[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podszedł do stołu i odsunął dla niej krzesło. Chętnie usiadła, gdyż ze strachu uginały się pod nią kolana. W srebrnym naczyniu leżała przed nią połówka melona na pokruszonym lodzie. Miąższ melona został uprzednio wykrojony, pocięty w kosteczki i następnie włożony z powrotem wraz z krewetkami i truskawkami. - Białe wino? - spytał Stephen, biorąc do ręki butelkę. Prawie nigdy nie piła, ale tym razem chętnie skorzystała z propozycji, licząc, że wino wytłumi lęki i pozwoli na swobodniejsze udzielanie odpowiedzi na pytania, które Stephen bez wątpienia będzie zadawał. Tak się tym zasugerowała, że już po upiciu łyczka doskonałego wytrawnego wina zdobyła się na odwagę i odezwała się: - Paolo będzie bardzo niespokojny. Powinnam do niego zadzwonić i powiedzieć, gdzie jestem... - Już zadzwoniłem do willi, w której mieszka, i zostawiłem wiadomość - wyjaśnił. - Chwilowo o nim zapomnij i zajmuj się melonem - dodał. Zaczęła dłubać łyżeczką w zmrożonej sałatce, ze wzrokiem utkwionym w migotliwe płomyki świec lichtarza stojącego pośrodku stołu. - Jak się tu dostałaś? - spytał. - Samochodem. 70 R S - Dlaczego nie wzięłaś superekspresu z Paryża do Nicei? Można nań zabrać wóz. Dotarłabyś tu dwa razy szybciej i dwa razy mniej zmęczona. - Ty tak zrobiłeś? - Oczywiście. Ale wolałbym samolot, gdyby nie to, że w Nicei musiałbym wynająć samochód. Nie znoszę wynajmowanych wozów. Gdy skończyli sałatkę z melona, Stephen zebrał naczynia i odniósł na pomocnik stojący pod ścianą, skąd przyniósł dwa talerze z kurzymi piersiami w gęstym sosie. Następnie wrócił po półmisek z sałatą i drugi z młodymi kartoflami, polanymi masłem z miętowymi listkami. Stephen napełniał kieliszki, Gabriella rozdzielała kartofle na talerze z kurą. Wszystko odbywało się bardzo cywilizowanie, w otoczce obojętnej rozmowy. Ot, para ludzi, którzy tego wieczoru po raz pierwszy się spotkali. Gabriella miała ochotę głośno zawyć. Kiedyż rozpocznie się przesłuchanie? Czuła się tak, jak czuć się musiała ofiara przywiązana do koła i oczekująca na tortury. Jeszcze nie zadał żadnego pytania, a już była bliska omdlenia. W pewnej chwili zmarszczył brwi i rzucił krótko: - Przestań! - Co mam przestać? - wyszeptała zbielałymi ustami. - Skaczesz pod sufit, ilekroć próbuję zaczerpnąć oddechu. Czego ty się boisz? Nie mam zamiaru cię pożreć. Opuściła powieki i utkwiła wzrok w talerzu. Zrobiło się jej słabo. 71 R S - Ja nic... Zupełnie nie... Nic... - wymamrotała. - Opowiedz mi o Paolo. Zaczyna się! Odetchnęła głęboko. - Paolo jest malarzem. A także scenografem teatralnym i filmowym. Mieszkał w sąsiedztwie w Brindisi. Nasze matki były przyjaciółkami. Po śmierci mojej matki ojciec zabrał mnie do Anglii. - Ale utrzymywałaś kontakt z Paolo? - Sporadycznie. Wymienialiśmy bożonarodzeniowe życzenia. - On jest od ciebie starszy? - Tak. O cztery lata. - Widywałaś się z nim po wyjezdzie z Brindisi? - Pytanie to zadał zimnym tonem, akcentując poszczególne słowa. - Spotkałam go jeden raz. Mówiłam ci. Przyjechał do Anglii, kiedy kończyłam ostatni rok szkoły. - Na długo przyjechał? - Na dwa tygodnie. - Ile miałaś wtedy lat? - Siedemnaście. Stephen wypił parę łyków wina. Wzrok miał utkwiony w kandelabr stojący na stole. Oczy rozbłyskiwały mu odbitym światłem świec. Wydawały się gorzeć. Gabriellę przeszył dreszcz. Stephen przeniósł na nią wzrok. Szybko odwróciła oczy. - Kochasz go. - Nie było to pytanie, lecz stwierdzenie oczywistego dlań faktu. Zesztywniała. 72 R S - Ależ skąd! To tylko przyjaciel z czasów dzieciństwa. - Jednakże, kiedy uciekłaś ode mnie, poleciałaś prosto do niego! - rzucił oskarżycielskim tonem. Odpowiedziała, nie zastanawiając się nad doborem słów: - Bo mu ufam. Z kolei Stephen zesztywniał, zbladł i potem nagle poczerwieniał. - Cóż takiego zrobiłem, że doszłaś do wniosku, że nie możesz mi ufać? - spytał gorzko. Zamarła, słysząc jego słowa. Z jej oczu wyzierał paniczny strach. Stephen prześwidrował ją bezlitosnym spojrzeniem. - Chodzi ci o to, co wydarzyło się po przyjęciu u mojej siostry - odezwał się wreszcie. Odpowiedziały mu jej oczy. Zmarszczył brwi i zaczął zarzucać ją pytaniami, jakby się bał, że nie zdąży wszystkich zadać: - Szczerze, Gabriello! Wcześniej czy pózniej będziesz musiała mi powiedzieć, czy to ja cię odrzucam, czy też boisz się seksu? Czy [ Pobierz całość w formacie PDF ] |