[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to z jego strony altruizm. Powodował nim czysty, prymitywny instynkt posiadania. Nie chciał, by jakikolwiek obcy mężczyzna zobaczył ją w stanie, w jakim wysiadła z samochodu. Po raz pierwszy zrozumiał, dlaczego niektórzy mężczyzni każą żonom osłaniać się od stóp do głów. Dzikie spojrzenie Douga ponownie obudziło jej pożądanie. Wyciągnęła rękę i koniuszkami palców musnęła jego nagi tors. - Doug? - wyszeptała cicho. 98 RS Chwycił dłoń Amy w swoją i przycisnął mocno do piersi. Spojrzał głęboko w jej oczy. Nie musiał już o nic pytać. Ręce Douga drżały, gdy usiłował otworzyć drzwi domu. Amy przypomniała sobie, że drżały tak samo osiemnaście lat temu, gdy usiłował w motelu otworzyć drzwi do pokoju wynajętego na nazwisko państwa Amy i Douga Browne'ów. Z tego, co mamrotał pod nosem zorientowała się, że i on właśnie w tej chwili myśli o tym samym. Amy była pewna tego, co chce zrobić. Przez moment bała się, że Doug zmienił zdanie, gdy odwrócił się do niej i bardzo poważnie powiedział: - Osiemnaście lat temu obiecałem ci, że będę się tobą opiekował i chronił cię. Te słowa i dzisiaj nie straciły na ważności. Więc jeśli sobie tego nie życzysz powiedz mi. W tej chwili Doug był dla niej jednocześnie nieopierzonym młodzieńcem i doświadczonym mężczyzną. Obydwóch szanowała i kochała bez zastrzeżeń. Powiedziała mu więc, że nie musi stosować środków ostrożności. Powiedziała też, że jego obietnica sprzed lat jest tak samo ważna teraz, jak była wtedy. Czas zmienił bardzo wygląd Douga. Zdawała sobie sprawę ze zmian, jakie w nim zaszły. Dotykiem i wzrokiem wrysowała w pamięć jego obraz. A mimo to, gdy tak stali twarzą w twarz, w spowitej światłem księżyca sypialni, patrzyła na niego prawie jak na obcego. Doug nie miał już na sobie marynarki, koszuli, butów i skarpetek. Nie była pewna, czy pomagała mu się rozebrać, czy nie. Wiedziała jedynie, że chciała go dotykać całego wszędzie. 99 RS Nie pamiętała, co się stało z jego krawatem. Podejrzewała, że został w samochodzie. Podobnie jak jej kolczyki, naszyjnik i grzebyki z kości słoniowej. To wszystko było bez znaczenia. - Dotknij mnie, kochanie - powiedział Doug ochryple. Pogładziła dłonią jego tors, czując grę mięśni. Pieszcząc włosy na klatce piersiowej, zauważyła, że gdzieniegdzie błyskają wśród nich srebrne nitki. Doug był szczupły od czasu, gdy osiemnaście lat temu w ciągu zaledwie jednego lata urósł o dobrych dwadzieścia centymetrów. I choć nieco zmężniał, nie miał ani grama zbędnego tłuszczu. Uniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy. Uśmiechając się prowokująco i obiecująco jednocześnie, zaczęła pieścić brodawki jego piersi. Najpierw opuszkami palców zataczała coraz to mniejsze koła, aż doszła do celu. Dougowi wyrwał się jęk rozkoszy. Pochwycił jej dłonie w swoje i zacisnął w żelaznym uścisku. - Czarownica... - powiedział oddychając ciężko. Zanim mu odpowiedziała, pochylił się i ustami zaczął szukać jej warg. Potem wniknął w jej usta głębiej. Jednocześnie podniósł ręce Amy ku swoim ramionom. Poczuł, jak wznosi się na palce, jak ruchem będącym i prośbą, i poddaniem - przyciska się do niego. Jak rozpalona i wygłodniała kotka przylgnęła do jego ciała. Prychała i wpijała się w niego, jak zwierzątko. Jęknęła z rozkoszy, gdy zębami przygryzł jej dolną wargę. Ledwo przytomna, dopiero po kilku chwilach odpowiedziała na jego pocałunek. Poddała się całkowicie. Nie wiedziała, kto kogo całuje. Dyszał ciężko i chrapliwie. Już nie całował Amy, tylko patrząc na nią poprosił: - Czy mogłabyś się obrócić, kochanie? - Ja? Dlaczego? 100 RS - Bo... jeszcze na tyle się kontroluję, by nie rozrywając zdjąć ci suknię. Od ponad czterech miesięcy nie dotykał kobiety. Minęło ponad cztery miesiące, gdy kochali się w Chicago. Doug widział, jak zmieniają się oczy Amy, gdy zrozumiała, o co ją prosi. Odetchnęła z trudem i zagryzła wargi. - Proszę cię - powtórzył. Zrzuciła buty i obróciła się. Suknia była zapięta na haftki. Dopiero za trzecim podejściem zdołał je odpiąć. Mało brakowało, by uległ pokusie i wszystkie rozerwał. W parę chwil pózniej sukienka i jasne figi Amy jak piana spowijały jej zgrabne kostki. Obróciła się ponownie twarzą do Douga. Miała na sobie już tylko pończochy, pas i staniczek. Czas bardzo zmienił jej wygląd. Widać było, że nie jest już młodą dziewczyną. Rysy nabrały wyrazu. Figura dojrzałości. Ale te zewnętrzne zmiany były niczym w porównaniu ze zmianą nastawienia do życia Doug zdawał sobie sprawę, że Amy z jego wspomnień i Amy obecna, to dwie różne osoby. Może ta odmienność sprawiała, że patrzył na nią, jak na kogoś obcego, gdy stali tak twarzą w twarz w wypełnionej światłem księżyca sypialni. Staniczek Amy wydawał się być jedynie kawałkiem koronki, spod której widać było nabrzmiałe piersi. Czuł przyjemne mrowienie w dłoniach na samo wspomnienie ich dotyku. Rozpiął niewielką klamerkę uwalniając piersi z koronek. Zadrżała i jęknęła, gdy jego ręce zaczęły pieścić jej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |