[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się wreszcie w cieple domowego ogniska, otaczały go śmiejące się i 179 anula radosne dziewczyny. Zszedł do połowy drabiny, a potem zeskoczył lekko na ziemię stając twarzą w twarz z Leah, która czekała na niego przy boksach. - A gdzie twoje małe przyjaciółki? - zapytał. - Spieszyły się do domu na swój ulubiony film, który zaczyna się wpół do ósmej. - Rozumiem. A ty, Leah? - wyszeptał cicho Paul i spojrzał na żonę z nagłym pożądaniem, próbując opanować pragnienie, by objąć ją i ucałować jej nieśmiałe, piękne usta. - Czy ty też się gdzieś spieszysz? Leah poważnie potrząsnęła głową. - Nie. Chciałabym spędzić ten wieczór z tobą, posłuchać, co robiłeś w ubiegłym tygodniu. Paul nagle odwrócił głowę udając, że dogląda zwalania siana przy drzwiach stajni, choć w gruncie rzeczy usiłował ukryć wzruszenie. Leah zupełnie zapomniała, co znaczy flirt, nie rozumiała subtelnej gry drobnych złośliwości i komplementów, nie potrafiła panować nad napięciami seksualnymi. Mówiła po prostu to, co myślała, z dziecięcą szczerością i naiwnością patrząc w oczy swego rozmówcy. Ostatnimi laty Paul czuł się zniechęcony i zmęczony nieustannymi potyczkami z żoną, a subtelne erotyczne sygnały, tak niegdyś podniecające, stały się źródłem nowych frustracji. Obecnie 180 anula był oczarowany, ale i trochę speszony bezpośredniością i szczerością jej zachowania. Chciałabym spędzić ten wieczór z tobą... Paul na chwilę zacisnął pięści, po czym opanował się i powiedział: - Jestem do twojej dyspozycji. Co chciałabyś robić? Może byśmy sobie pospacerowali trochę nad strumieniem? Leah skwapliwie skinęła głową. - Czy moglibyśmy pójść sobie wzdłuż tamtego brzegu, a potem zajrzeć do ogrodu i narwać rabarbaru? Heinz mówił, że jak nazrywam rabarbaru, to upiecze jutro ciasto. - O, w takim razie nie odmówię - rzekł rozbawiony Paul. - Jego ciasto z rabarbarem to niebiańska potrawa. Leah zachichotała. - Nie przypominam sobie. Heinz twierdzi, że to jeden z twoich ulubionych przysmaków, za którym ja nie przepadałam. Paul zrównał się z żoną i szli teraz razem przez mroczne o tej porze podwórko. - Owszem, to prawda - powiedział - ale wcale nie musi tak być. Nawet upodobania kulinarne ci się zmieniły, Leah. Są potrawy, które bardzo lubiłaś, a na które teraz nie możesz patrzeć, i odwrotnie. - Wiem. Czy to nie dziwne? Doktor Holcross twierdzi, że wiele naszych gustów kulinarnych ma związek z pamięcią. - Czyli że ten, kto miał niemiłe doświadczenia związane z jedzeniem ciasta z rabarbarem, nigdy go już więcej nie tknie, mimo że normalnie go lubił? 181 anula - Coś w tym rodzaju. - Leah zatrzymała się, żeby popatrzeć, jak poderwał się w górę ptak, na którego skrzydłach ostro zalśniło zachodzące słońce. - To jakiś nocny drapieżnik. Całe dnie przesypia na gałęziach drzew - powiedziała. - Bob pokazał mi takiego, który mieszka na topoli koło wiatraka. W nocy się budzi i wyrusza na łowy owadów. - A jak on je łowi? - zapytał Paul, który znał odpowiedź, ale lubił patrzeć na jej ożywioną twarz. - O tak - odpowiedziała bez namysłu Leah, szeroko otwierając usta i machając rękami. - One otwierają dzioby najszerzej, jak tylko się da, i latają połykając wszystko, co się nawinie. Paul spojrzał na żonę i zachichotał, myśląc o tym, jak ładnie wygląda z otwartą buzią, udając ptaka. - Uważaj - ostrzegł ją poważnie - żebyś sama nie złapała jakiegoś owada. Spojrzała na niego spłoszona i natychmiast zamknęła usta, po czym uśmiechnęła się nieśmiało i weszła na mały mostek łączący brzegi strumienia. - Czy rzeczywiście miałeś taki okropny tydzień? - zapytała ze współczuciem. - W środę wieczorem, kiedy mi powiedziałeś, że [ Pobierz całość w formacie PDF ] |