[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dopóki samochód nie zniknął jej z oczu, a potemodwróciła się doklaczki. - To bardzo miło ze strony Nicka, że mi cię wynalazł. - Ann głaskała aksamitnypysk zwierzęcia. - Nawet jeśli nie on sam, tylko jakiś Henry wpadł na ten pomysł. Wkońcu mógł odmówić, bo przecież musi cię karmić, a z tymwiążą się dodatkowe koszta. Eppie pokiwała głową, jakbychciała powiedzieć, że także i jej zdaniemNick bardzoprzyzwoicie się zachował. - Ja też tak uważam- mówiła Ann doklaczki. - On wcale nie jest taki twardy, za jakiegochce uchodzić. Ann dopieroteraz zdała sobiesprawę z tego, żeNick bar- dzojej się podoba, i trochę ją tozaniepokoiło, Nigdyniebyła kobietą zmysłową. Nawet kiedybardzo kochała Billa, wolała marzyć o romantycznych spacerach przy świetle księżyca niż się z nimnaprawdę kochać. Tymczasemna samwidokNicka skóra jej cierpła, a jego bliskość omal nie pozbawiała Ann przytomności. No cóż, westchnęła wduchu, mamjeszcze jeden orzech dozgryzienia. Możepowinnamzrobić sobie listę problemów i posegregować je od najpoważniejszych donajbłahszych. Na pewnonajważniejszyjest przyjazd mojej pasierbicy. Ann przypomniała sobie wszystkie okropne historie odzieciach rozbijających powtórne małżeństwa swych rodzi- ców. Bardzo się bała, że Ginny okaże się właśnie taka i że nigdyjej nie polubi. Zresztą nie byłobywtymnic dziwnego. Ginny musiała przecież przeżyć szok, kiedy okazało się, że jej własna matka nie widzi dla córki miejsca wswymnowym małżeństwie. Ann bardzo żałowała małej Ginny i pragnęła stworzyć dziewczynce prawdziwy dom. Miała nadzieję, że janessa+anula us o l a d - n a c s 43 Ginny nie zechce wyładowywać własnych frustracji na ota- czających ją ludziach. Aprzede wszystkimna nowej żonie ojca. Postanowiła sobie odłożyć sprawę Ginny na dalszy plan. Od przyjazdu dziewczynki dzieliło ją jeszcze kilka tygodni i Ann postanowiła najpierwrozwiązać pilniejsze problemy. - Jak posprzątamkuchnię, wybierzemysię na spacer - po- wiedziała doEppie. - Nick będzie naprawiał płoty, a myso- bie pojezdzimy. Wzdłuż płotu, żeby się nie zgubić. Amoże przypadkiemnatkniemy się na Nicka? Zaraz wracam, moja śliczna. Ann uśmiechnęła się doklaczki i dowłasnych myśli. Po- szła do domu z mocnympostanowieniemjak najszybszego uporania się z zajęciami gospodarskimi. Zanimupiekłaplacek, rozczyniła ciastona chlebi posprzą- tała kuchnię, minęła jedenasta. Ann niemogła się już docze- kać, kiedy wreszcie dosiądzie Eppie i pojedzie na spotkanie Nicka. Jeśli oczywiście bogowie będą jej przychylni. Już podziesięciuminutach niespiesznegokonnegospaceru Ann poczuła się tak, jakby znajdowała się o setki mil od najprymitywniejszej nawet cywilizacji. Droga, którą jechała, była całkowicie pusta i na rozciągających się wokół polach także nie było widać żywego ducha. Jakbyna całymwielkim świecie została tylkoona jedna - Ann St. Hilarion. Już miała wracać dodomu, kiedywoddali dostrzegła dwie postacie. Pochylałysię nad płotem, jakbygonaprawiały. Ann bardzo się ucieszyła. Zaryzykowała i jedną ręką pu- ściła lejce, których dotąd kurczowosię trzymała. Przysłoniła oczy. To na pewno nie był Nick i Snake. Snake był sporo niższy od Nicka, a te dwie postacie były prawie równego janessa+anula us o l a d - n a c s 44 wzrostu. Chyba że Nick kogoś spotkał. Może któregoś z są- siadów? Kiedy podjechała bliżej, przekonała się, że żadna z tych osób nie jest Nickiem. Nie widziała jeszcze ich twarzy, ale zauważyła, żetokobieta i mężczyzna. Kobieta pokazała pal- cemwkierunku Ann, której nagle zrobiłosię nieswojo. Na- tychmiast zatrzymała konia. Kobieta pomachała jej ręką, a po- tempara wsiadła dofurgonetki i odjechała. Ciekawe, cotoza ludzie, myślała Ann, spoglądającwślad za odjeżdżającymsamochodem. Może sąsiedzi? Ale jeśli to sąsiedzi, todlaczegona mnie nie poczekali? Przecież mogli- byśmy się poznać. A jednak ta kobieta do mnie machała. Możepoprostubardzosię spieszyli. Amożeza długomiesz- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |