[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się w swoim umyśle. Nie ruszał ani jednym mięśniem swojego skatowanego ciała, ale w
ciemności swoich myśli wyobraził sobie siebie zwiniętego niczym płód i przygotowanego na
koniec. Ile to jeszcze potrwa? Jak długo jeszcze się będzie ciągnąć to całe cierpienie? Matias
czuł, że się już poddał. Chciał już to wszystko skończyć, ale zbyt dużo go kosztowało
umieranie.
Tak, umieranie kosztuje zbyt wiele! Pokaleczony i ogłuszony taksówkarz nie mógł
uciec od złych wspomnień, które wbiły się w jego pamięć niczym nóż. Przypomniał sobie
Ritę, już w stanie terminalnym, jak ją przyjmowali do San Felipe po raz ostatni. Przypomniał
sobie absolutną jasność jej myśli i jej agonię. Jej potworne cierpienie.
Ale, na miłość boską, dlaczego jej nie dali morfiny, dlaczego nie dali jej czegoś na
uÅ›mierzenie bólu? Matías bÅ‚agaÅ‚, prosiÅ‚, Å‚aziÅ‚ za pielÄ™gniarkami i lekarzami. Niczego już nie
mogli jej wstrzyknąć, bo to by ją zabiło, w końcu powiedziała mu z pełną pedanterii
wyższością jakaś lekarka. Boże, przecież o to właśnie chodziło. %7łeby umarła w spokoju, a nie
w konwulsjach. Matías byÅ‚ wtedy tak zdesperowany, że zÅ‚apaÅ‚ lekarkÄ™ za ramiÄ™ i biedaczka
pomyślała, że zaraz jej przyłoży. Przyszli strażnicy i taksówkarz musiał ją przeprosić oraz
obiecać, że będzie grzeczny, inaczej nie pozwoliliby mu zostać w szpitalu. To nawet nie była
kwestia jakichś uprzedzeń religijnych, fanatycznego uporu. Lekarze nie uśmierzali jej bólu,
ponieważ nie chcieli wywołać komplikacji, bo gdyby jakieś powstały, mieliby kłopot. Więc
Matías zostaÅ‚ przy Ricie i przez trzy dni i trzy noce patrzyÅ‚, jak siÄ™ wije, jak jej ciaÅ‚o wykrÄ™ca
się z bólu. Nie pozostało mu nic innego poza zwilżaniem jej obdartych ze skóry warg mokrą
gazą. Aż pewnego dnia, o świcie, ona, a raczej to, co z niej pozostało w tym zniszczonym
ciele, zwróciła się do niego i wyszeptała:  Pomóż mi, Szczurku, proszę, proszę, już dłużej nie
mogę . Bo jak byli sami, Rita nazywała go Szczurkiem,  Mój Sprytny Szczurku , mówiła.
Matías wziÄ…Å‚ poduszkÄ™, tak jak wczeÅ›niej ustalili. WiedziaÅ‚, co ma robić.  NaprawdÄ™ tego
chcesz? , zapytał.  Proszę, Szczurku . Więc taksówkarz zakrył jej twarz poduszką i nacisnął.
Początkowo Rita ani drgnęła, ale po chwili zaczęła się kręcić, walczyć, i mimo tego że była
bardzo słaba, chwyciła go za ręce swoimi delikatnymi, przezroczystymi dłońmi, jakby chciała
mu siÄ™ wyrwać. Matías, przerażony, podniósÅ‚ poduszkÄ™. Rita spojrzaÅ‚a na niego bÅ‚Ä™dnym
wzrokiem ze swojego łoża śmierci, na wpół martwa, ale jeszcze niezupełnie, i z widocznym
wysiłkiem wybełkotała kilka przerywanych słów, które brzmiały jak kaszel, a może ostatnie
tchnienie:  Przepraszam, nie mogłam nad tym zapanować, to odruch... Ale nie przestawaj,
tym razem nie przestawaj . Więc on ponownie przyłożył poduszkę i nacisnął, i wytrzymał, aż
szklane dłonie rozluzniły się i otworzyły na pościeli niczym delikatne, unoszące się na wodzie
morskie kwiaty.
Leżąc twarzą do ziemi, taksówkarz poczuł nagle, że wbija mu się w pierś włócznia.
Ostrze wsuwało się głębiej i głębiej, a ból narastał, i teraz zdawało się, że włócznia jest
rozgrzana do czerwoności, ból promieniował na jego lewe ramię i się wzmagał, to cierpienie
było nie do zniesienia, coś mu w środku pękało, było mu niedobrze i kilka razy
powstrzymywał wymioty, pełna żółci ślina podeszła do jego ust, a on pocił się, sapał. A
włócznia przenikała jego mostek, nie pozwalając mu myśleć o niczym innym.
Ale wbrew wszelkim przewidywaniom nie umarł.
Matías byÅ‚ gotowy, pragnÄ…Å‚ tego, jednak ostry ból powoli zanikaÅ‚, a on nadal byÅ‚
świadom, nadal był żywy i porzucony gdzieś na bezdrożu, obok wysypiska, jak jeszcze jeden
śmieć. Otworzył lewe oko. Fragment ziemi tuż obok jego nosa przemierzał z wojenną
ostrożnością rządek mrówek. Teraz, gdy wyglądało na to, że ostrze przestało zatapiać się w
jego sercu, w ciele Matiasa dochodziły do głosu dawne bóle. Nerki, policzek, brzuch. I usta,
przede wszystkim usta. Z krwawej mgły w jego głowie zaczęło się rekonstruować
wspomnienie: on, pobity i już prawie nieprzytomny, trzymany w pionie przez dwóch
mięśniaków, a trzeci podnosi mu wargę z dziwną pieczołowitością, a potem wybija mu zęby
kluczem francuskim. Zadrżał, gdy ta scena ożyła mu w pamięci. Tak, teraz już pamięta, a cały
czas czwarty facet filmuje to wszystko komórką. Pewnie po to, żeby Draco mógł to sobie
obejrzeć. Nie ruszając się, niezwykle ostrożnie, Matias spróbował wybadać czubkiem języka
zniszczenia w ustach. Jak tylko zbliżał się do tamtego miejsca, zaczynał widzieć gwiazdki
przed oczami, ale wyglądało na to, że brakuje mu zębów tylko po lewej stronie. Po prawej
stronie nadal je miał.
Nieufnie, bo nadal czuł ból w piersi, wziął trochę głębszy wdech i poczuł ciężar
swojego ciała na ziemi. Poczuł swoje nogi, biodra, wyczuł ułożenie ramion. Nie tylko nie
umierał, choć tego szczerze pragnął, lecz z każdą mijającą chwilą odzyskiwał odrobinę sił i
jasności umysłu. Jego lewa dłoń zaciśnięta była w pięść i oparta o ziemię na wysokości
twarzy. Rzucała za sobą dość długi cień. Musiał zapadać wieczór. Matias poczuł się niemalże [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • WÄ…tki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.