[ Pobierz całość w formacie PDF ]

350
Częstoś na szatę pokarm rzucił z ust dziecięcych.
Przykrość w pielęgnowaniu twych lat niemowlęcych
Znosiłem w tej nadziei, że gdy bóg przeszkodził,
Ażeby się potomek z mych bioder urodził,
Ciebie, plemię Peleja, za syna przyswoję,
355
I ty przeciw nieszczęściu wesprzesz starość moję.
Uśmierz, się Achillesie! Jaki zakał szpetny,
Gdyby był niezbłagany umysł tak szlachetny!
Bogowie, wyżsi od nas cnotą, stopniem, władzą,
Jednak ludziom grzeszącym ubłagać się dadzą,
360
I choć już są gotowi ciężkie zesłać kary,
Aagodzą się przez prośby, kadzidła, ofiary.
Wszakże prośby Zeusa wielkiego są plemię:
Ułomne, słabą nogą wędrują przez ziemię,
Z czołem zmarszczką pokrytym, ze spuszczonym okiem.
365
Idą ciągle za Winą: ona silnym krokiem
Poprzedza je i szkody między ludzmi sieje;
Próśb ręka na jej rany słodki balsam leje.
Gdy przyjdą do człowieka, a ten ich usłucha,
Na jego ślub chętnego nadstawują ucha:
370
Kto je odrzuca, Zeus mści się tej pogardy,
Zsyła Winę i przez nią karze umysł hardy.
Uczcij je, Achillesie! Hołdów ci nie skąpią,
Którym i najzaciętsze umysły ustąpią.
Gdyby trwał w złości Atryd, uznać błąd swój zwlekał,
375
Gdyby darów nie dawał, innych nie przyrzekał:
Choć Greków stan okropny, nigdy bym atoli
Nie żądał, byś gniew złożył i wsparł ich w niedoli.
Dziś, gdy wiele, na przyszłość więcej jeszcze daje,
Gdy cię przez pierwszych mężów błagać nie przestaje
380
I którzy są najlepsi przyjaciele twoi,
Ni prośbą ich ni przyjściem gardzić nie przystoi.
Dotąd żal twój był słuszny, odtąd już nie będzie.
Znamy, jak dawni mieli cześć na wielkim względzie,
Zwyciężali gniew jednak i serce uporne,
385
Błagali się przez dary, przez prośby pokorne...
Ojcze Fojniksie! Starcze kochany od nieba 
Rzekł Achilles  mnie wcale takiej czci nie trzeba:
Kronid, pan niebios, chwałą zaszczyci mię wszędzie:
I sam, póki ożywać te piersi duch będzie
390
I póki pełen zdrowia kolanami władam,
Zachowam ją. Ty słuchaj, co ja ci przekładam:
Nie przychodz dla Atryda jęczeć tu i szlochać,
Nieprzyjaciela mego ty nie możesz kochać:
88
Miłego w tobie męża wnet bym znienawidził:
395
Kim ja się brzydzę, trzeba, byś ty się nim brzydził.
Dziel moją cześć! Odpowiedz przez tych będą mieli;
Ty zostań i na miękkiej śpij u mnie pościeli.
Skoro błyśnie Jutrzenka, za pierwszym zaraniem
Naradzim się, czy ruszym, czy jeszcze zostaniem.
400
To rzekłszy, Patroklowi przez oka skazanie
Zalecił dla Fojniksa gotować posłanie
Chcąc, by prędzej myślały o powrocie posły.
Natenczas się odezwał tak Ajas wyniosły:
Pójdzmy, synu Laerta, nie masz tu co bawić,
405
%7ładnego skutku prośby nie są zdolne sprawić.
Na radzie wybór greckich bohaterów siedzi
I niecierpliwie czeka jego odpowiedzi.
Odnieśmy ona wiernie, jakożkolwiek smutna.
Lecz w Achillesie dusza twarda i okrutna:
410
Niezbłagany! Upornie w swym gniewie się zaciął,
Gardzi czcią wszystkich Greków, szacunkiem przyjaciół.
Zawzięty! Nielitosny! A wszakże zapłata
Niejednemu nagradza śmierć syna i brata;
Dawszy okupy siedzi spokojnie morderca,
415
Tamten zapał umarza zjątrzonego serca.
Ty duszę masz niezgiętą, ćmiącą twe zalety.
I o cóż ten gniew straszny? Dla jednej kobiety!
Teraz ci dajem siedem prześlicznej urody,
Niesiem dary, Achillu! Nakłoń się do zgody!
