[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ścianę, poruszjąc się tak szybko, że moja sylwetka się rozmyła.-Co masz na myśli
mówiąc "postrzelony"? Nie żyje? Zabili go? Przyjdzie po mnie?
Uśmiech na twarzy Rowe poszerzył się, kiedy zobaczył że jestem zdana na jego
łaskę. Byłam w pułapce. Czułam jakby ściany celi zbliżały się do mnie, a podłoga
rozpadała się pod nogami. Musiałam stąd wyjść i znalezć Danausa. Oderwałam Rowe od
ściany i jeszcze raz nim uderzyłam, tylko że z większą siłą. Jego uśmiech na chwilę się
zachwiał.-Powiedz mi co wiesz.
-Bo co? Zabijesz mnie? W ten sposób nie uzyskasz żadnych informacji.-
naśmiewał się.
Zmrużyłam oczy i pochyliłam się do niego, tak że koniec mojego nosa prawie
dotykał jego.-Mogę cię powoli torturować. Przez te wszystkie lata ćwiczyłam i stałam się
bardzo dobra w te sprawy. Zaufaj mi, zanim skończę będziesz krzyczał odpowiedz.
Rowe patrzył na mnie przez dłuższą chwilę i zacisnął zęby.- Nie dostał się do
hotelu. Zastrzelili go kiedy cię wynosili. Może on nawet nie wie że cię mają. Nie wiem
czy jeszcze żyje.
Puściłam Rowe i poszłam na drugi koniec celi. Wykorzystał okazję i kopnął mnie
w tyłek odrzucając mnie od siebie. Wpadłam na przeciwległą ścianę, ale zdołałam się
zatrzymać, zanim moja twarz zderzyła się z twardym betonem. Odwracając się,
warknęłam na naturi i walczyłam z ochotą, by się na niego rzucić.
-Nie dotykaj mnie!-warknął.
Zachichtałam i wyprostowałam się.-Myślałam że ci się to spodoba. To ty byłeś
tym, który wiele lat temu mnie całował.
Gniew opadł z jego twarzy, i również się uśmiechnął. Kiedy wieki temu zostałam
porwana przez naturi, Rowe starał się bym zdradziła swój gatunek, przekonując mnie że
jest biednym człowiekiem, który ma być wykorzystany przez naturi. Pocałował mnie w
ostatniej próbie złamania mnie. Prawie mu się udało. Nawet teraz moje usta paliły na to
ochydne wspomnienie.
-To była specjalna okazja.-powiedział cichym, rozbawionym głosem.
Stanęłam w kącie i skrzyżowałam ramiona. Wzięłam głęboki wdech i powoli
wypuściłam powietrze.-Musimy się jakoś stąd wydostać.
-Błyskotliwy pomysł.-powiedział złośliwie Rowe.
Zignorowałam jego komentarz. Gdybym tego nie zrobiła, prawdopodobnie
rozwaliłabym mu twarz.-Jakieś sugestie?
-Powiedział nam, że on zostanie uwolniony, a ciebie po prostu zabijemy.-
powiedział słodki głos, zza drzwi. Przeszłam przez małą celę i wyjrzałam przez okienko
w drzwiach. Po drugiej stronie stała Sofia w lekkiej różowej sukience, która unosiła się
wokół niej jak jak cienki obłoczek dymu.
-Zabierz mnie stąd Sofia.-rozkazałam, chwytając pręty w oknie.
-Nie wydaje mi się.-powiedziała, potrząsając głową.- Jesteś zbyt niebezpieczna,
bym pozwoliła ci się tu pałętać. Już i tak zabiłaś sforę wilkołaków. Kto jest następny na
twojej liście?
-Ty, jeśli nie zdobędziesz klucza i mnie stąd, do cholery, nie wypuścisz.-
warknęłam, i ramieniem uderzyłam w drzwi. Metal jęknął i zaskrzypiał, ale się nie
ruszył.
-Nie, Veyron i inni na pewno by tego nie chcieli.
-Uwolnij mnie, a będę cię chronić. Wrócimy po ciebie z Danausem. Mogę ci
pomóc.-proponowałam.
Zaśmiała się szyderczo, ale i tak zabrzmiało to jak dzwonienie dzwonków. Aapiąc
się za brzuch, zrobiła kilka kroków do tyłu, aby odzystać równowagę. Zmiała się ze
mnie.-Uwolnić mnie? A jak myślisz, kto zaprowadził do ciebie ludzi Veyrona?
Moje ręce puściły pręty i powoli opadły. Otworzyłam usta.-Oszukałaś nas.
Przekonałaś Danausa że jesteś bezradnym człowiekiem, błagającym o pomoc. Wiedziałaś
że po ciebie przyjdzie.- wyszeptałam.
-A ty jesteś starym nocnym wędrowcem, który trzyma się starych przekonań. Nie
wtrącaj się w sprawy innych nocnych wędrowców, szczególnie jeśli chodzi o ich ludzkie
zwierzątka.
-Próbowałaś rozdzielić mnie i Danausa.- powiedziałam, wciąż zszokowana tym
planem.
-Oczywiście.-Sofia podeszła krok bliżej do drzwi.- Pomyśleliśmy że skoro my nie
możemy cię zabić, łowca może z łatwością ponieważ jest w stanie podejść do ciebie tak
blisko. Kiedy on zawiódł, pomyśleliśmy że może naturi da radę. Nietety on okazał się
bezużyteczny. Chyba będziemy musieli wymyślić coś nowego.
-Suka.-warknęłam przez zaciśnięte zęby. Skupiając się na niej, wysłałam moc ze
swojego ciała, chciałam ją spalić. Chciałam zobaczyć jak wije się z bólu, kiedy ogień
pożera jej ciało, centymetr po centymetrze. Oszukała Danausa, rozdzieliła nas, a teraz
próbuje mnie zabić.
Ale zanim płomienie nie zdolały jej dotknąć. Sofia wymówiła jedno niesłyszalne
słowo i płomienie zawirowały wokół niej, niczym szal z ognia. Płomienie tańczyły i
trzeszczałod energii ale nie mogły jej dotknąć. Spojrzała na mnie świecącymi oczami.
Cholera, była czarownicą. To wszystko było dokładnie zaplanowanym przekrętem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.