[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cymmerianinem. Uświadomiwszy sobie te fakty, młodzieniec uśmiechnął się, a po chwili roześmiał. Conan zmarszczył brwi. Co w tym widzisz śmiesznego, na Croma? Bawi mnie, że kobieta, którą upatrzyłem sobie na żonę, zastawiła tak misterną pułapkę na ciebie, kapitanie. Wiem, że Liwia zawsze dąży do celu z uporem, ale nie sądziłem, że aż z takim. Cóż, będę musiał zamienić z nią kilka słów. Cymmerianin o mało się nie roześmiał. Nie jesteś na mnie zły? Harfos westchnął. Gdybyś próbował zataić tę sprawę, mógłbym podejrzewać to samo co Reza. Ponieważ powiedziałeś mi prawdę, nie zamierzam się z tobą kłócić. Z moją matką będzie zupełnie inaczej. Urządzi z pewnością piekielną awanturę, ale nie zamierzam przejmować się dłużej jej fochami. Przywykłem do puszczania jej gadaniny mimo uszu. Co innego z Rezą. Nie sądzę, by mógł pozostać na służbie& Porachujemy się z Rezą, jeżeli przeżyje tę noc stwierdził Conan. Na razie marnujemy czas na gadaniu, zamiast ratować twoją& Dobiegł ich krzyk, zdający dobywać się z dna piekielnej otchłani. Harfos odwrócił się na pięcie i popatrzył ku najbliższej z Jaskiń Zimgas. W migoczących płomieniach widać było kobiecą sylwetkę. Sam zarys postaci wystarczył, by Harfos rozpoznał Doris. Wygląda na to, że moja matka uratowała się sama powiedział. Schował miecz i ruszył pędem w górę zbocza ku miejscu, gdzie Doris padła na kolana i ukryła głowę w ramionach. Jej barki dygotały gwałtownie. Harfos spostrzegł, że padający z jaskini blask przygasł, jak gdyby coś wielkiego znalazło się między jego zródłem i wylotem jaskini. Za sprawą narkotyku, zaklęć, wyczerpania i bólu Doris zapamiętała niewiele z nocy, podczas której została uratowana. Nie dotarło do niej, że życie zawdzięczała Skironowi, chociaż tak właśnie było. Czarnoksiężnik pierwszy wyczuł zbliżanie się Większego Wartownika i zaczął zawczasu szykować się do ucieczki. Niewolnik Skirona już wcześniej spakował magiczne przybory. Mag podążył za nim nie tracąc czasu. Gdy chrobot Wartownika stał się głośniejszy, obydwaj zaczęli biec. Po drodze mieli pryczę, na której leżała Doris. Niewolnik zerwał zasłonę, a Skiron dzwignął otępiałą kobietę na nogi. Wodziła po jego twarzy pustym, błędnym spojrzeniem, nie siląc się nawet na okrycie swojej nagości. Po chwili odepchnęła go do siebie. Muszę tu zostać i czekać na Akimosa. Zdobyła się nawet na uśmiech. Akimos czeka na ciebie na zewnątrz. Razem z nim wrócisz do Messancji, pani, ale musisz się pośpieszyć. Chodz ze mną, proszę! Chodz do Akimosa! W tej chwili Skiron usłyszał pierwszy ryk Wartownika niski, dudniący pomruk. Wlał w usta Doris miksturę podtrzymującą działanie czaru namiętności. Doris oblizała wargi i uśmiechnęła się ponownie. Idę! Wyrwała się czarnoksiężnikowi i pobiegła w stronę wylotu jaskini, pozostawiając obu mężczyzn w tyle. Conan zobaczył, że pół tuzina ludzi wypadło z jaskini w chwili, gdy Harfos dotarł do matki. Krzyknął ostrzegawczo, lecz przeciwników bardziej interesowała ucieczka niż walka. Minęli żwawo Harfosa, dostrzegli Conana i jego ludzi i rozpierzchnęli się na boki jak umykające przed wilkiem króliki. Za nimi! zagrzmiał Cymmerianin. Jeżeli uciekną, obedrę ze skóry tych, którzy do tego dopuszczą! Był niemal pewny, że pośród uciekających jest Skiron. Jeżeli czarnoksiężnik rozporządzał jeszcze zaklęciami& W chwilę pózniej myśli o czarach pierzchły z umysłu Conana, bowiem z jaskini wydostał się Mniejszy Wartownik. Niektórzy z tych, którzy go dostrzegli, padli na kolana, by modlić się lub wymiotować. Paru ludzi stanęło bezradnie trwoga sparaliżowała ich umysły na równi z ciałami. Niewielu potrafiłoby opisać to, co zobaczyli, z wyjątkiem tego, że była to przejrzysta szara masa nakrapiana jaśniejszymi łatami barwy karmazynu lub pociemniałego złota. Gdyby Harfos należał do tych, których opuścił rozum, zginąłby na miejscu wraz z matką. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |