiwanie zaginionych. W chwili kiedy podnosiÅ‚ sÅ‚u- chawkÄ™, do biura wkroczyÅ‚ Higgins. Ciężki dzieÅ„, nadinspektorze. Jakże ja nie lubiÄ™ podróżować... ponadto drapie mnie w gardle, co nie wróży nic dobrego. Scott Marlow podniósÅ‚ siÄ™ sztywno. Czy znalazÅ‚ pan Filipa Mortimera? Higgins usiadÅ‚. Tak, nadinspektorze. No i... gdzie on jest? U siebie, w swoim pokoju. Ale... gdzie byÅ‚? W jedynym miejscu, w którym logicznie mógÅ‚ siÄ™ znalezć, nadinspektorze. ByÅ‚y tylko trzy możliwoÅ›ci: albo Filip Mortimer popeÅ‚niÅ‚ samobójstwo, albo go zlikwido- wano, albo gdzieÅ› siÄ™ schroniÅ‚. W tym ostatnim przypadku niezbÄ™dna byÅ‚a pilna inter- wencja. Obecność Filipa Mortimera jest konieczna przy generalnej rekonstrukcji wy- darzeÅ„. No dobrze, Higgins, ale gdzie siÄ™ w koÅ„cu ukrywaÅ‚ Filip Mortimer? No jakże, nadinspektorze... w Sussex, u ojca Frances Mortimer. ¬ ¬ ¬ Higgins i Scott Marlow spÄ™dzili wieczór na przygotowaniach do rekonstrukcji prze- stÄ™pstwa, zaplanowanej na nastÄ™pny dzieÅ„. Nadinspektor miaÅ‚ zawiadomić wszystkie zainteresowane osoby. WyraziÅ‚ kilka zastrzeżeÅ„, kiedy Higgins przedstawiÅ‚ mu swojÄ… strategiÄ™, ale w koÅ„cu, nie majÄ…c lepszego pomysÅ‚u, wyraziÅ‚ zgodÄ™. Marlow zapowiedziaÅ‚, aby im nie przeszkadzano, chyba że zaszÅ‚oby coÅ› nagÅ‚ego, wiÄ™c gdy zapukano w szklane drzwi biura, otworzyÅ‚ je z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…. Co siÄ™ staÅ‚o? Telefon do inspektora Higginsa. Pilny i osobisty. Rozmówca nie chciaÅ‚ wyjawić nazwiska. DodaÅ‚ jedynie, że dotyczy to sprawy Mortimerów. ProszÄ™ przeÅ‚Ä…czyć do mojego biura. Higgins wziÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™. Po chwili powiedziaÅ‚: Przyjeżdżam . 107 Kto to byÅ‚? zapytaÅ‚ Marlow, obawiajÄ…c siÄ™ nowych komplikacji. J.J. Battiscombe. Ma mi coÅ› do powiedzenia. ¬ ¬ ¬ Strażnik umówiÅ‚ siÄ™ z Higginsem w pubie Museum Tavern , znanym ze swojej ko- lekcji parasoli. Higgins zobaczyÅ‚ go przy stole, przed kuflem ciemnego piwa. Strażnik miaÅ‚ na sobie lekko znoszony, popielaty dwurzÄ™dowy garnitur. Dobry wieczór, panie Battiscombe. ChciaÅ‚ pan ze mnÄ… rozmawiać? J.J. Battiscombe wypiÅ‚ Å‚yk piwa. Bez munduru utraciÅ‚ caÅ‚Ä… pewność siebie. Inspektorze, wydaje mi siÄ™, że podejrzewa mnie pan o ciężkie przestÄ™pstwa... Jest pan bystrym obserwatorem, panie Battiscombe. Czy mam przez to rozumieć, że chce pan zÅ‚ożyć zeznania? Strażnik znowu pociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk. PrzypomniaÅ‚ mi siÄ™ pewien szczegół, inspektorze... MyÅ›laÅ‚em, że może to pana za- interesować. Tak to jest z pamiÄ™ciÄ… skomentowaÅ‚ Higgins. Zdarza siÄ™, że zawodzi nas cza- sem w ważnych chwilach... Co to za szczegół? JakiÅ› czas temu do British Museum przyszedÅ‚ pewien czÅ‚owiek. ChciaÅ‚ wiedzieć, czy pani Frances Mortimer przychodziÅ‚a czasem do budynku administracyjnego, a