420
Szanuj wreszcie dom własny i pamiętaj o tem,
%7łe jak posły pod twoim jesteśmy namiotem:
Sama tu przyjazń krokom naszym przewodniczy,
Nikt cię więcej nie kocha, nikt lepiej nie życzy.
Na to Achilles: W pierwszej cenie jesteś u mnie,
425
Lubię twoją otwartość, mówiłeś rozumnie.
Ale mi serce wzdyma ta sroga ohyda:
Taką krzywdę poniosłem przez dumę Atryda,
Jakbym był najpodlejszy na ziemi wyrzutek!
Wy idzcie i poselstwa opowiedzcie skutek...
430
Tak rzekł; oni wracają, Odys im przywodzi.
Patrokl zaleca brankom i przytomnej młodzi
Czym prędzej dla Fojniksa zgotować posłanie:
Zcielą kobierce, płótno i skóry baranie.
Zpi starzec oczekując Jutrzenki powrotu.
435
Pelid się kładzie w głębi swojego namiotu...
Przyszły posły, witają ich wodze koleją
Z czaszą w ręku, a między trwogą i nadzieją,
Pytają, jaki skutek ich poselstwo niesie.
Pierwszy rzekł Agamemnon: Powiedz, Odyssesie,
440
Czy chce odeprzeć ogniem grożące Trojany,
Czyli też w swoim gniewie trwa nieubłagany?
Zahartowan był Odys na wszystkie zdarzenia:
Królu  rzecze  nic jego serca nie odmienia:
Zamiast by się ubłagał, nie ma w gniewie miary,
89
445
Prośby twoje odrzuca, gardzi twymi dary.
 Niech Atryd  rzekł  z innymi wodzami się trudzi,
Jakby wyrwał od zguby i flotę, i ludzi .
Grozi, że skoro tylko pierwsze błyśnie zorze,
Natychmiast zepchnie swoje okręty na morze.
450
 I drugim  przydał  Grekom radzę iść do domu:
Nie legnie od waszego Ilijon pogromu.
Ma Troja liczne wojska, Zeus jej obrońca;
Nigdy wy pracy waszej nie ujrzycie końca .
Takie są jego słowa. Jeśli się podoba,
455
I Ajas, i dwaj wozni, ludzie mądrzy oba,
To, com powiedział, swoim potwierdzą wyrazem;
Fojniks zaś tam nocuje, za jego rozkazem.
Jutro z nim, jeśli zechce, na okręty wsiędzie,
Lecz ma wolność zupełną, musić go nie będzie.
460
Skończył, a na to rada oniemiała siedzi,
Dumnym zdziwiona tonem jego odpowiedzi;
I długi czas im smutek słowa wyrzec nie da,
Aż nareszcie mężnego słyszą Diomeda:
Obyś był przed Achillem, królu, się nie schylał!
465
Obyś był się dla niego tak szczodrze nie wylał!
Dość już dumny, na większąś dumę dziś go wsadził.
Nie myślmy więcej o nim. Sam on będzie radził,
Czy ma płynąć, czy zostać. Lecz ujmie się broni,
Kiedy go własny zapał lub który bóg skłoni.
470
A teraz wszyscy chciejcie pójść za zdaniem mojem:
Gdyśmy się zasilili jadłem i napojem,
Bo niewiele wart rycerz, którego głód ciśnie,
Idzmy spocząć; a skoro Jutrzenka zabłyśnie,
Ustaw, królu przed flotą jazdę i piechotę,
475
A głosem i przykładem pobudzaj ochotę.
Tak rzekł wielki Diomed. Jego męska rada
Całemu zgromadzeniu do serca przypada.
Leją wino, wraz każdy do siebie pospiesza;
Kładą się, sen ich prace i troski zawiesza.
90
Księga X
Pieśń o Dolonie
Inni wodzowie, liczne sprawujący ludy,
W słodkim spoczynku dzienne utopili trudy.
Sam Atryd, co powszechny trzymał rząd nad Greki,
Tysiączne ważąc myśli, nie zamknął powieki...
5
Gdy na obóz trojański rzuci oczy drżące,
Trwożą go zapalonych płomieni tysiące,
Przeraża głos piszczałek i mężów wołanie.
Lecz patrząc, w jakim flota, w jakim wojsko stanie,
Targa włosy z rozpaczy, władcy gromu wzywa,
10
A jęk po jęku z piersi gwałtem się wyrywa.
Kiedy się tak myślami dręczącymi trudzi,
Wziął przed się pójść do starca, najmędrszego z ludzi,
By z nim spólnie ułożył pożyteczną radę
I wiszącą nad wojskiem oddalił zagładę.
15
Wstaje prędko, na członki szatę wdziać pospiesza,
Wiąże sandał, na barkach lwią skórę zawiesza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.