[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No widzisz? - powiedziała do niego, choć nadal z uwielbieniem patrzyła na Johna. - Mówiłam ci, że jest
genialny.
- Właśnie zaczynam ci wierzyć - odrzekł zamyślony. Po czym zwrócił się do Westona: - Opowiedz mi o tym
swoim mangel-wurzlu.
Kilka godzin pózniej, odprowadzając Charity do domu na Berkeley Square, Chad podjął ich wcześniejszą
rozmowę.
30
- Podtrzymuję to, co powiedziałem. - Popatrzył z uśmiechem w jej zaniepokojone, brązowe oczy. - Nie mam
zamiaru brać udziału w twoich intrygach. Chcę także, byś mi obiecała, że nikogo nie będziesz w nie wciągać.
- Ja go kocham - odparła dziewczyna z rozbrajającą szczerością.
- Rozumiem. Czyżbyś myślała o poślubieniu tego chłopca.
Spuściła oczy i zaczęła się bawić paskiem torebki.
- John jeszcze nie poprosił mnie o rękę. Właściwie... - podniosła głowę - ...nic mi jeszcze nie powiedział. Wiem
jednak, że odwzajemnia moje uczucia. To ta jego przeklęta duma nie pozwala mu wyznać mi miłości. - Chad nagle
się rozkaszlał. - Naprawdę. On uważa, że ponieważ pochodzi z prostej rodziny, jest biedny i nie ma perspektyw na
przyszłość, nie jest mnie godny. Czy słyszałeś kiedykolwiek podobne bzdury?
- Nigdy - odrzekł niepewnie Chad.
Patrzyła na niego przez długą chwilę, po czym uśmiechnęła się ponuro.
- Wiem, o czym myślisz. Chyba nie powinnam mieć pretensji do Lizy, co? Ale czy ty naprawdę nic nie
rozumiesz? John jest... cudowny. I bardzo mądry. Niektóre z jego eksperymentów doskonale się udały. Jego
rodzice mają farmę w Yorkshire, gdzie od dwóch lat hodują nową odmianę lnu.
- Len nie należy do podstawy produkcji roślinnej tego kraju. - Chad zmarszczył brwi. - Jest zbyt delikatny, zbyt
łatwo zagłuszają go chwasty. Nie należy też do roślin spożywczych.
- Ale John wyhodował ziarna, które są odporne na chwasty, a poza tym są wyjątkowo odżywcze, szczególnie dla
małych cielaków.
- To już coś. - Chad zamyślił się. - Zastanawiam się, czy by nie... - Ale właśnie dotarli do domu Rushlake ów i
nie dokończył na głos swojej myśli. Oddał lejce czekającemu służącemu i pomógł dziewczynie wysiąść z
dwukółki.
- Wejdziesz? - zapytała Charity. - Jest już pózno, może więc zostaniesz na obiedzie?
- Myślę, że miałaby tu coś do powiedzenia twoja siostra. - Chad uśmiechnął się. - Ponadto mam już plany na
wieczór. Nie wiem, jak mam ci się odwdzięczyć za przemiłe popołudnie. Ale muszę jednocześnie przyznać, że
niezle dałaś mi do myślenia.
Odprowadziwszy dziewczynę do drzwi, ukłonił się jej zamaszyście i poszedł do siebie.
9
Po wejściu do domu Charity oddała pokojówce kapelusz i narzutkę, po czym udała się do swojego pokoju. Na
schodach spotkała Lizę, która właśnie wychodziła z gabinetu.
- Nie miałam pojęcia, że jest już tak pózno - zauważyła, patrząc na mały zegarek przypięty do sukni. - Czas
przebrać się do obiadu. - Objęła Charity w pasie i zapytała: - Dobrze bawiłaś się z Chadem? Gdzie byliście? Na
wystawie egipskiej?
- Tak, było bardzo miło. - Charity zaczerwieniła się. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie przyznać się siostrze
do popełnionego przewinienia, ale Liza przerwała jej rozmyślania.
- Czy pamiętasz, że będziesz dziś jadła sama? Idziemy z mamą do Carlton House.
- Tak bym chciała iść z wami! Nigdy nie byłam wewnątrz rezydencji regenta.
- I dziękuj za to Bogu - jadowicie odparła siostra. - Będzie niemożliwy tłok i mnóstwo pań mdlejących z gorąca...
albo po prostu dlatego, że znajdują się w oszałamiającym towarzystwie regenta.
Pózniej, tego samego wieczora, przeciskając się wraz z matką przez zatłoczony korytarz Carlton House, Liza
zdała sobie sprawę z prawdziwości własnych słów. Zebranie tego wieczora należało do najbardziej
demokratycznych, gdyż obok osób dobrze urodzonych i utytułowanych można było spotkać ludzi z niższych
warstw społecznych, zaproszonych tylko dlatego, gospodarz uważał ich za czarujących, zabawnych lub
użytecznych. Przyjęto sygnalizowało rozpoczęcie sezonu i otwierało nie kończący się ciąg tegorocznych zabaw i
balów. Dlatego też zaszczyciła je cała śmietanka towarzyska Londynu.
Liza uśmiechnęła się sama do siebie. Miała zapewnioną pozycję towarzyską ze względu na majątek i zapewne
dlatego dostała zaproszenie na bal. Podejrzewała jednak, że równie dobrze mogło to być zasługą jej zmarłego ojca,
który był ulubionym i najbardziej zaufanym doradcą finansowym księcia regenta.
Rozejrzała się dokoła. Właśnie weszły do purpurowo udekorowanego pokoju, którego ściany zdobiły insygnia
oraz Order Podwiązki. Bogato zdobione wnętrze oświetlały kryształowe kandelabry, w których z kolei, niby w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.