[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Quinn pędem rzucił się do ciężarówki.
Kay wysiadła i przypatrywała się, jak szybko i meto-
dycznie strażacy przystępują do gaszenia pożaru.
Chciała im pomóc. Musiała się czymś zająć, bo nie
mogła znieść zamartwiania się o Quinna i jego towa-
rzyszy. Rozejrzała się i dostrzegła starszą panią, stojącą
bezradnie na trawniku. Podeszła do niej pośpiesznie.
 Pani Peterson?  spytała.
Starsza pani, ubrana w ciepłą bieliznę i szlafrok,
drżała z zimna. Okulary przekrzywiły się jej na nosie.
Kay zdjęła płaszcz i okryła nim ramiona kobiety.
Cudowne przebudzenie 189
 Leniuch  rozpłakała się pani Peterson.  Moja
mała psina, Leniuch, został w domu.
 Powiem strażakom.  Kay popędziła do Quinna,
który właśnie wyciągał siekierę z tyłu wozu.  Quinn!
 zawołała. Uniósł głowę.  W środku jest pies pani
Peterson.
Quinn spojrzał na dom. Minęło zaledwie kilka
minut od ich przybycia, ale to wystarczyło, aby pło-
mienie znacznie urosły. Mack złapał Quinna za ramię.
 Nie idz tam, człowieku. Dom zaraz runie.
 Leniuch!  zawodziła staruszka, załamując ręce.
 Muszę spróbować  zdecydował Quinn.  Jeśli
coś się stanie temu psu, pani Peterson załamie się
i umrze.
 Quinn  szepnęła Kay.  Uważaj na siebie.
 Nie martw się, kochanie. Wrócę.  Pochylił się
i przelotnie musnął jej usta w krótkim pocałunku.
 Obiecuję.
Gdy Mack i Jake skierowali strumień wody na dom,
Quinn wtargnął do niego przez drzwi wejściowe.
Kay poczuła, jak serce podchodzi jej pod gardło.
 Boję się  jęknęła pani Peterson.
 Ja też  westchnęła Kay, zdumiona własną otwar-
tością. Od kiedy przybyła do Bear Creek, coraz łatwiej
przychodziło jej wyrażanie swoich uczuć. Nie potrafiła
się zdecydować, czy to dobrze, czy zle. Wiedziała tylko,
że w Nowym Jorku nigdy nie zdecydowałaby się objąć
obcej, przerażonej staruszki i mocno jej uścisnąć.
Przez dłuższą chwilę Kay i pani Peterson tuliły się do
siebie i czekały. Przyjechały inne samochody. Zbierali
190 Lori Wilde
się ludzie. W pewnym momencie Kay się zorientowała,
że zjawiło się całe miasto. Wszyscy biegali w tę
i z powrotem, usiłując pomagać. Ktoś narzucił koc na
Kay i starszą panią.
Kay odwróciła się i zauważyła za sobą zaniepokojo-
ną Meggie. Pokiwała głową.
Meggie wyciągnęła rękę, chwyciła dłoń przyjaciółki
i mocno ją ścisnęła.
Kay poczuła ucisk w gardle. Uświadomiła sobie, że
otaczają ją przyjaciele. Uczciwi, szczerzy przyjaciele,
którzy zupełnie nie przypominali osób przebywają-
cych z nią tylko dla jej pieniędzy.
Nagle poczuła się częścią Alaski, członkiem miej-
scowej społeczności i rodziny Quinna. Niemal w tej
samej chwili dotarło do niej, że Quinn już od dawna
powinien być na dworze. Co się z nim stało?
 Idę po Quinna  odezwał się Jake, zupełnie jakby
czytał w myślach Kay.
Jego słowa nie zdążyły przebrzmieć w jej uszach,
kiedy w drzwiach domu stanęła osmalona postać.
Quinn wybiegł chwiejnym krokiem na dwór, przycis-
kając coś do klatki piersiowej.
Leniuch.
Pani Peterson ruszyła do strażaka, aby przygarnąć
przerażonego psa. Kay rzuciła się za nią i chwyciła
umorusanego mężczyznę w ramiona, nie zważając na
panujący wokół tumult.
Quinn poderwał ją z ziemi. Otoczyła jego biodra
nogami, a ręce zarzuciła mu na szyję.
 Nic ci nie jest?  szepnęła.
Cudowne przebudzenie 191
 Powiedziałem, że wrócę  mruknął zadowolony.
 Zawsze dotrzymuję obietnic.
 Tak bardzo się bałam o ciebie.
 Naprawdę?
 No pewnie, głuptasie.
 Ejże, co to ma znaczyć?
Po jej policzkach spływały strumienie łez. Nawet
sobie z tego nie zdawała sprawy, dopóki Quinn nie
zaczął ich całować.
Nadszedł najważniejszy wieczór w życiu Kay.
W niedzielę o szóstej zaparkowała samochód poży-
czony od rodziców Quinna i ruszyła przed siebie po
zamarzniętym chodniku. W powietrzu unosił się za-
pach palonego drewna. Pod stopami dziewczyny przy-
jemnie chrzęścił śnieg.
Nareszcie, nareszcie, nareszcie, powtarzała sobie
w myślach.
Pod płaszczem skrywała czerwoną sukienkę z jed-
wabiu, odważne pończochy tej samej barwy, wyzywa-
jący pas do pończoch. Na nogach miała siedmiocen-
tymentrowe szpilki. Na krótkiej ścieżce, dzielącej ciep- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.