[ Pobierz całość w formacie PDF ]

100
R
L
T
Trish, odsuwając od siebie talerzyk po deserze.  Wszystko było znakomite,
ale po powrocie do hotelu przeleżę do wieczora na leżaku.
 Ja też  przyłączyła się Julia, ocierając usta serwetką.
 Dawno nie jadłam tak świetnie przyrządzonych przegrzebków.
Chyba przyśnią mi się w nocy.
 Skąd w takiej małej mieścinie wziął się taki znakomity szef kuchni? 
zainteresował się Cameron.
 Tutaj się urodził, ale gotowania uczył się we Francji, gdzie też
praktykował w paru trzygwiazdkowych restauracjach  wyjaśnił Logan.  W
końcu jednak wrócił na wyspę i ożenił się ze swoją pierwszą miłością z ławy
szkolnej.
 Co za romantyczna historia  westchnęła Kelly, na co Brandon ujął jej
dłoń i złożył na niej czuły pocałunek.
Obserwując flirtujących z żonami kuzynów, Logan kolejny raz
pożałował, że nie zabrał Grace na objazd wyspy. Bardzo mu jej brakowało i
był przekonany, że doskonale pasowałaby do jego rodziny.
 Pewnie nie ma szansy, żeby go stąd wykraść?  zapytał Adam,
kończąc mus czekoladowy.
 Najmniejszej  ze śmiechem zapewnił go Aidan.
 Wiemy o tym, bo sami próbowaliśmy ściągnąć go do hotelu  dodał
Logan.
 Jakie jeszcze sekrety ukrywacie przed światem na swojej bajecznej
wyspie?  spytała z kolei Kelly.
 Możemy chyba niektóre z nich zdradzić, bo jesteście rodziną, ale
tylko do waszej wiadomości  odparł Aidan.  Przede wszystkim ten, że w
przepięknym miejscu, w głębi tropikalnego lasu, bije gorące zródło.
 W folderach nie ma o nim ani słowa  zauważyła Kelly.
101
R
L
T
 Celowo o nim nie piszemy  przyznał Logan.  Nie chcemy, żeby
tabuny turystów zadeptały nasz tajemny miniraj.
 Bardzo słusznie, my nie będziemy go reklamować  zgodził się
Brandon.
 My też mamy swoje odludne zródełko z jaskinią w naszym ośrodku
turystycznym w Monarch Bay na Bermudach, prawda, kochanie? 
roześmiała się Julia, trącając Camerona w ramię.
 Również bardzo romantyczne  przyznał jej mąż.
 Z tym, że nasze gorące zródło jest trudno dostępne. Trzeba się
przebijać przez tropikalny las i dobrze znać drogę. Ale warto się potrudzić...
Aidan jeszcze przez chwilę opisywał uroki romantycznego miejsca, ale
Logan już go nie słuchał. Owładnęło go wspomnienie owego dnia, kiedy
kochali się z Grace w samym sercu tropikalnej gęstwiny. %7łałując kolejny raz,
że nie ma jej z nimi, obiecał sobie zabrać ją w najbliższym czasie do
restauracji, w której zjedli ten wspaniały lunch.
Zdziwiło go, że z Grace nie tylko mu się nie nudzi, ale odwrotnie, coraz
mocniej pragnie się z nią widywać i kochać. Czy kiedykolwiek będzie miał jej
dosyć?
Punkt o piątej Logan wszedł do baru i natychmiast natknął się na brata.
 Chodz, musimy pogadać  oświadczył Aidan, biorąc go pod ramię.
 O co chodzi?  zapytał, dając się prowadzić do lady, przy której
końcu siedział już Brandon. Logan był w znakomitym nastroju. Ostatnie dwie
godziny spędził w pokoju Grace, a konkretnie w jej łóżku.
 Siadaj!  zakomenderował Aidan, wskazując bratu najbliższy stołek.
 Powiedz mu  rzekł, zwracając się do Brandona.
 Co mam podać, szefie?  przerwał im Joey.
 To samo  odparł Logan, wskazując kufel Brandona.
102
R
L
T
 Chciałbym, żebyś go posłuchał  rzekł Aidan po odejściu barmana,
stając z między bratem i kuzynem.
 Dobrze, ale niech zacznie gadać.
Brandon okręcił się na stołku i popatrzył Loganowi w oczy.
 Aidan sądzi, że możesz mieć problem. Zaraz wszystko wyjaśnię, ale
najpierw rzuć okiem na stolik pod oknem w przeciwległym kącie sali, przy
którym nasza matka popija drinki z waszym ojcem.
 Aha, faktycznie. Zresztą od początku, od naszego pierwszego
spotkania, zauważyłem, że lubią spędzać razem czas. Myślisz, że coś się
między nimi szykuje?
 Nie w tym rzecz  poirytowanym tonem wtrącił Aidan.
 Co cię gryzie, człowieku?  zdziwił się Logan.
Brandon popatrzył na obu braci i pokręcił głową.
 To niesamowite, kiedy widzi się was razem  zauważył.  Jakim
cudem można was odróżnić?
 Do rzeczy, Brandon!  zniecierpliwił się Aidan.
 Dobra, już. Otóż zauważyliśmy, a siedzimy przy barze mniej więcej
od pół godziny, jak ta śliczna rudowłosa kelnerka, ta, która idzie właśnie w
kierunku baru, przysiadła się do naszej matki i długo z sobą rozmawiały.
 Owszem, znam ją.  Logan nie musiał się odwracać, by odgadnąć, o
której kelnerce mowa.
 A kiedy wspomniałem Aidanowi, że nasza mama ma kręćka na
punkcie swatania, twój brat uznał, że powinienem cię ostrzec.
Trzeba Aidanowi oddać, że po tym wstępie Brandona wyraznie spuścił
z tonu.
 Wiem, że nie brzmi to przekonująco, ale gdybyś zobaczył, jak piją
sobie z dzióbków i z jakim zapałem Sally coś jej tłumaczy, też poczułbyś się
103
R
L
T
nieswojo. Najwyrazniej coś knuły, układały jakieś sekretne plany.
 Czyś ty zwariował?  zirytował się Logan.
Aidan zrobił głupią minę.
 No nie wiem, może trochę mnie poniosło  przyznał.
 Trochę?
 Muszę tu jednak poprzeć Aidana  wtrącił Brandon.
 Nie znasz Sally tak dobrze jak ja. Nie widziałeś, w jakim tempie
pożeniła moich braci, a ja przysiągłem sobie, że za nic nie pójdę w ich ślady.
 Ale się ożeniłeś i jesteś szczęśliwy z Kelly  przypomniał mu Logan.
 Pewnie, a wszystko dzięki mamie, która pojawiła się pewnego dnia i
tak wzięła mnie w obroty, że zanim się obejrzałem, składałem małżeńską
przysięgę.
 Popatrz, znowu idzie do ich stolika!  zaalarmował brata Aidan.
Logan odwrócił się na stołku w samą porę, by zobaczyć, jak Grace
podchodzi do stolika starszych państwa i wręcza Sally zapisaną kartkę, a pani
Duke wstaje i serdecznie ją ściska.
 To zastanawiające  rzekł zaintrygowany Brandon.
 Rzeczywiście  musiał przyznać Logan.
 No, nareszcie zrozumiałeś!  ucieszył się Aidan.  Mam nadzieję, że
zbadasz, co one knują.
Logan pokiwał głową bez większego przekonania. Sam nie wiedział, co
myśleć o zaobserwowanym incydencie. Bliska komitywa pomiędzy Sally i
Grace, która Aidanowi i Brandonowi wydała się tak bardzo podejrzana,
mogła mieć jakąś banalną przyczynę. Obie panie odznaczały się otwartym
usposobieniem, przez co łatwo nawiązywały przyjazne stosunki z ludzmi,
więc mogły po prostu przypaść sobie do serca. Grace mogła podać Sally swój [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.