[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gle jeszcze wielkim przeżyciem i nie opuszczaÅ‚a żadnego ważnego przedstawienia, dziÅ› jednak przyszÅ‚a także ze wzglÄ™dów osobistych. OdkÄ…d Claus zapewniÅ‚ jÄ…, że Charlotta go nie obcho- dzi, przestaÅ‚a być o niÄ… zazdrosna i myÅ›laÅ‚a wyÅ‚Ä…cznie jako o sÅ‚awnej Å›piewaczce. Z zapartym tchem Å›ledziÅ‚a jej pierwsze kroki na scenie. PoruszaÅ‚a siÄ™ z wdziÄ™kiem w Å›wietle jupiterów i wyglÄ…daÅ‚a porażajÄ…co piÄ™knie. Claus nie mógÅ‚ oderwać od niej oczu. ZledziÅ‚ każdy jej gest i zastanawiaÅ‚ siÄ™, czy spojrzy w jego stronÄ™, choć doskonale wiedziaÅ‚, że na sce- nie Charlotta zapomina o wszystkim i jest wyÅ‚Ä…cznie osobÄ…, którÄ… gra. Ani razu nie spojrzaÅ‚a na widowniÄ™, a Claus nie wiadomo dlaczego, czuÅ‚ siÄ™ zawiedzio- ny. Kiedy przejmujÄ…cym gÅ‚osem Å›piewaÅ‚a jednÄ… z poczÄ…tkowych arii, on przypomniaÅ‚ sobie wieczór u Dürfeldów. Bo miÅ‚ość jest jak kapryÅ›ny ptak I choćby siÅ‚Ä… wabić go, nie przyjdzie. R L T Czy myÅ›laÅ‚a teraz o nim? Albo też zapomniaÅ‚a, że istnieje jakiÅ› Claus Ruthart? Czy to możliwe, aby aktorka zupeÅ‚nie przestaÅ‚a być zwykÅ‚Ä… kobietÄ…? Jak siÄ™ o tym przekonać? Od- ruchowo podniósÅ‚ do oczu lornetkÄ™ Charlotta nie interesowaÅ‚a siÄ™ widowniÄ…. Dopiero pod koniec pierwszego aktu, kiedy Carmen Å›piewa pieśń Za murami Sewilli", zauważyÅ‚, że powoli kieruje wzrok w stronÄ™ loży, w której siedziaÅ‚. Mój ukochany? Już nie mam nikogo! Choć wczoraj jeszcze ze mnÄ… byÅ‚." Na dzwiÄ™k tych słów Claus znowu popatrzyÅ‚ przez lornetkÄ™ i nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci, że Charlotta uÅ›miecha siÄ™ ironicznie, jakby wiedziaÅ‚a, że teraz na niÄ… patrzy z bliska. A wiÄ™c jednak o nim myÅ›laÅ‚a. CzuÅ‚, jak serce zaczyna mu mocniej bić. Do koÅ„ca spektaklu nie spojrzaÅ‚a już na niego ani razu, a mimo to byÅ‚ przekonany, że graÅ‚a wyÅ‚Ä…cznie dla niego i chciaÅ‚a zrobić na nim jak najwiÄ™ksze wrażenie. UdaÅ‚o jej siÄ™, bo Claus Ruthart byÅ‚ tylko czÅ‚owiekiem i podobnie jak operowi Don José i Escamillo ulegÅ‚ czaro- wi peÅ‚nej ognistego temperamentu Cyganki. Po spektaklu we czworo poszli do restauracji Dressela. Regina wyglÄ…daÅ‚a wyjÄ…tkowo uroczo. Zaczerwienione policzki, oczy bÅ‚yszczÄ…ce ciepÅ‚ym, jasnym blaskiem zdradzaÅ‚y, że wciąż byÅ‚a pod wrażeniem wystÄ™pu Charlotty Marlow. MusiaÅ‚a przyznać, że jest ona naprawdÄ™ wielkÄ… artystkÄ…. Fritz z kolei byÅ‚ peÅ‚en podziwu dla Reginy. Nie mógÅ‚ od niej oderwać oczu, a gÄ™ste loki jej ciemnych wÅ‚osów, ukÅ‚adajÄ…ce