je- żeli tak, to kiedy. OczywiÅ›cie odmówiÅ‚em mu udzielenia informacji. MówiÅ‚, że pracuje w prywatnej agencji detektywistycznej. ZażądaÅ‚em oficjalnego dokumentu. PokazaÅ‚ mi wizytówkÄ™. Czy zatrzymaÅ‚ jÄ… pan? Nie. Nie chciaÅ‚ mi jej zostawić. Ale zapamiÄ™taÅ‚em: Agencja Holmes , Greek Street. Higgins podniósÅ‚ siÄ™. J.J. Battiscombe nie wykonaÅ‚ żadnego gestu, aby go zatrzymać. Inspektorze... Mam nadziejÄ™, że doceni pan... OczywiÅ›cie, panie Battiscombe. ¬ ¬ ¬ Higgins udaÅ‚ siÄ™ do rezydencji Mortimerów przed poÅ‚udniem. Agata Lillby wprowa- dziÅ‚a go do dużego salonu. PoprosiÅ‚a, by poczekaÅ‚ kilka minut, jako że sir John Arthur przyjmowaÅ‚ dwie osobistoÅ›ci ze Å›wiata kultury. Higgins zgodziÅ‚ siÄ™ uprzejmie, szczÄ™- Å›liwy, że bÄ™dzie mógÅ‚ podziwiać do woli wspaniaÅ‚Ä… stelÄ™ egipskÄ… z czasów Zredniego PaÅ„stwa i obraz z okresu wÅ‚oskiego renesansu, przedstawiajÄ…cy mÅ‚odÄ… kobietÄ™ na bal- konie. 108 Kiedy kwadrans pózniej pokojówka zaprowadziÅ‚a go do lorda Mortimera, nowy dy- rektor British Museum nie kryÅ‚ zaniepokojenia. Mam nadziejÄ™, że nie przynosi mi pan zÅ‚ych wiadomoÅ›ci, inspektorze. Filip jest zaÅ‚amany. Nie chciaÅ‚ nic mówić o swej ucieczce. Niech pan bÄ™dzie spokojny. Nic zÅ‚ego. A najpierw niech pan pozwoli, że zÅ‚ożę mu gratulacje z okazji nominacji. Z zainteresowaniem przeczytaÅ‚em w Timesie artykuÅ‚ o paÅ„skiej karierze. DziÄ™kujÄ™, inspektorze. Mam nadziejÄ™, że bÄ™dzie pan obecny na przyjÄ™ciu wydawa- nym z tej okazji przez muzeum. BÄ™dzie to dla mnie wielki zaszczyt. ZaprosiÅ‚em również nadinspektora Marlowa, który z kolei wzywa mnie jutro po poÅ‚udniu na rekonstrukcjÄ™ zbrodni. Przyznam, że przeżywać ponownie te zdarzenia... Higgins przechadzaÅ‚ siÄ™ po gabinecie, niezmiennie zainteresowany wielkimi sÅ‚owni- kami hieroglifów. Bardzo przykry obowiÄ…zek, sir. Nadinspektor jest do tego zmuszony. Możliwe, że ta rekonstrukcja nie wniesie żadnych nowych elementów, niemniej przyda siÄ™ do uÅ›ci- Å›lenia pewnych szczegółów. Przykro mi, że zakłócamy panu spokój, sir... Sir John Arthur doskonale potrafiÅ‚ ukrywać swe troski, lecz Higgins, dziÄ™ki dÅ‚ugiemu doÅ›wiadczeniu, potrafiÅ‚ obserwować ludzi, nie dajÄ…c siÄ™ wprowadzać w bÅ‚Ä…d pozorom. PozwoliÅ‚em sobie niepokoić pana, sir, z uwagi na ciekawe zdarzenie, mogÄ…ce wpÅ‚ynąć na Å›ledztwo. Filip... Nie, nie dotyczy to paÅ„skiego syna. Strażnik budynku administracyjnego J.J. Battiscombe powiedziaÅ‚ mi o spotkaniu z prywatnym detektywem, pracownikiem agencji Holmes . PodaÅ‚ mi adres, który byÅ‚ na wizytówce tego pana. ByÅ‚em tam. Nie znalazÅ‚em żadnej agencji, byÅ‚ tam jedynie kabaret w nie najlepszym stylu. Ten detektyw skÅ‚amaÅ‚, w tym nic dziwnego dziwi natomiast fakt, że ktoÅ› prowadziÅ‚ dochodzenie w sprawie paÅ„skiej żony, Sir John. Arthur westchnÄ…Å‚. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |