[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pracy, nie udało mu się nigdzie znalezć zajęcia. Sędzia Dickinson odesłał oskarżonego do aresztu na rozmowę z misjonarzem sądowym. Tymoteusz Warner, lat trzydzieści dwa, dostał się do więzienia za podobne przestępstwo. Skoczył z nadbrzeża Limehouse, a gdy go uratowano, powiedział: Chciałem się utopić. Schludnie wyglądająca młoda kobieta, Ellen Gray, osadzona została w areszcie na mocy oskarżenia o usiłowanie samobójstwa. W niedzielę rano, około godziny pół do dziewiątej, posterunkowy policji nr 834 K" znalazł oskarżoną na progu domu przy Benworth Street. Pogrążona była w głębokim śnie. W zaciśniętej dłoni trzymała pustą butelkę. Ellen Gray oświadczyła, że przed kilku godzinami zażyła znaczną ilość laudanum. Stan jej zdrowia budził poważne obawy, wezwano więc lekarza policyjnego, który kazał jej dać kawę i pilnować, aby nie usnęła. Na sali sądowej oskarżona oświadczyła, że usiłowała odebrać sobie życie, gdyż nie ma ani domu rodzinnego, ani przyjaciół. Jestem daleki od twierdzenia, że wszyscy ludzie, którzy popełniają samobójstwa, są zdrowi na umyśle, podobnie jak nie twierdzę, że wszyscy, którzy ich nie popełniają, są zdrowi. Zresztą, nawiasem mówiąc, brak pewności, czy się zdobędzie pożywienie i dach nad głową, to jedna z głównych przyczyn popadania w obłęd. Przekupnie uliczni, sprzedawcy gazet i kramarze, a więc grupa robotników, która w większym stopniu niż inne żyje z dnia na dzień, stanowi najwyższy procent wśród pacjentów domów dla umysłowo chorych. Co roku na 10 000 mężczyzn z tych zawodów 26,9 zapada na choroby umysłowe, na 10 000 zaś kobiet 36,9. Natomiast wśród żołnierzy, którzy nie potrzebują przynajmniej kłopotać się o dach nad głową i strawę, na 10 000 dostaje pomieszania zmysłów 13; a pośród rolników i hodowców bydła jedynie 5,1. A więc sprzedawca uliczny ma dwukrotnie większą szansę postradania zmysłów od żołnierza i pięciokrotnie większą od rolnika. Nędza i niepowodzenia życiowe bywają niemniej częstą przyczyną chorób umysłowych i wiodą jednych za bramę domu wariatów, innych do kostnicy lub na szubienicę. Gdy zdarzy się nieszczęście i ojciec rodziny, mimo całej miłości do żony i dzieci i mimo gotowości do pracy, nie może jej otrzymać, byle co wystarczy, by zachwiać równowagę jego umysłu. A następuje to tym łatwiej, że ciało nieszczęśliwca wyniszczone jest niedożywieniem i chorobą, serce zaś krwawi mu na widok cierpień żony i maleństw. Jest to przystojny mężczyzna o gęstej, czarnej czuprynie, ciemnych, wyrazistych oczach, delikatnie rzezbionym nosie i brodzie oraz falistych pięknych wąsach". Tymi słowy reporter opisał Franka Cavilla, który w mocno zniszczonym szarym garniturze pojawił się owego posępnego wrześniowego dnia na ławie oskarżonych. 98 Frank Cavilła mieszkał w Londynie i zajmował się tapicerstwem. W raportach sądowych określono go jako dobrego rzemieślnika, człowieka opanowanego i stroniącego od whisky, a jego sąsiedzi scharakteryzowali go zgodnie, jako czułego i kochającego męża i ojca. %7łona Franka, Hanna Cavilla, była wysoką, przystojną kobietą o pogodnym usposobieniu. Dbała (podkreślili to wszyscy sąsiedzi), aby jej dzieci chodziły schludnie ubrane do szkoły na Childeric Road. A więc rodzina, mająca takiego opiekuna, tak dobrego, wstrzemięzliwego i nie pracującego dorywczo żywiciela, żyła sobie szczęśliwie i nic nie zaciemniało jej horyzontu. Potem zdarzyło się nieszczęście. Frank Cavilla pracował u budowniczego, pana Becka, i mieszkał przy Trundley Road, w jednym z domów swojego pracodawcy. Pan Beck spadł z dwukółki i zginął na miejscu. Nieszczęście wcieliło się w nieokiełznanego wierzchowca, ale, jak już mówiłem, przyszło i Frank Cavilla musiał szukać nowej pracy i nowego mieszkania. Było to przed osiemnastu miesiącami. Przez półtora roku Cavilla prowadził upartą walkę. Znalazł mieszkanie w małym domku przy Batavia Road, ale nie mógł związać końca z końcem. Nie udawało mu się znalezć stałej pracy. Walczył dzielnie, imał się najróżniejszych dorywczych zajęć, a żona i czworo dzieci nikły mu w oczach. On sam głodził się, tracił siły, a wreszcie zachorował. Działo się to przed trzema miesiącami, w domu nie było kęsa strawy. Nie skarżyli się, nie mówili o tym nikomu; ale biedni ludzie wiedzą takie rzeczy. Gospodynie domów przy Batavia Road posyłały im jedzenie, lecz Cavillowie tak byli ambitni, że musiały to robić anonimowo, w skrytości, żeby nie zranić ich dumy. Stało się. Walczył, przymierał głodem i cierpiał przez osiemnaście miesięcy. Któregoś dnia we wrześniu Frank Cavilla wstał bardzo wcześnie. Otworzył scyzoryk. Poderżnął gardło żonie Hannie Cavilla, lat trzydzieści trzy. Poderżnął gardło pierworodnemu synowi, dwunastoletniemu Frankowi. Poderżnął gardło ośmioletniemu synowi Walterowi. Poderżnął gardło czteroletniej córce, Nellie. Poderżnął gardło najmłodszemu synowi, Ernestowi, liczącemu rok i cztery miesiące. A potem cały dzień czuwał przy zmarłych, dopóki wieczorem nie przyszła policja. Powiedział policjantom, że jeśli chcą mieć światło, muszą wrzucić pensa do gazomierza. Frank Cavilla był teraz na ławie oskarżonych. Miał mocno zniszczony szary garnitur i koszulę bez kołnierzyka. Przystojny mężczyzna o gęstej, czarnej czuprynie, ciemnych, wyrazistych oczach, delikatnie wyrzezbionym nosie i brodzie i falistych pięknych wąsach. ROZDZIAA XXIII DZIECI ...Gdzie dom jest lepianką, gdzie żyjemy w upodleniu, gdzie zapominamy, że świat jest piękny..." W East Endzie ujrzeć można jeden piękny widok, jeden jedyny dzieci tańczące na ulicy, gdy zjawi się kataryniarz. Z jakim zachwytem przyglądałem się im, tym nowonarodzonym, temu przyszłemu pokoleniu, które stąpa wdzięcznie, kołysze się rytmicznie, stroi śliczne minki i wykonywa kroki taneczne własnego pomysłu. Muskuły 99 tańczących poruszają się łatwo i zwinnie, a ciała wykonują zwiewne ruchy, jakich nie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |