[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przecież wszystko zamówiłaś w restauracji - przypomniała siostrze.
Rachel uniosła dłoń, przebierając w powietrzu wyjątkowo długimi, elegancko
pomalowanymi paznokciami.
- Myślisz, że łatwo jest wybierać numer czymś takim? - spytała z takim
oburzeniem, że Kate musiała się roześmiać. - No, daj się namówić. Będzie jak
za dawnych czasów - powiedziała, przytulając Kate. - Pamiętasz te święta, kiedy
marzyłaś tylko o deskorolce?
- Złamałam nogę w trzech miejscach - oznajmiła Kate.
RS
To właśnie wtedy zdecydowała, że chce zostać pielęgniarką. Kobieta, która się
nią wtedy opiekowała, wywarła na niej tak wielkie wrażenie, że postanowiła
pójść w jej ślady, gdy dorośnie. Pielęgniarka siedziała z nią po swoim dyżurze i
czytała bajki, starając się ulżyć przerażonemu dziecku.
Nagle Kate stanęła jak wryta. Stół w jadalni był pięknie przybrany, ale nie to
wzbudziło jej czujność. Stało na nim sześć nakryć.
Nabrała podejrzeń i rzuciła siostrze pytające spojrzenie.
- Wydawało mi się, że mówiłaś, że będzie jak za dawnych czasów? - zapytała i
wskazała stół nakryty czerwonym obrusem i maleńkie bałwanki ustawione przy
każdym talerzu. - Kto jeszcze do nas przychodzi?
Uśmiech nawet na chwilę nie opuścił twarzy Rachel
- To nowa wersja dawnych czasów. Za tydzień Nowy Rok, więc pomyślałam, że
możemy zacząć świętować nieco wcześniej.
Siostra najwyrazniej nie chciała odpowiedzieć na jej pytanie. Kate spojrzała na
szwagra. Był dobrym człowiekiem, takim, jakich jest już niewielu. Zawsze
mogła na niego liczyć.
- Kto jeszcze przychodzi, Bryan?
Zapytany wskazał wzrokiem coś za jej plecami. Już po chwili otrzymała swoją
odpowiedz. Nawet nie musiała się odwracać.
- My.
Z bijącym sercem zawirowała w miejscu. W udekorowanym wejściu do salonu
stał Bailey z Bobbym. Nagle poczuła, jak bardzo za nimi tęskniła.
Jednak to nie zmieniało faktu, że czuła się też strasznie zawstydzona. On nie
zadzwonił. Może to Rachel musiała go błagać, żeby przyszedł?
- Porozmawiamy sobie o tym - warknęła do siostry, niemal nie otwierając ust.
- Nie wątpię - odparła Rachel,'nachylając się konspiracyjnie do jej ucha.
Wcale nie wyglądała na zażenowaną faktem, że gdy tylko odkryła, co gnębi
Kate, wzięła sprawy w swoje ręce. W końcu od czego są starsze siostry?
Rachel mocno trzymała ramię Kate, żeby nie pozwolić jej na ucieczkę.
RS
- Zachowuj się przyzwoicie - syknęła po chwili milczenia. - Bryan wciąż nie
wie, że trafił do takiej zwariowanej rodziny.
- Sądzę, że skoro ma ciebie, musiał się już domyślić - burknęła, wyrwała się z
uścisku siostry i schyliła, aby najpierw przywitać się z dzieckiem.
- Witaj, Bobby - powiedziała, uświadamiając sobie, jak bardzo jej brakowało
jego roześmianej buzi.
Po chwili wyprostowała się i spojrzała na Baileya. Nie wiedziała, czego
powinna się spodziewać, ale uśmiechał się do niej, jakby nic złego między nimi
nie zaszło. Jej rozedrgane nerwy trochę się uspokoiły, ale pozostał lęk.
- Witaj, Bailey - powiedziała, gdy cisza zaczęła się robić nie do zniesienia.
Gdyby Rachel lepiej ich nie znała, powiedziałaby, że wyglądają jak przeciwnicy
na ringu, tuż przed tym, zanim zabrzmi dzwonek do walki.
- No, dobrze - zaczęła i lekko popchnęła Gracie w stronę stołu. - Siadamy,
zanim wszystko wystygnie.
Obiad minął w wyjątkowo dobrej atmosferze. Bryan i Rachel nadali rozmowie
szybkie tempo i udało im się wciągnąć do niej Baileya. Kate też wtrąciła się
parę razy, gdy tylko minęło pierwsze zaskoczenie nową dla niej sytuacją. Teraz
jednak
Rachel tak zręcznie pokierowała gośćmi, że razem z mężem zajęła dzieci przy
choince, a Kate i Bailey wylądowali na kanapie.
- Co u ciebie słychać?
- W porządku - odparła Kate, wpatrując się intensywnie w swoją kawę.
- To zle - oznajmił i poczekał, aż podniosła na niego zdziwione spojrzenie. -
Miałem nadzieję, że powiesz, że czujesz się tak samo podle jak ja
- wyjaśnił, nie tracąc nadziei na zmianę decyzji Kate. - Rachel mówiła, że
trudno już z tobą wytrzymać.
Kate chciała oznajmić, że to z Rachel nie daje się wytrzymać, ale wiedziała, że
zająknie się przy tym kłamstwie. A to ją zdradzi przed Baileyem, który wiedział,
że jest prawdomówna.
RS
Nagle przyszło jej do głowy, że wie o niej bardzo dużo. Zdradziła mu wiele
swoich sekretów, a przecież nie planowała być z nim.
Dlatego jedynie wzruszyła ramionami i postarała się, by jej odpowiedz
zabrzmiała nonszalancko.
- Możliwe.
Bailey ostrożnie przysunął się bliżej.
- Z jakiegoś konkretnego powodu?
Dała się złapać w pułapkę słów, więc teraz musiała wyznać prawdę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.