[ Pobierz całość w formacie PDF ]
byç osobowoÊcià tak elastycznà, aby nabyty rano Êwiatopoglàd móc bez trudu wy- mieniç na inny, na przyk"ad: o zmierzchu, w drodze do "azienki, mi´dzy dzienni- kiem porannym a lekturà gazety popo"udniowej. Bezsprzecznie: z pewnego punktu widzenia, z punktu widzenia procesu twórczego, liryka jest zawsze czymÊ okolicz- noÊciowym , albowiem wiersz powstaje zawsze w j a k i c h Ê okolicznoÊciach, któ- re poet´ inspirujà jednakÝe sam tekst wypowiedzi lirycznej natychmiast wymyka 202 si´ kontekstom okazjonalnym, to zaÊ, co dla poety by"o aktualnym tu i teraz , dla bohatera poetyckiego przeistacza si´ w uniwersalne wsz´dzie i zawsze . Oto wiersz Tymoteusza Karpowicza: WIADOMOÂCI OD OJCA w imi´ ojca i syna wszyscy tu niepiÊmienni a jeÊli jak sprawdzisz co napiszà bez papieru i bukw matka zdrowa niepotrzebnie umar"a mamy k"opoty z obejÊciem nie przyjmuje si´ na nowym brat ciàgle chce tu robiç z"ote ruble na czarnej rzodkwi ale jak jà odróÝniç od bia"ej wuj cz´sto wychodzi na drog´ podobno patrzy w waszà stron´ ale jak to zobaczyç otÃ³Ý z tym widzeniem si´ to najgorzej to hukamy ale teÝ o tym nie s"ychaç wi´c posy"am to przez okazj´ nie bardzo wiem jakà a najlepiej przyjdê i sam zobacz 281 Wiersz wydaje si´ ods"aniaç swà genez´ okolicznoÊciowà. Wolno za"oÝyç nie pytajàc autora, czy tak by"o Ýe autor istotnie otrzyma" list od ojca, list przes"any przez okazj´ , i Ýe ten list o k a z j o n a l n y jest pierwowzorem analizowanego wiersza. Natychmiast jednak rodzà si´ wielorakie wàtpliwoÊci. Wiersz Karpowicza, jak wspomnia"em, ods"ania swà genez´, ale i w kaÝdym s"owie jej przeczy. Nie wie- my, czy chodzi o jeden list, czy o kilka, kilkanaÊcie, kilkadziesiàt listów, prezento- wanych tu we fragmentach, w celniejszych u"omkach . Bo i jakÝe to pojàç: matka zdrowa niepotrzebnie umar"a Mogà to byç powiadomienia z róÝnych czasów. Albo: mamy k"opoty z obejÊciem nie przyjmuje si´ na nowym Mogà byç to dwa róÝne fragmenty dwóch róÝnych listów. Nie doÊç na tym: nie wiadomo, czy ów list rzeczywiÊcie dotar" do syna, choç zo- sta" w imi´ ojca i syna zaadresowany. PrzecieÝ czytamy wyraênie wszyscy tu 203 niepiÊmienni . Skoro wszyscy , to moÝe i ojciec? (Analizowany wiersz obudowu- je si´ jak gdyby wokó" znanego z podr´czników logiki paradoksu k"amcy .) W ja- ki sposób ojciec móg" napisaç list bez papieru i bukw ? I to ojciec, który w swoich niby-wiadomoÊciach ustawicznie przekreÊla moÝliwoÊç zakomunikowania czego- kolwiek: nie wie, jak zobaczyç, jak us"yszeç, jak odróÝniç. A i sama okazja prze- s"ania tego listu-nielistu wydaje mu si´ w ko’cu niejasna: nie bardzo wiadomo ja- ka . Prawda, realia: z"ote ruble , bukwy , a takÝe s"owo hukamy , przypisujà wiersz do okreÊlonej geografii, sytuujà go takÝe w okreÊlonym czasie. Mimo to przecieÝ ca"oÊç wiersza zostaje z owej okolicznoÊciowej konkretnoÊci w y r z u c o n a. I dzi´ki temu jest strukturà poetyckà: od siebie samej zawis"à . Trzecie êród"o niezgody mi´dzy poetà a wspó"czesnoÊcià ma natur´ psycholo- gicznà, sens prestiÝowy, podszewk´ ambicjonalnà. Jest tak: wspó"czesnoÊç poet´ o c e n i a. Poprzez krytyk´ literackà, poprzez drukowanie lub niedrukowanie, czytanie albo nieczytanie jego dzie", poprzez przywileje lub upokorzenia, a nie skàpi ani jednych, ani drugich. Poeta wszelako ocenom wspó"czesnoÊci n i e d o w i e r z a. Nie: nie wierzy , to by by"o b"´d- ne okreÊlenie, ale w"aÊnie: nie dowierza . Do werdyktów i ocen ferowanych przez wspó"czesnoÊç nie ma bezgranicznego zaufania, ani wtedy, gdy sàdzi, iÝ sà one krzywdzàce, ani wtedy, gdy powinny mu jedynie sprawiaç radoÊç, budujà bo- wiem jego s"aw´ i zabezpieczajà (wzgl´dnà) popularnoÊç. W strefie wartoÊcio- wania tekstów artystycznych zw"aszcza poetyckich (inaczej sprawa wyglàda na przyk"ad w odniesieniu do sztuki aktorskiej) autorytet wspó"czesnoÊci wydaje si´ zawsze wàtpliwy, a jej opinie tymczasowe. Mówimy: czas pokaÝe, historia oceni. Przyjmi´ albo odrzuci. MoÝe b´dzie tak jak w wierszu RóÝewicza: ktoÊ przyjdzie / zetrze was / z powierzchni ziemi gadajàcà pleÊ’ ? A moÝe, zastana- wia si´ poeta, nie b´dzie tak êle? Autorytetem okazuje si´ w ko’cu czas przysz"y. To, co b´dzie. OD LEÂMIANA O D L E  M I A N A Anna Kamie’ska w dwóch tomach miniatur interpretacyjnych wskazuje dwa Wielkie Poczàtki polskiej wraÝliwoÊci poetyckiej: Jana Kochanowskiego i Boles"a- wa LeÊmiana. Liryka polska, mówià tytu"y jej ksiàÝek, zaczyna si´ Od Czarnolasu i Od LeÊmiana. Z tradycjà rzeczy czarnoleskiej na ogó" si´ u nas nie dyskutuje. To [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |