[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opracowywał właśnie grafik, gdy weszła do lecznicy.  Nie chciałem pani prosić, ale jeden z
lekarzy poszedł na urlop, a drugi, któremu wypada dyżur, jedzie na kurs specjalizacyjny.
 Oczywiście, chyba że chodzi o wieczór w piątek  odparła. Uśmiechnęła się przy tym
lekko, jakby przypomniała sobie o jakimś miłym wydarzeniu.
 Czyżby się pani wybierała na bal u burmistrza?
 Tak  przyznała z uśmiechem.  Razem z moją przyjaciółką i jej znajomymi.
 I zapewne chciałaby pani mieć też wolną sobotę?  docieka! doktor Crane.
 Pracowałam w zeszłą sobotę  przypomniała mu.  Jeśli sobie przypominam, jestem
zobowiązana do pracy tylko w jedną sobotę w miesiącu.
 Ale nigdy nie miała pani nic przeciwko dodatkowym dyżurom w weekend  powiedział
zdziwiony.
 I nie mam  zapewniła go.
Kiedy szła do gabinetu, zaczęła się nad tym zastanawiać. Pragnęła być bardziej
przekonana o prawdziwości swych słów. Cokolwiek się stało pomiędzy nią a Calem,
cokolwiek miało się jeszcze stać, ona już nigdy nie będzie tą samą osobą. Czy praca
wystarczy jej jeszcze do szczęścia? Czy może część jej duszy, teraz już wolna, będzie chcieć
czegoś więcej od życia?
 Ma pani dzisiaj siedem powtórnych wizyt  oznajmiła jej z dumą Kate. Przyniosła listę
znajomych nazwisk i stos kart.  Dajemy pani dalej pacjentów bez numerków. Pani
zdecyduje, w jakiej kolejności ich przyjąć.
Sophie wzięła karty i podziękowała Kate. Wiedziała, że znajdzie czas na ich przeczytanie,
zanim przystąpi do pracy. Powinna przy tym sprawdzić, czy załączono potrzebne wyniki
badań. Poczuła satysfakcję, tak jakby ta siódemka pacjentów przyszła tego dnia tylko po to,
żeby jej podziękować.
David Ambrose. To miała być jego ostatnia wizyta, gdyż rękę miał już niemal wyleczoną.
Zobaczą się jednak jeszcze. Jego żona przyszła bowiem z ich pięcioletnią córeczką na
potrójne szczepienie i obiecała, że wróci, gdyby którekolwiek z nich potrzebowało lekarza.
Znowu stanęła jej przed oczami twarz Cala. Poruszyła się niespokojnie, gdy uzmysłowiła
sobie, jak łatwo jego osoba może zakłócić jej myśli. Zabrzmiał brzęczyk przy drzwiach i
zaczął się kolejny dzień.
Gdy Sophie wywołała pannę Cameron, podniosła się kobieta w średnim wieku.
Podtrzymywała ostrożnie prawą rękę lewą.
 Ma pani z nią jakiś kłopot?  spytała Sophie.
 Prawie nie mogę nią ruszać!  odparła pacjentka z widocznym niesmakiem.  Mam już
pięćdziesiąt pięć lat i jeszcze nigdy nie byłam u lekarza, a teraz nie mogę ruszać ręką.
Sophie odłożyła na biurko pustą kartę choroby. Wzięła twardą, spracowaną dłoń kobiety i
poczuła naprężenie; dostrzegła też niewielki zanik mięśni wokół kciuka.
 Czy boli panią przez cały czas?  spytała, starając się wyczuć opuchliznę.
 Owszem, ale nie tak strasznie  wyznała kobieta.  Mam z nią kłopoty od wielu lat,
zawsze troszkę mnie bolała, a kciuk i te trzy palce jakby swędziały.
Sophie wzięła szpikulec, żeby sprawdzić, czy nie zanikło w nich czucie.
 Teraz nie jestem w stanie niczego chwycić tą ręką. Po prostu nie mogę!  Próbowała
zacisnąć pięść, lecz tylko się skrzywiła na skutek wzmożonego bólu.  I jak ja będę doić te
moje kózki, skoro nie mogę nawet zacisnąć dłoni?
 Trzyma pani kozy?
Osłupienie Sophie wyraznie zirytowało pacjentkę, która odpowiedziała zjadliwie:
 To miejsce nie było kiedyś nadmorską Mekką dla bogaczy. Zanim Cal Williams zaczął
dzielić ziemię swojego ojca na działki i pozostali farmerzy upatrzyli w tym nadzieję łatwego
zysku, była tu spokojna wieś.
 Czy sprzedaje pani mleko?  Sophie była ciągle zdumiona. Kozia farma tuż obok
lecznicy!
 Jasne. Mam na to nawet pozwolenie. Sklepy ze zdrową żywnością wykupują wszystko
na pniu. Jest teraz moda na kozie mleko. Przynajmniej nie wywołuje tych, no... alergii.
Słychać było satysfakcję w jej głosie i Sophie się uśmiechnęła.
 Jeśli to właśnie mleko utrzymuje panią w takim zdrowiu, polecę je wszystkim
pacjentom. Proszę mi teraz powiedzieć, co pani czuję, kiedy robię tak.  Puknęła palcem w
środek nadgarstka pacjentki i patrzyła na nią wyczekująco.
 Czuję swędzenie palców  oświadczyła panna Cameron.  Ale i tak swędzą mnie
niemal ciągle.
 Sądzę, że to stan zwyrodnieniowy nadgarstka. Musiała się tam w środku pojawić
opuchlizna, która uciska na nerwy i powoduje utratę czucia.
 Stan zwyrodnieniowy nadgarstka!  zawołała kobieta i potrząsnęła głową.  A dlaczego
tam puchnie? Czy się skaleczyłam? I czemu właśnie ta ręka, której najbardziej potrzebuję?
 Widzi pani, to całkiem tak jak z maszynami: te części, których najwięcej używamy,
najszybciej się psują.
 Ale ja muszę władać ręką! Jak mogę ją wyleczyć?
 Chirurg może usunąć opuchliznę i wtedy mięśnie, które są pobudzane przez te nerwy,
powinny z czasem odzyskać sprawność. Są jednak również inne możliwości...
 Niech pani wali, pani doktor.
Sophie uśmiechnęła się, gdy usłyszała te słowa. Ktoś, kto nigdy nie był u lekarza, może
się naprawdę bardzo bać chirurga.
 Mogę pani przepisać środek moczopędny. To ograniczy zawartość płynów w
organizmie i opuchlizna się zmniejszy. Czasami pomaga, jeśli trzyma się nadgarstek w
łubkach, zwłaszcza przez noc. Mogę też spróbować tam wstrzyknąć miejscowy środek
znieczulający i kortykosteroid.
 Ale to tylko możliwości!  zawołała pacjentka, a Sophie skinęła głową.
 Nie mogę nic więcej zrobić. To, co skutkuje w jednym przypadku, może poważnie
zaszkodzić w innym. Nie mogę dać pani żadnych gwarancji, ale w jakichś czterdziestu
przypadkach na sto można to wyleczyć bez interwencji chirurga.
 A z pomocą chirurga?
 Jeśli nie było długotrwałego nacisku, rezultaty są zazwyczaj wspaniałe, a
prawdopodobieństwo nawrotu choroby jest raczej nikłe.
 Przemyślę to  stwierdziła pacjentka.  Na razie spróbuję chyba tych łubków i tabletek,
o których pani mówiła. Może poskutkuje.
 Proszę tylko tego nie zaniedbać  ostrzegła Sophie, wypisując receptę.  Im dłużej
opuchlizna naciska nerw, tym większe ryzyko trwałego uszkodzenia mięśni.
 Przyjdę jeszcze w tym tygodniu  obiecała panna Cameron i wyszła.
Poczekalnia się napełniała. Sophie wezwała następnego pacjenta i pracowała dalej. Była
zbyt zajęta, żeby myśleć o rozterkach, jakie pojawiły się w jej życiu. O drugiej miała przerwę,
poszła więc do bufetu coś zjeść, bo po południu czekały ją kolejne wizyty.
 Meegan dzwoniła  oznajmiła Kate, siadając przy stoliku Sophie.  Chce wiedzieć, czy
mogłaby pani pójść z nią na zakupy. Powiedziałam, że jest pani wolna dziś o czwartej i że
wyślę panią prosto do domu.
 Kate!
 No cóż, czasem trzeba panią troszkę popchnąć. Większość personelu nie bierze tylu
godzin nadliczbowych. A kiedy zjawia się ktoś taki jak pani, reszta z tego od razu korzysta.
 Reszta?
 Niektórzy lekarze w ogóle nie pracują w weekendy, a tylko nieliczni zostają po
godzinach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.