siÄ™ na gÅ‚owie jak naturalna królewska korona, wydaÅ‚y mu siÄ™ czymÅ› niezwykÅ‚ym. Nagle uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że nie potrafi już patrzeć na ReginÄ™ obojÄ™tnie, jak na żonÄ™ swojego przyjaciela. Na szczęście potrafiÅ‚ panować nad sobÄ…, bo w przeciwnym razie teraz na pewno zdradziÅ‚by siÄ™ tym, co do niej czuje. PocieszyÅ‚ siÄ™ myÅ›lÄ…, że może Reginie oka- zać niemal braterskie przywiÄ…zanie i cieszyć siÄ™ jej zaufaniem, gdyż nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci, że go nim darzy i traktuje go jak najwierniejszego przyjaciela. Wielu mężczyzn dziÅ› przyglÄ…daÅ‚o siÄ™ Reginie, a jedynie Claus zachowywaÅ‚ siÄ™ tak, jakby w ogóle nie istniaÅ‚a. W uszach ciÄ…gle brzmiaÅ‚y mu sÅ‚owa arii Carmen, a przed oczyma przesu- waÅ‚y siÄ™ jak w kalejdoskopie kolejne sceny. Regina zerkaÅ‚a na niego z niepokojem. ZauważyÅ‚ to i, zirytowany, próbowaÅ‚ udawać, że jest w dobrym nastroju. W koÅ„cu chyba rzeczywiÅ›cie go odzyskaÅ‚, bo ni stÄ…d ni zowÄ…d zaczÄ…Å‚ opowiadać, jak to w różnych krajach różnie ludzie biesiadujÄ… i ucztujÄ…. TryskaÅ‚ wprost dowci- pem, żartowaÅ‚, a Regina żaÅ‚owaÅ‚a, że nie ma możliwoÅ›ci stenografowania tej opowieÅ›ci. R L T Pani Hartenstein poczuÅ‚a siÄ™ wkrótce zmÄ™czona i trzeba byÅ‚o wracać do domu. ZajechaÅ‚ powóz Ruthartów, wsiedli wszyscy czworo i najpierw podjechali pod dom Hartensteinów. Niech pan nie zapomni przekazać pozdrowienia pani Findeisen zawoÅ‚aÅ‚a Regina, gdy Fritz z matkÄ… wysiedli z powozu. O nie, droga pani Regino! zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ wesoÅ‚o. Nie mam nic przeciwko równo- Å›ci, wolnoÅ›ci i braterstwu, ale gdybym speÅ‚niÅ‚ pani proÅ›bÄ™, nasza sÅ‚użąca byÅ‚aby tak dumna z siebie, że miotÅ‚y już w życiu nie wzięłaby do rÄ™ki! Woli pan raczej narazić siÄ™ mnie, niż prowokować paniÄ… Findeisen? No Å‚adnie! Trudno, taki mam wybór! Dobranoc pani! Claus, co ty? Zpisz? DziÄ™ki za wspaniaÅ‚y wieczór. Chodz mamo, jest zimno i jeszcze mi siÄ™ przeziÄ™bisz. ObjÄ…Å‚ matkÄ™ ramieniem i szybko oboje zniknÄ™li za drzwiami. Powóz ruszyÅ‚, a Claus i Regina nie odezwali siÄ™ ani sÅ‚owem. PrzytuliÅ‚a siÄ™ do niego choć miaÅ‚a na sobie futro, trzÄ™- sÅ‚a siÄ™ z zimna na caÅ‚ym ciele. Nie zareagowaÅ‚. PatrzyÅ‚ przed siebie zamyÅ›lony, szczęśliwy, że wreszcie znalazÅ‚ coÅ›, co zapeÅ‚niaÅ‚o mu beznadziejnÄ… pustkÄ™ w życiu. Z takÄ… kobietÄ… jak Char- lotta Marlow na pewno nie bÄ™dzie siÄ™ nudziÅ‚... [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |