[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi własną sypialnię, to wszystko. - Absolutnie nie powinno być ci przykro. Zawsze mogę zostać - zakpił. - Bardzo chętnie to zrobię. Nawet powinienem, jeśli chcemy zachowywać pozory. Carrie poczuła, że oblewa ją żar. Maks wyszczerzył zęby. - Wyglądasz bardzo sexy, kiedy jesteś skonsternowana. Oczy robią ci się niemal granatowe, policzki płoną. - Nie jestem skonsternowana - wycedziła ze złością. Co się z nią, do diabła, dzieje? Nigdy się tak nie zachowywała - jak głupia pensjonarka. Dlaczego ten facet tak na nią działa, że niemal przy każdym jego geście, każdym słowie traci głowę. - Potrafię się zorientować, kiedy ktoś żartuje, nawet jeśli są to żarty w nie najlepszym stylu. RS 75 - Ja nie żartuję. Wszyscy będą oczekiwali, że zamieszkasz w moim pokoju, ze mną. %7łyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Jesteśmy nowocześni. I jutro mamy ogłosić nasze zaręczyny. - Nie sądzę, żeby Carmel i Bob byli aż tak nowocześni - prychnęla Carrie. - A ja sądzę - odparł Maks. - Musimy przynajmniej udawać, że spędziliśmy noc razem, inaczej będzie to wyglądało dziwnie. - Maks, ja... - Nie martw się. Po prostu postaram się, żeby zobaczyli, jak wychodzę rano z naszej wspólnej sypialni. To wystarczy. - Uważam, że to zupełnie niepotrzebne - oświadczyła Carrie, starając się, żeby jej glos brzmiał jak najbardziej naturalnie. - Nie chcemy przecież, żeby Carmel i Bob zaczęli coś podejrzewać, prawda? - Maks wzruszył ramionami. - Należy dbać o detale, moja droga. W końcu jestem facetem z temperamentem, mam piękną narzeczoną... Carrie starała się nie myśleć, jak by to było dzielić z nim ogromne drewniane łoże z baldachimem, leżeć w jego ramionach. Ledwie zobaczyła ten obraz przed oczami, ciśnienie jej skoczyło. %7łeby jakoś się opanować, udała, że podziwia pokój i chwilowo nie zauważa obecności Maksa. Maks usiadł na brzegu łóżka. - Będziemy musieli ustalić kilka szczegółów dotyczących jutrzejszego dnia - powiedział. - Kiedy już będziesz gotowa. - Jakich szczegółów? - zapytała ostrożnie. Wolałaby, żeby Maks nie siadał na łóżku... Wolałaby nie czuć pokusy, żeby usiąść obok niego. Może powinna się z nim po prostu przespać i przestać o nim myśleć? Była tak wstrząśnięta własnym pomysłem, że nie słyszała właściwie, co on mówi. Coś o prostowaniu spraw... RS 76 Przespanie się z Maksem Santosem byłoby poważnym błędem. Owszem, był zabójczo przystojny, ale łączył ją z nim wyłącznie układ. Umowa. To wszystko. Zdołała się przekonać, jaki potrafił być bezwzględny, kiedy liczył się interes. Gdyby wprowadziła w życie swoje rojenia, mogłoby się to skończyć katastrofalnie. A ona musiała myśleć o Molly. Podeszła do okna wychodzącego na mały lasek pomarańczowy. Dalej ciągnęła się winnica, na horyzoncie majaczyły fioletowe góry. - Będą pytać, jak się poznaliśmy. Musimy opowiedzieć tę samą wersję, którą opowiedzieliśmy Carmel i Bobowi, oraz trzymać się blisko prawdy. - Prawda wydaje mi się teraz odległa o tysiące lat świetlnych - stwierdziła Carrie markotnie. Maks podniósł się z łóżka i stanął za nią. Położył dłoń na jej ramieniu i obrócił ku sobie. