[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maggie nie mogła się skupić na rozmowie z siostrą. Nadal myślała o Joshu i jego propozycji. Co zamierzał? Jak się skończy ta cała afera? W niedzielę, kiedy obudziła się w jego ramionach, zdała sobie sprawę, że go kocha. Stało się to wbrew jej woli, ale cóż mogła zrobić? A teraz Josh oferował jej miejsce w swoim życiu. Czego mogła chcieć więcej? Miłości. Ich małżeństwo nie zapowiadało się najlepiej. Będą nim tylko z nazwy. %7ładnych romantycznych wieczorów, zapewnień o wzajemnym oddaniu. Czysta formalność. Czy potrafię żyć pod jednym dachem z mężczyzną, który mnie nie pragnie? - pytała się w duchu. Nie wiem. Czy jestem gotowa? Muszę to przemyśleć. Will i Josh wrócili dwie godziny pózniej. Z apetytem zabrali się do obiadu. Jedli tak, jakby głodzono ich przez miesiąc. Maggie cierpliwie obserwowała mężczyzn. Gdy zaspokoili głód, spytała: - Co z mieszkaniem? - Kompletnie zdemolowane - odparł detektyw. - Wezwaliśmy policję i agenta ubezpieczeniowego. Nic więcej nie mogliśmy zrobić. - Wracamy tam na noc? - Nie - wtrącił Will. - Drzwi zostały wyważone i na razie nie da się ich wstawić. Nocowanie w hotelu też nie jest dobrym rozwiązaniem. Proponuję, abyście zostali u nas. Kate potwierdziła sugestię męża skinieniem głowy. Maggie wiedziała, że nie mają wyboru. Chciała co prawda być tylko z Joshem i Ginny, ale zdawała sobie sprawę, że to niemożliwe. - Powinniśmy tu zostać - powiedziała do Josha. - Zrobimy, co uważasz za stosowne - odparł. Jego ton zaniepokoił ją. Słowa zabrzmiały tak, jakby rozmawiał z kompletnie obcą osobą. - Gdzie jest Ginny? - spytał Josh. - Na górze. Chcesz ją zobaczyć? Kiwnął głową. W milczeniu wstał od stołu. Maggie zaprowadziła go na górę. Gdy weszli do dziecięcego pokoju, od razu zbliżył się do śpiącej córki. Delikatnie pogładził ją po policzku. Na jego twarzy pojawił łagodny uśmiech. Spojrzał na Maggie. Chwycił ją za rękę i wprowadził do sąsiedniego pokoju. - Naprawdę chcesz tu zostać? - spytał, gdy zamknął drzwi. - Możemy wynająć pokój w hotelu. - Tu będzie nam lepiej. - Chcę kupić dom. Nie taki duży, jak ten, ale znajdę dla nas coś ładnego. Dla nas, pomyślała Maggie. To się dzieje za szybko. - Jeszcze nie podjęłam decyzji. Potrzebuję trochę czasu, zanim... Oczywiście nie zostawię Ginny. - Wiem - odparł ciepło. - Ale musimy działać razem. Jak do tej pory, udawało nam się jakoś dogadać. Mogę ci zapewnić dostatnie życie i pomoc w rozkręcaniu firmy. Ginny będzie miała matkę, a my nie będziemy samotni. Co mam robić, pomyślała. Kocham go, ale on widzi we mnie tylko opiekunkę dla dziecka. Czy będę w stanie zapomnieć o uczuciu? A jeśli nie, jak mam żyć bez niego i Ginny? - Maggie, to się uda - przekonywał Josh. Spojrzała mu w oczy, a potem w milczeniu kiwnęła głową. - Zgadzasz się? - spytał. W jego głosie zabrzmiała nadzieja. Położył dłonie na jej ramionach. - Tak - wyszeptała cichutko. Czy skazałam się na nieustanne cierpienie? - spytała w duchu samą siebie. A może i on mnie kocha? Wyrwała się z objęć Josha i zbiegła po schodach. Josh stracił równowagę. Chciał się pochylić i pocałować Maggie. Ta jednak uciekła. Ruszył za nią po schodach. Nie wiedzieć czemu był niezadowolony. Zgoda Maggie nie ucieszyła go tak bardzo, jak przypuszczał. Czemu? Zapewne dlatego, że zaoferował mniej, niż chciał dać. Czuł wyrzuty sumienia. Nie mogę dać się ponieść emocjom, pomyślał. To małżeństwo jest transakcją. Ja zaopiekuję się Maggie, a ona moją córką. Nie chcę, aby stało się ze mną to, co z moim ojcem. Gdy wszedł do kuchni, Maggie powiedziała właśnie o swojej decyzji. Kate z nienawiścią spojrzała na McKinleya. Will wykazywał znaczną rezerwę. Wspaniale, pomyślał detektyw. Zrobiłem sobie z Kate kolejnego śmiertelnego wroga. Trzeba się stąd jak najszybciej wynieść. Maggie raz po raz zadawała sobie to samo pytanie: czy dobrze zrobiłam? Jak dotąd za każdym razem odpowiadała: tak. Znalezienie przedsiębiorstw, które chciały skorzystać z jej oferty było łatwe. Najlepsze zlecenia dostawała jednak od firmy Josha i Smacznego kąska". Zyski Maggie były dwukrotnie większe niż pensja, jaką otrzymywała w biurze. Poza tym nie musiała ponosić tak dużych wydatków na utrzymanie jak kiedyś. Dzięki temu była w stanie zaoszczędzić sporą sumę. Najważniejsze jednak, że mogła opiekować się Ginny. Josh miał sporo pracy. Mimo to ciągle szukał odpowiedniego domu. Ku zaskoczeniu Maggie nie tylko nie robił trudności, ale sam był inicjatorem przeprowadzki. Jeszcze większą niespodzianką było zaangażowanie Willa. W ciągu ostatnich tygodni mężczyzni bardzo się zbliżyli. Kate nie była z tego powodu zadowolona, ale nic nie mogła na to poradzić. - Zastanawiam się, czemu ich tak długo nie ma - powiedziała. Mężczyzni spózniali się na obiad. - Pewnie oglądali kolejną posesję. - Maggie spojrzała na zegarek. - Joshowi bardzo zależy na kupnie domu. - A ja sądzę - oznajmiła Kate - że próbuje cię omamić. Powinnaś jeszcze poczekać z odpowiedzią. Kto wie, co mu po głowie chodzi? - Kate! - oburzyła się Maggie. - Przecież wiesz, że to małżeństwo z rozsądku! Jak możesz,.. - Wybacz, siostrzyczko, ale ci nie wierzę. Nie zdołasz żyć pod jednym dachem z takim przystojniakiem i powstrzymać się od... Jestem pewna, że chce cię tylko wykorzystać! - Nie pozwolę mu na to. - Znajdzie sobie inną, na boku! Czy tego właśnie chcesz? Upokorzenia? Maggie przymknęła oczy. Myślała o tym, co będzie się działo po ślubie. Pragnęła tego mężczyzny, ale nie było to wyłącznie fizyczne pożądanie. Z drugiej strony Josh nie dotknął jej ani nie pocałował przez ostatnich kilka tygodni. Właściwie ich kontakty bardzo się ochłodziły, od chwili gdy przyjęła oświadczyny. Miała wrażenie, jakby całą swoją miłość przeniósł na Ginny. Jakie to głupie, stwierdziła w duchu Maggie. Być zazdrosną o ośmiomiesięczną dziewczynkę? - Kochanie? - usłyszała McKinleya. Serce dziewczyny zatrzepotało. Dzwięk jego głosu wystarczył, by zabrakło jej tchu. Spojrzała w kierunku drzwi. Josh i Will dumnie wkroczyli do kuchni. Byli nadzwyczaj zadowoleni. - Udany dzień? - spytała Kate. - Jak najbardziej - odparł Josh. - W niedzielę bierzemy ślub - powiedział do Maggie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |