[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- I musisz dbać o ciągłość tego rodu.
- Rodzice ciągle mnie o to nagabują - przyznał. - Ale ja nie będę
zmuszał moich dzieci, by poszły w moje ślady i wybrały zawód
bankiera. Chciałbym, żeby same decydowały o swojej przyszłości.
Choć przyznam, że byłbym zadowolony, gdyby któreś z nich
zainteresowało się światem wielkich pieniędzy.
Uniosła brwi.
- Ile chciałbyś mieć dzieci?
- Nie sądzę, aby mogło to interesować kogoś prócz mnie i mojej
przyszłej żony - powiedział chłodno.
- No tak, masz rację - zgodziła się. - Wiesz, jesteś bardzo
konwencjonalny w swoich zachowaniach.
84
RS
- Nie zawsze. Czasem zaskakuję innych zachowując się nie tak,
jak się tego po mnie spodziewają;
- Na przykład zaręczając się z Caroline? - Nie wiedziała,
dlaczego jej głos był tak napięty. - Założę się, że ona pochodzi ze
starej szlacheckiej rodziny, ma duże pieniądze i doskonałe maniery.
Idealny materiał na żonę bankiera - zadrwiła. - Dlatego się z nią
zaręczyłeś?
Choć nie mogła się powstrzymać, by nie zadać mu tego pytania,
nie spodziewała się odpowiedzi. Była zdziwiona, kiedy Max się
odezwał.
- Uznałem, że czas .się ustatkować - powiedział wolno. -
Znudziły mi się krótkie przygody. Zatęskniłem za własnym domem,
żoną, dziećmi.
- To brzmi bardzo rozsądnie, ale gdzie w tym ' wszystkim
miejsce na miłość?
- Sama nazwałaś mnie zimnym i nieczułym człowiekiem 
przypomniał. - Chyba miałaś rację. Poza tym widywałem wiele
małżeństw opartych wyłącznie na płomiennym uczuciu. Zwykle
kończyło się to katastrofą. Znacznie lepiej jest wybrać kogoś, kto jest
podobny do ciebie, pochodzi z tego samego środowiska.
Z powątpiewaniem potrząsnęła głową.
- Nie uważam, żeby to był dobry sposób na znalezienie sobie
partnera na wspólne życie. Przynajmniej takie jest moje zdanie. I
wcale nie jestem pewna, czy miałam rację, mówiąc o tobie, że jesteś
zimny i nieczuły. Tylko takiego udajesz, ale twoje oczy cię zdradzają.
85
RS
Max poderwał się na równe nogi.
- Po co, u diabła, dałem się wciągnąć w tę śmieszną rozmowę! -
rzucił gniewnie. - Chyba jestem bardziej pijany, niż mi się wydawało -
skrzywił się.
- Dlaczego nie mielibyśmy jej dokończyć - zaproponowała
pogodnym głosem, - Nie jest dobrze, gdy człowiek dusi wszystko w
sobie. Nawet bankierzy powinni od czasu do czasu się odprężyć.
Mężczyzna zbliżył się do niej. Jego oczy błyszczały.
- Nie jestem pewien, czy by ci się to spodobało.
- Wcale nie zamierzam próbować - powiedziała szybko. Czuła
się skrępowana jego bliskością.
- A jeżeli chciałbym, żebyś została?
Czyżby rzucał jej wyzwanie?! Jeżeli tak, to nie ma
najmniejszego zamiaru go podjąć!
- Powiedziałeś, że lubisz blondynki - odsunęła się nieco. - Spójrz
na mnie. Ciemne włosy, czarne oczy, ja przecież nawet nie jestem w
twoim typie, Max.
- Mylisz się - zaprzeczył. - Właśnie że jesteś dokładnie w moim
typie.
- To dlatego, że za dużo wypiłeś. Poza tym nie chce...
- Czego nie chcesz? - przerwał jej w pół słowa. - Nie chcesz
zostać? - przysunął się bliżej. - Skąd możesz wiedzieć, skoro nie
próbowałaś?
Zrobiło jej się gorąco ze strachu. Tego się nie spodziewała! Nie
była na to przygotowana! Po prostu wyjdz - pomyślała. - To wszystko,
86
RS
co należy teraz zrobić. Nie pójdzie za tobą, aż tak mil na tobie nie
zależy. Za dużo wypił i zebrało mu się na amory.
Max zrobił krok do przodu. Był tak blisko, że mógł jej dotknąć.
Patrzyła mu w twarz i miała dziwne wrażenie, że widzi go po raz
pierwszy. To nonsens! Ta twarz była jej dobrze znana. Wyraznie
zarysowane ciemne, gęste brwi, bystre spojrzenie, prosty zgrabny nos,
pełne zmysłowe usta i te pożądliwie spoglądające bursztynowe oczy.
- Nie powinniśmy... - zaczęła drżącym głosem.
- Nie, nie powinniśmy - powtórzył miękko. Ogarnęła ją panika.
Czyżby był aż tak pijany?! Nie miała jednak czasu zastanowić się nad
tym dłużej, bo oto mężczyzna skłonił głowę i pocałował ją. Trzeci
pocałunek - przeleciało jej przez głowę. Czekała na ten pocałunek.
Tymczasem Max objął ją i przycisnął mocno do silnej,
muskularnej piersi. Jego usta zdusiły słabe protesty Bethan. Przestała
się bronić. Działo się z nią coś dziwnego. Nie mogła i nie chciała stąd
odejść. Kontakt z jego rozpalonym ciałem napełnił ją przyjemnym
podnieceniem. Bała się tego uczucia, a jednocześnie pragnęła się w
nim zatracić. Jego ręce rozbudzały ją umiejętnie, dotykając
najbardziej wrażliwych zakamarków jej ciała. Z ust wyrwało jej się
głośne westchnienie i to przywróciło ją do rzeczywistości. Emocje
odpłynęły. Nagle zdała sobie sprawę, co się dzieje.
- Nie! - powiedziała zdecydowanym tonem, odsuwając się od
niego.
Max wypuścił ją z objęć.
- Dlaczego?
87
RS
Rzuciła mu gniewne spojrzenie.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. Po prostu nie chcę. Uniósł rękę i
dotknął jej nabrzmiałej sutki.
- Odnoszę całkiem inne wrażenie.
Z trudem powstrzymała mimowolne westchnienie, które
wyrwało jej się) w odpowiedzi na ten gest. Zrobiła jeszcze jeden krok
do tyłu.
- Nie Obchodzą mnie twoje wrażenia. Mówię ci, że nie chcę.
Obrzucił ją hardym spojrzeniem bursztynowych oczu.
- Wobec tego wracaj do swojej kabiny. Ale już! Bethan nie
trzeba było dwa razy powtarzać. Czuła,że dla własnego dobra
powinna opuścić to miejsce jak najszybciej.
- W drzwiach jest zamek - warknął Max, gdy wychodziła z
salonu. - Na twoim miejscu zamknąłbym się na klucz.
Posłuchała i tej rady. Gdy tylko znalazła się w swojej kabinie,
zamknęła drzwi i przekręciła tkwiący w nich klucz. Przez chwilę stała
w miejscu, szybko oddychając. Trzeci pocałunek - pomyślała raz
jeszcze. Nie przypuszczała, że tak się skończy. Skąd mogła wiedzieć?!
Leżała w łóżku, przeżywając na nowo wszystko, co zaszło
między nią i Maxem. Gdyby wiedział ile wysiłku kosztowało ją to
jedno krótkie  nie". Czy zdawał sobie sprawę, jak niewiele brakowało,
by nie powiedziała go wcale?!
Upłynęło dużo czasu, nim udało jej się na chwilę zasnąć. Kiedy
się obudziła, spostrzegła, że wiatr ucichł i burza piaskowa się
skończyła, a przez chmury prześwituje słońce. Od razu poczuła się
88
RS
lepiej. Pogratulowała sobie rozsądnego^ postępowania z Maxem
zeszłej nocy. Zdawała się nie pamiętać, że przez krótką chwilę ona też
dała się ponieść emocjom.
Wszystko przez ten wiatr i burzę. Przy takiej pogodzie ludzie
zaczynają zachowywać się bardzo dziwnie. To częste zjawisko. Max z
pewnością jest jej wdzięczny, że nie pozwoliła, by sytuacja wymknęła
się spod kontroli. O ile jest w stanie w ogóle myśleć - pozwoliła sobie
na małą złośliwość. - Na pewno ma potężnego kaca i boli go głowa!
Gdy już jednak umyła się i ubrała, poczuła, że nie ma odwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.