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - powiedział cicho, łagodnie, a Carrie, jak zwykle, ogarnęła fala pożądania. - Mam nadzieję - powiedziała, cofając się. Przez chwilę w pokoju panowała napięta atmosfera, którą szczęśliwie rozładowała Molly, wbiegając z głośnym wołaniem: - Ciociu, mogłabym ją zatrzymać?! - Pokazała lalkę, którą trzymała w jednej dłoni. W drugiej, oczywiście, ściskała Mojo. Pytała z tak ogromną powagą, jakby adopcja tej szczególnej lalki była najważniejszą rzeczą na świecie. - Masz setki lalek w domu. Nie potrzebujesz więcej - powiedziała Carrie. - Ale ona mi się podoba... - Molly zaczęła drżeć niebezpiecznie broda. Była najwyrazniej zmęczona i należało szybko położyć ją spać. Zwykle spała po lunchu, ale tego dnia miała więcej niż zwykłe wrażeń i potrzebowała odpoczynku, w przeciwnym razie RS 77 za kilka minut mogła przeobrazić się w marudną, kapryszącą pannicę. Carrie zdążyła ją już poznać i wiedziała, co robić. - Porozmawiamy o tym po sjeście - oznajmiła stanowczym tonem, wzięła Molly na ręce i pocałowała. - Co ty na to? - A mogę wziąć tę lalkę ze sobą do łóżka? - Oczywiście. Carrie wyprowadziła Molly i Maks słuchał ich dialogu przez otwarte drzwi. Molly uparła się, by spać w sandałach i sukience i Carrie starała się jej wytłumaczyć, że królewny nie sypiają jednak w sandałach. - Przecież to śmieszny pomysł... Maks uśmiechnął się: Carrie była taka łagodna i cierpliwa wobec małej. Stanął w drzwiach łączących obie sypialnie. - Jeśli chcesz, możesz włączyć klimatyzację. Carrie - uprzytomnił jej. - Albo po prostu włączyć wiatrak pod sufitem. - Włączę wiatrak. Nie lubię klimatyzacji, za bardzo mi się kojarzy z angielskimi chłodami. Maks się zaśmiał. Molly leżała już w łóżku, podciągnąwszy kołdrę pod głowę. Zerknęła chytrze na niego. - Poczytasz mi? - Ja ci poczytam - powiedziała Carrie. - Wujek Maks jest zajęty. - Aż tak zajęty nie jestem - sprostował Maks. - Mogę ci poczytać, Molly. Molly pisnęła ucieszona. - ,,O Sowie i Kotku" - zażądała. - Mamy tę książkę? - zmartwił się Maks, patrząc na Carrie. - Owszem, zabrałam ją ze sobą. - Była naprawdę poruszona tym, jak Maks odnosi się do malej. - Ale nie musisz czytać Molly, ja mogę... RS 78 - Jestem bardzo ciekaw historii sowy i kotka - zaręczył Maks z wesołym błyskiem w oku. Carrie wyciągnęła książkę z torby. Wolałaby, żeby Maks nie był taki serdeczny i troskliwy wobec Molly, bo to jeszcze bardziej przyciągało ją do niego. Zaczął czytać, ładnie modulując głos, podkreślając dykcją niektóre frazy. Molly słuchała z najżywszym zainteresowaniem, chociaż znała swoją ukochaną książkę na pamięć, ponieważ codziennie, bez wyjątku, kazała ją sobie czytać. Carrie obserwowała jego piękną twarz, wesołe oczy, mocno zarysowaną, znamionującą siłę brodę i nagle pomyślała, nieoczekiwanie dla samej siebie, że bez trudu mogłaby się beznadziejnie zakochać w tym człowieku. Bzdura, prychnęła w duchu. Ledwie go znała. Facet był zadufany w sobie, momentami nieznośny, uparty... Choćby sprawa podpisania kontraktu... A jednak, a jednak... Pomimo wszystko. Jakiś głos szeptał jej, że chyba już się zakochała. Nagle uświadomiła sobie, że Maks skończył czytać. Spojrzała na niego, a on uśmiechnął się jakimś takim ciepłym uśmiechem. - Jeszcze raz - zażądała Molly. Carrie nie bez trudu przeniosła wzrok na małą. - Pora spać - oświadczyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |