[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szała ustami. Dajcie czas! Dajcie czas, Miłościwy Panie szepnęła. Wszystko się dobrze złoży! Droga niebożątko zmęczyła, bo to słabe, bo to młode. Tu wszyscy obcy, niech się rozpatrzy a ośmieli. Przemko, któremu oznajmiono, że stryj był u jego żony, wszedł niespokojny, jakby się rozmowy tej sam na sam obawiał. Grozno od proga spojrzał na Orchę, oczyma jej nakazując ustąpić. Dla stryja przybrał oblicze wesołe i do żony się zbliżył. Pilnuj mi ty jej i strzeż, a miłuj odezwał się stary żeby prędzej ośmieliła się a panią tu poczuła i rozkwitła znowu. Z lekka popchnął go ku żonie, którą Przemko ujął za rękę drżącą i zimną. Patrzał na nią z wymówką i jakby pogróżką, ale Lukierda spojrzenia tego nie spotkała, bo oczów od ziemi nie podnosiła i przemówić nie śmiała. Litując się jej a sądząc, że się go wstyda, Bolesław zabrał się do wyjścia, samych ich chcąc zostawić. Przemko z przymuszanym śmiechem pożegnawszy żonę, pośpieszył za stryjem. E, twoja wina czy nie rzekł Bolesław, za drzwi wyszedłszy ale smutna ona jest, za- bawiać ją potrzeba! Tęskni za dziadem i za swymi odparł Przemko. Pląsów nie lubi. Dziś turniej będzie, to mu się przypatrzy i rozerwie. Sług też ma dosyć, jest komu i pieśni śpiewać, i baśni prawić. Mówił żywo, roztargniony, niespokojny, więcej dla ułudzenia stryja, niżby go to wiele ob- chodzić miało. Piastunkę tę starą dodał wypadnie precz stąd wysłać do Szczecina, bo ona jej dziada przypomina i głowę smutkami nabija. Nic na to nie odpowiedział stary książę i poszli do ziemian. Po stole36, do którego księżnę przyciągnięto, zabierało się na turnieje w podwórcu zamkowym. Nie pierwsze to już były 36 Po stole tu: po obiedzie. 33 czasu wesela, ale te najuroczystsze i najświetniejsze być miały. Księżna sama miała nagrody rozdawać, a po nich, jak zwykle, następowały pląsy i do pózna biesiada a śpiewy. Bawiło to niewiasty, gdy się przypatrywały zapasom zręcznej młodzieży, rzadko się kończącym tra- gicznie. Padali z koni niektórzy, czasami z ranami od włóczni lub nabitymi guzami, zabitych mało bywało i to chyba z przypadku. Sam książę Przemko miał wystąpić dnia tego w szran- ki37; było i Niemców kilku, a Zaręba i Nałęcz sposobili się także do boju, bo do najzręczniej- szych należeli. Zabawie tej księżna odmówiła przytomności swej, opowiadając się chorą. Księciu na gniew się zebrało, chciał ją tu mieć koniecznie. Poszedł sam. Orcha przy łóżku jej siedziała. Zapytał, zaburczał, wszedłszy, Przemko, okazał gniew, usłyszał płacz i wyszedł nie nalegając. Bertocha czatowała nań w progu. Nie chce księżna iść! zawołała. O tak! Jej tu i tej starej wiedzmie wszystko złe, nic nie w smak! Naumyślnie, na przekor położyła się do łóżka. Z rana zdrowa była, gdy do ko- ścioła chodziła. Póki przy niej ta czarownica jest, wszystko tak iść będzie. Precz potrzeba wygnać tę starą! Niech no ja przy niej zostanę, będzie wszystko inaczej. Ale Przemko nadąsany słuchać jej nie chciał. Turniej odbył się bez księżnej. Księciu na nim nie bardzo się poszczęściło. Sam on przeciw sobie kazał wystąpić Zarębie. Starli się w szrankach tak nieszczęśliwie, iż książę został z siodła podniesiony, zachwiał się i o mało nie spadł. Przeciwko prawom szrankowym Niemiec podbiegłszy podparł go i zsunąć się nie dał. Przemko w tej chwili Zarębę, nie spodziewającego się już ciosu, pchnął tak silnie pod pachę, że z koniem razem go obalił. Zwyciężył wprawdzie, ale widzieli wszyscy, iż Przemko nie praw był38, a gdyby się to innemu trafiło, sędzia by go potępił. Uszło to panu; ale sam on czuł się pokonanym i gniew przeciwko Zarębie wzmógł się jeszcze. Stłuczonego mocno wyniesiono ze szranków dworzanina, który słowa nie rzekł ani się po- skarżył. Nadbiegł zaraz przyjaciel Nałęcz i powlekli się, gdy do siebie przyszedł, razem do izby, którą na zamku zajmowali. Kulał Zaręba nie mówiąc nic i nie narzekając na to, że go pokrzywdzono. Trzeba było zaraz rozdziać go ze zbroi i zawołać babę, ażeby radziła na silne potłuczenie. Rany wprawdzie nie było, ale krew nabiegła i zsiniała w miejscu, na które padł ze zbroją ciężką. Bolało ciało całe. Nie stękał, usta ściąwszy, bo mu więcej co innego dole- gało. Z tym się odzywać nie śmiał. Kochał dawniej księcia, a teraz doń tracił serce z powodu płochości, a gniewne uderzenie przeciw prawu oburzało go. Nałęczowi o tym mówić nie potrzebował, bo ten go zgadywał. W milczeniu druh krzątał się około pobitego, chłopca posłano po babę, gdy drzwi otwarły się z trzaskiem i Przemko do izby wpadł sam, jeszcze jak stał, we zbroi. Na głowie tylko heł- mu nie miał i twarz, na którą spojrzał Zaręba, wydała mu się zmienioną dziwnie. Przemko zawsze dumnie i pańsko się stawił, nigdy go jednak takim nie widzieli. Szedł, gdyby majestatem jakimś odziany piękną twarz namarszczywszy. Stanął nad leżącym, w bok się ujął i począł mówić z wolna: Słuchaj, Zaręba, a nie szkodzi żebyś i ty tu na Nałęcza wskazał także ucha nadstawił. Co było między nami za młodu gdyśmy wyrostkami biegali po podwórcach, to było i skoń- czyło się. O tym pamiętajcie! Jam tu dziś panem i przede wszystkim chcę, by mnie szanowa- no! Nikt mi nie ma prawa nauk dawać za to, co czynię, okrom księdza na spowiedzi. Kto mi się w najmniejszym sprzeciwi, tego tu cierpieć nie będę. Nie zapominajcie, że starego Miesz- ka krew we mnie płynie. Panem chcę być, a jako pan wszędzie górę mieć muszę i na turnieju! Dla pospolitego człowieka, goniąc z koniem paść, niesławy nie ma, książęciu na urągowisko ludzi być zwy- 37 Wystąpić w szranki tu: wystąpić do walki rycerskiej na podwórzu zamkowym wobec licznie zebranego dworu. 38 Nie praw był nie postąpił rzetelnie. 34 ciężonym nie godzi się. Powiesz, że prawa turniejowe zachowane nie były dla mnie praw nie ma. Ja prawa daję! Wynagrodzę cię, Zaręba! Rycerzowi za niesławę się nie płaci! odparł leżący. Ja mówię, że niesławy nie ma! odparł książę. Nagrodę turniejową odstąpiłem dla cie- bie ale mnie paść nie przystało! Dobrze to ze mną rzekł com Waszej Miłości sługą, ale w innym turnieju, a w wojnie, losy niepewne. Daj Boże, aby tam was Niemiec jaki podtrzymał! Ty sam odezwał się książę gdy ci żal ten odejdzie, trzymać mnie będziesz. Dziś sier- dzisz się i gniew ci rozum odejmuje. Potem ci serce do mnie powróci. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |