[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Marzenie zniknęło, gdy tylko otworzył oczy, ale pamiętał te
wszystkie bary, które układały się w jeden ponury ciąg, mocno
skropiony whisky. Na jakieś loterii wygrał laleczkę z jasnobłę-
kitnymi oczami. Siedziała mu na ramionach. Nie chciał jej, ale
skoro ją wygrał, czuł się za nią odpowiedzialny. Jakiś policjant
o twarzy Matthew Arnolda wypowiedział brzemienne w skutki
słowa:  Będziecie mężem i żoną, dopóki śmierć was nie
rozłączy". Twarz Matthew Arnolda usycha, aż w końcu
pozostaje naga czaszka, a lalka zaczyna tańczyć na jego grobie.
 Lorraine  wyszeptałyjego spierzchnięte wargi. Ożenił
się z dziewczyną o imieniu Lorraine. Ale przecież wczoraj
Paula powiedziała, że nie ma żony.
Włożył szlafrok i kapcie i ruszył korytarzem w stronę
pokoju Wrighta. ZapukaÅ‚, ale nie doczekaÅ‚ siÄ™ żadnej od­
powiedzi. Chwycił za klamkę, drzwi były zamknięte. Zapukał
ponownie.
%7łołnierz pełniący służbę wstał zza biurka i podszedł do
niego.
68
 Komandora nie ma, panie Taylor. Czy mogÄ™ w czymÅ›
pomóc?
 A gdzie on jest?
 Wyjechał wieczorem do Los Angeles. Zastępuje go
porucznik Weising.
Weising tu nie wystarczy. Za młody, trudno z nim było
poważnie rozmawiać.
 Muszę pomówić z komandorem Wrightem.
 Powiedział, że wróci dziś rano. Czy to może zaczekać?
 Nie mam innego wyjścia.
Tymczasem jego umysł nie mógł czekać. Po śniadaniu,
którego nie był w stanie przełknąć, wrócił do pokoju i zaczął
dalej rozpamiętywać przeszłość. Sen o lalce i imię, które
pozostało w jego pamięci, sprawiły, że poczuł wyrazny
niepokój. Z drugiej strony wreszcie odnalazł trop, wreszcie
miał w ręku tę nić Ariadny, która mogła go poprowadzić
przez labirynt San Francisco.
Wspomnienia zawiodły go do pokoju, który tak dobrze
zapamiÄ™taÅ‚: Å‚uszczÄ…ce siÄ™ Å›ciany, porysowane rolety, przydy­
mione lustro wiszÄ…ce niepewnie nad komodÄ…. WynajÄ…Å‚ ten
pokój w tanim hoteliku po tym, jak opuścił Paulę, i spędził
w nim noc, zapadajÄ…c tylko w lekkÄ…, niespokojnÄ… drzemkÄ™.
Na dobre zasnął dopiero nad ranem. Przed południem wyszedł
z hotelu i kupił butelkę whisky. Wrócił do pustego pokoju
i wypił kilka łyków, ale alkohol wprawił go tylko w większe
przygnębienie i pogłębił poczucie osamotnienia. Potrzebował
jakiegokolwiek towarzystwa. Schował butelkę na najwyższej
półce w szafie i ruszył na poszukiwanie jakiegoś baru.
Znalazł knajpę ze śpiewającymi kelnerami. Każdy z nich
miał długie, podkręcone do góry wąsy, a podawano tam piwo
z pianką. W kolejnym barze ściany i sufit wyłożone były
69
lustrami, w których odbijało się zimne, fluorescencyjne światło
lamp i pełne wyczekiwania twarze kobiet. W następnym
Å›ciany udekorowano rysunkami różowych nagich kobiet z sut­
kami tak dużymi i czerwonymi jak wisienki koktajlowe. Był
i taki, gdzie wnętrze urządzono w stylu pomieszczenia na
okręcie podwodnym. %7ładen z tych lokali nie przypadł mu do
gustu, postanowił szukać dalej. W Chinatown kelnerka ubrana
w kimono podała mu smażone krewetki, po których poczuł
się zle. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się pić tuż po
przebudzeniu i z uczuciem kaca po poprzednim dniu. Dopiero
dziś. Potem była cała seria barów podobnych do siebie jak
dwie krople wody, gdzie pod jedną ścianą stała szafa grająca,
a pod drugą automat do gry. W każdym z nich panował
półmrok, a za ladą stał ze znudzoną i pełną zrozumienia miną
barman w biaÅ‚ej marynarce i podawaÅ‚ siedzÄ…cym na skórza­
nych stołkach parom, samotnym kobietom i mężczyznom
drinki. W jednej z takich knajp, w oparach dymu i pośród
ogłuszającego hałasu wydobywającego się z szafy grającej,
rozpoczął się jego koszmar, który miał na imię Lorraine.
Scena, którą zapamiętał, sprawiała wrażenie marzenia
sennego. W podłużnym pomieszczeniu było sporo ludzi,
ale nikt nic nie mówił. On sam bezskutecznie usiłował
przekrzyczeć ryczącą szafę grającą. Mówił, nie otwierając [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • WÄ…tki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.