[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko, by los znów jej wszystko odebrał.
- Chcę, żebyś za mnie wyszła - oznajmił Jeff i uśmiechnął się do niej. - Po raz pierwszy w życiu
powiedziałem coś takiego.
Oczy Laury rozszerzyły się ze strachu. Obawiała się, że samo wypowiedzenie tych słów na głos jest
wyzywaniem losu.
- Nie mów już nic więcej - szepnęła, kładąc palec na jego ustach.
Jeff pocałował jej palce, ale nie dał się uciszyć.
- Powiem to, a ty musisz mnie wysłuchać. Dzisiaj uświadomiłem sobie, że nie mogę ryzykować
utraty ciebie. - Głos miał ochrypły z emocji. - Jesteś dla mnie zbyt ważna. Nie potrafię sobie już
wyobrazić życia bez ciebie. Myślałem, że będę mógł poczekać, dać ci trochę czasu. Ale nie mogę.
Chcę się z tobą ożenić. Jak najszybciej.
Laura zebrała resztki sił jodparła:
- Jeff, ślub nie jest żadną gwarancją.
- Nie powiedziałem, że potrzebuję gwarancji. - Uśmiechnął się lekko. - Potrzebuję tylko ciebie.
Laura jednak poYrzebowała gwarancji. Pragnęła, by ktoś jej powiedział, że tym razem wszystko
będzie w porządku i człowiek, kt~rego kocha, będzie żył wiecznie. Ale ponieważ nikt nie był w
stanie jej tego obiecać, nie mogła ryzykować, że go straci.
Chciała coś powiedzieć, ale Jeff nie dopuścił jej do głosu. - Na razie nic nie mów - rzekł szybko,
nie spuszczając wzroku z jej twarzy. - Pomyśl o tym. Pomyśl o nas. O Mirandzie. - Położył dłoń na
jej brzuchu. Możliwe, że jesteś w ciąży. O tym też pomyśl.
Przymknął oczy i przyłożył czoło do jej czoła.
- Kocham cię, Lauro - wyszeptał. - I wiem, że ty również kochasz mnie i Mirandę. %7ładne z nas nie
sądziło, że coś takiego się wydarzy. Ale sama mi kiedyś mówiłaś, że życie potrafi zniszczyć
wszelkie plany i trzeba się z tym pogodzić.
Laura 'Sztywno skinęła głową, myśląc o ośmiu długich, samotnie spędzonych latach.
Jeff otoczył ją ramionami i przyciągnął do siebie.
- Możemy być razem szczęśliwi. Wszyscy troje. Pocałował czubek jej głowy. - A może nawet
wszyscy czworo. Ale myślę, że sama o tym dobrze wiesz.
Owszem, mogliby być szczęśliwi, gdyby tylko ryzyko nie było tak wielkie. Na razie nie.martwiła
siÄ™ o ciążę· To miaÅ‚o siÄ™ rozstrzygnąć dopiero za tydzieÅ„. Z drugiej strony, myÅ›l, że być może nosi
w sobie dziecko Jeffa, była dla Laury dziwną pociechą.
- Kochaj mnie, Lauro - powiedział Jeff, pochylając się nad nią. - I pozwól mi kochać ciebie.
Bez słowa przytuliła się do niego. Jeszcze tylko dzisiaj, pomyślała, poddając się podnieceniu.
Jeszcze tylko ta jedna noc. Zasłużyli sobie na nią.
Splotła dłonie na jego karku. Jeff wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Po krótkiej chwili ich
ubrania leżały porozrzucane na dywaniku, a oni sami spletli się w uścisku.
Dłonie Jeffa błądziły po ciele Laury, odkrywając je na nowo. Wygięła się w łuk i przywarła do
niego. Objęła jego głowę i przytuliła do swojej piersi. Jego pocałunki roztapiały jej osamotnienie.
Każdy pocałunek był zarazem błogosławieństwem i obietnicą.
W końcu Jeff uniósł głowę i spojrzał na nią. Laura wyciągnęła ramiona i objęła go mocno.
- Kocham ciÄ™ - szepnÄ…Å‚ jeszcze raz.
Laura poruszyła się w ramionach Jeffa. Wymruczał coś przez sen i mocniej zacisnął ramiona wokół
niej.
Wciąż pogrążona w półśnie, spojrzała na stojący na nocnym stoliku budzik. Była druga. Noc
mijała, a oni tracili ją na sen. Przycisnęła usta do piersi Jeffa i powędrowała niżej.
Jeff westchnął głośno.
Do oczu Laury znów nabiegły łzy. Powstrzymywała je siłą woli. Nie chciała płakać, w każdym
razie nie teraz. Czas na łzy przyjdzie pózniej, w ciągu miesięcy i lat, które będzie musiała
spÄ™dzić·bez Jeffa.
Podniosła głowę i spojrzała na jego twarz, chcąc zapamiętać na zawsze jej rysy. Gdyby tylko
wszystko było inaczej, pomyślała. Gdyby ona sama miała więcej odwagi, a zawód Jeffa nie był tak
niebezpieczny, gdyby mogła dostać gwarancję ...
Dość tego gdybania! Podjęła już decyzję. Nie było to łatwe i już zaczynała jej żałować, ale nie
miała wyboru. Nie była w stanie spędzić całego życia w nieustannym lęku.
Pochyliła głowę i pocałowała kącik ust Jeffa. Uchylił powieki i obdarzył ją szerokim uśmiechem.
To musi wystarczyć, pomyślała Laura. Musi jej wystarczyć ta noc.
Jutro wyjedzie.
Następny ranek był pochmurny i mglisty. Ciężkie, szare chmury zapowiadały deszcz, ale jeszcze
nie padało. Pogoda świetnie pasowała do nastroju Laury.
Gdy zamykała ostatnią walizkę, zadzwonił telefon. Wyprostowała się i wpatrzyła w aparat. To mógł
być tylko Jeff. Nie chciała z nim teraz rozmawiać. Obawiała się, że zdradzi ją ton głosu. Lepiej
byłoby, gdyby Jeff dowiedział się o jej odejściu, gdy już będzie po wszystkim.
Z drugiej strony, jeśli nie odbierze telefonu i on przyjedzie do domu, żeby sprawdzić, co się dzieje
...
Podeszła do stołu i wzięła do ręki słuchawkę.
- Halo?
- Cześć - usłyszała głos Jeffa. - Dlaczego tak długo nie odbierałaś?
- Byłam ... - zawahała się - zmieniałam Mirandzie pieluchę.
- Ucałuj ją ode mnie.
- Dobrze - odrzekła ze ściśniętym sercem.
- Siebie też.
Laura zacisnęła dłoń na słuchawce z taką siłą, że kostki jej palców zbielały.
- Czy wszystko w porządku? - zapytał Jeff.
- Tak - ódrzekła Laura niewyraznie. - Chyba wezmę Mirandę na długi spacer, więc nie zdziw się,
jeśli nie będzie mnie w domu, gdy znów zadzwonisz.
- Przyjemnego spaceru - mruknÄ…Å‚ Jeff. - Bawcie siÄ™ dobrze.
- Dziękuję.
- Lauro ...
- Słucham? - zapytała, tłumiąc westchnienie.
- Myśląc o ostatniej nocy ...
Nie chciała teraz o tym myśleć. Nie mogła.
- Jeff - przerwała mu szorstko - muszę iść, bo Miranda zaczyna już marudzić.
- Jasne - zgodził się cicho. - Idz. Porozmawiamy pózniej. Kocham cię.
Laura przymknęła oczy.
- Wiem - szepnęła.
Odłożyła słuchawkę, znalazła swoją torebkę i wzięła do ręki walizkę. Zatrzymała się jeszcze na
chwilę, patrząc na zaklejoną k'bpertę, którą zostawiła na stoliku do kawy. W kopercie był list do
Jeffa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • WÄ…tki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.