[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Drzwi są lekko uchylone, więc zaglądam przez szparę. Magnus w szlafroku zwraca się do swojego odbicia w lustrze. Zaskakuje mnie, że jest bardzo poruszony. Poczerwieniał na twarzy i ciężko oddycha. Pewnie wczuwa się w rolę. Może zamierza wygłosić żarliwą mowę o tym, jak to nadałam sens jego życiu, i wszyscy padną ze wzruszenia. Wszyscy mówili, że nigdy się nie ożenię. Twierdzili, że się na to nie zdobędę. Robi tak długą pauzę, że się zastanawiam, czy nie zgubił wątku. I co? Oto jestem. Widzicie? Popija ze szklanki coś, co wygląda na dżin z tonikiem, i rzuca do lustra wojownicze spojrzenie. Oto jestem. %7łonaty. %7łonaty! Przyglądam mu się niepewnie. Coś mi w tym wszystkim nie gra, ale jeszcze nie wiem co. Jakiś drobny szczegół, który nie pasuje& zgrzyta& przeszkadza& Mam. Magnus nie wygląda na szczęśliwego. Ale czemu? Przecież dzisiaj bierze ślub. Zrobiłem to! Triumfalnie unosi szklankę, patrząc mściwie w lustro. Więc odpieprzcie się wszyscy, którzyście twierdzili, że nie dam rady. Magnus! wykrzykuję. Nie wytrzymałam. Nie możesz mówić takich rzeczy do gości weselnych! Magnus gwałtownie się odwraca i w sekundzie jego wojowniczy nastrój znika. Poppy! Kotku, nie wiedziałem, że mnie słyszysz. To twoja mowa weselna? Nie! Niezupełnie. Pociąga spory łyk drinka. Dopiero nad nią pracuję. Jeszcze nie napisałeś? Zerkam na szklankę. Co to, dżin? Chyba wolno mi się napić trochę alkoholu w dniu ślubu? Wojowniczy nastrój powraca. Co się z nim dzieje? Gdybym była bohaterką którejś z amerykańskich telenoweli z życia sławnych i bogatych, wzięłabym go teraz za rękę i delikatnym głosem powiedziała: Kochanie, to będzie wspaniały dzień . Złagodniałby na twarzy i odparł: Wiem , a potem byśmy się pocałowali. Swoim taktem i urokiem osobistym rozładowałabym napięcie. Ale nie gramy w telenoweli. Skoro on może się tak zachowywać, to ja też. Super. Urżnij się. Zwietny pomysł. Nie zamierzam się urżnąć, Jezu. Ale muszę mieć coś, co mi pomoże jakoś przetrwać te& urywa. Patrzę na niego wyczekująco. Co chciał powiedzieć? Tortury? Męczarnie? Magnus chyba wie, co sobie pomyślałam, bo szybko kończy: & te emocje. Muszę je stonować, inaczej nie będę w stanie się skupić. Kochanie, ślicznie wyglądasz. Zwietna fryzura. Olśnisz wszystkich. I znów po dawnemu jest czarujący. Jakby słońce wychyliło się zza chmur. Jeszcze nic z nimi nie robiłam. Fryzjer dopiero w drodze. No to nie pozwól mu ich zepsuć. Chwyta w dłonie dwa kosmyki i całuje je. Nie będę ci przeszkadzał. Do zobaczenia w kościele! Okej. Chwilę patrzę za nim z uczuciem lekkiej niepewności. Towarzyszy mi ono przez resztę poranka. Nie to, żebym się czegoś obawiała. Rzecz w tym, że nie wiem, czy mam powody do obaw. No bo spójrzmy na fakty. W jednej chwili Magnus jest słodki i czuły, i błaga, żebym za niego wyszła, a potem ni stąd, ni zowąd zamienia się w kłębek nerwów, jakbym go zmuszała do małżeństwa z pistoletem przy głowie. Czy to zwykła trema? Faceci zawsze tak reagują w dniu ślubu? Mam to tolerować jako normalne męskie zachowanie? Jak wtedy gdy złapie przeziębienie i od razu wpisuje w Google nos rak objawy wydzielina ?101 Gdyby tato żył, mogłabym go o to zapytać. Nie mogę jednak zanadto zagłębiać się w tego typu rozważania. Nie dzisiaj. Inaczej całkiem się rozsypię. Mocno mrugam powiekami i wycieram nos chusteczką. No, Poppy, rozchmurz się, przestań wymyślać nieistniejące problemy. Wychodzisz za mąż! Toby i Tom wyłażą ze swoich kokonów w chwili, gdy zjawia się fryzjer. Robią kawę do wielgachnych kubków, które przywiezli ze sobą102. Od razu zaczynają z nim żartować, przekomarzają się, wkładają sobie wałki we włosy. Umieram ze śmiechu i po raz nie wiem który żałuję, że nie widujemy się częściej. Potem wychodzą do kawiarni na śniadanie, zjawiają się Ruby i Annalise (dwie godziny wcześniej, bo nie mogły wysiedzieć w domu), fryzjer zgłasza gotowość do pracy, a ciocia Trudy dzwoni z komórki, że już dojeżdżają, ale poszło jej oczko w pończosze i pyta, czy można gdzieś w pobliżu kupić nową parę103. Następnie zaczyna się młyn: mycie, czesanie i suszenie włosów, malowanie paznokci, makijaż, układanie fryzury, dostawa kwiatów, wkładanie sukni, zdejmowanie jej, żeby zrobić siku, dostawa kanapek, chwila grozy, że Annalise zle nałożyła samoopalacz (okazało się, że to coś na kolanie to plama po kawie). I nagle, zanim się obejrzałam, na zegarze wybija druga, pod dom podjeżdżają limuzyny, a ja stoję przed lustrem ubrana w suknię i welon. Po bokach moi bracia, tak przystojni w swoich smokingach, że muszę znów intensywnie mrugać, aby odgonić łzy. Annalise i Ruby pojechały do kościoła. A więc to już. Moje ostatnie chwile na wolności. Mama z tatą byliby z ciebie bardzo dumni mówi Toby. Zliczna suknia. Dzięki. Wyglądam chyba nie najgorzej. Moja suknia jest długa i wąska, z dużym dekoltem na plecach i koronkowymi wstawkami na rękawach. Włosy mam upięte w hiszpański kok104. Na głowie welon z delikatnej siateczki i tiara wysadzana kryształkami, a w dłoniach przepiękny bukiecik lilii. A jednak coś mi w tym obrazku nie gra. Tak samo jak rano z Magnusem& Stwierdzam z przerażeniem, że chodzi o wyraz twarzy. Nie jest taki jak powinien. Spojrzenie napięte, kąciki ust uparcie opadają w dół. Wcale nie wyglądam promiennie. Próbuję się [ Pobierz całość w formacie PDF ] |