[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbawienia, nie czuła się najlepiej wśród dzieci zamożnych sąsiadów. Wczesne lata spędziła w cieniu przygnębiających gór Horn, boleśnie odczuwając swą biedę i wstydząc się własnego domu. Mieszkalna przyczepa, w której upłynęło jej dzieciństwo, była czysta i dobrze utrzymana. Matka starała się, by Kayanne miała dach nad głową i nie chodziła głodna. Jednak do dziś pamiętała, jak dzieci śmiały się ze śmietnika , w którym mieszkała. Choć jako dorosła osoba była zapraszana na ekskluzywne rauty, ze łzami w oczach wspominała urodzinowe przyjęcia koleżanek, na które nie mogła się wkupić drogim prezentem. Dziś próbowała poskromić swoją wrodzoną dumę i spełnić obietnicę, którą dała terapeutce. Jednak z przyjemnością myślała o drogiej wieczorowej sukni, którą włoży na bal. Była to prosta czarna kreacja od Versace, z odkrytymi plecami, doskonale podkreślająca jej szczupłą sylwetkę. Cięcia po bokach dyskretnie odsłaniały jej słynne, tak często fotografowane nogi. Lekko przezroczysty szal wyszywany perełkami dodawał całości dyskretnego blasku. Szyję Kayanne zdobił złoty łańcuszek z brylantem. Kayanne wyglądała olśniewająco, lecz w środku znów się czuła zakompleksioną nastolatką. Zdawała sobie sprawę, że bajecznie droga suknia miała ukryć jej niepewność. Jedyne, czego nie mogła zrobić, to zamienić przyczepy w luksusowy dom. Zwieże kwiaty w wazonie miały odwrócić uwagę od obskurnych drzwi i kolekcji tanich bibelotów nagromadzonych przez matkę. Kayanne nie mogła uwierzyć, że przez te wszystkie lata Suzanne nie wydała centa z przysłanych jej pieniędzy. Nie kupiła sobie pięknego domu w dobrej dzielnicy i nie urządziła go z rozmachem. Na wszelkie zarzuty ze strony córki Suzanne Aldarmann odpowiadała zawsze tak samo: Mieszkam tu od trzydziestu lat i tutaj zamierzam umrzeć. Z takim argumentem trudno było walczyć. Kiedy Kayanne spytała, co się stało z pieniędzmi, matka poinformowała ją grzecznie, że wykorzystała je na kosztowne leczenie. Jeśli mówiła prawdę, to szpital zabrał jej fortunę. Kayanne miała żal do matki, że nie zdołała oszczędzić wystarczającej sumy, by w tej trudnej chwili wesprzeć córkę. Podejrzewała też, że w czasie choroby Suzanne zakręcił się wokół niej jakiś sprytny uzdrowiciel i wyłudził niezłą sumkę. Na szczęście Kayanne miała dom, w którym mogła walczyć o powrót do normalnego życia. Starała się nie myśleć o tym, że niebawem Dave zobaczy, gdzie mieszka. Powtarzała sobie, że nie musi już nikomu imponować. Jednak czekała na dzwonek z rosnącym zdenerwowaniem. Co za widok! Dave stanął na schodach oniemiały. Wiedziała, że w porównaniu z noszonym na co dzień pielęgniarskim fartuchem każdy strój . wydawał się twarzowy. Jednak jego reakcja mile ją zaskoczyła. Dave wciąż stał na stopniach przyczepy i patrzył na nią zachwyconym wzrokiem. Widząc swoje odbicie w gorącym męskim spojrzeniu, Kayanne poczuła się jak bajkowy Kopciuszek. Niestety, nie miała magicznego trzewika, dzięki któremu mogłaby wywabić księcia z przyjęcia i oszczędzić mu uwag na temat jej godnej ubolewania młodości. Nim zdołała coś powiedzieć, za jej plecami stanęła Suzanne i zaprosiła gościa do środka. Gdy przepuściła Dave a przodem, dała jej znak kciukiem, że aprobuje randkę córki. Nabożnie wzięła od Dave a marynarkę i powiesiła ją w przedpokoju. Jesteś inny niż chłopcy, których Kay Annę zapraszała do domu podsumowała. Kayanne skrzywiła się. Mamo, Dave nie jest moim chłopcem. Jednak Dave nie wyglądał na urażonego. Z uśmiechem usiadł w starym fotelu, który wskazała mu Suzanne. Nie zdawał sobie sprawy, że za chwilę stanie oko w oko z bezlitosnym śledczym, który zarzuci go kłopotliwymi pytaniami. Zdziwił się, słysząc prawdziwe imię Kayanne. Kay? Kayanne to pseudonim artystyczny wyjaśniła Suzanne. Takie imię pasuje do wielkiego świata, w którym moja córka się obracała. Mam wrażenie, że panu też nie jest on obcy. Ludzie uważają, że zmiana imienia jest w dobrym tonie, ale w domu zawsze będę ją nazywać Kay Annę Aldarmann. Słysząc swoje znienawidzone imię, Kayanne zauważyła: Mamo, to brzmi jak pseudonim striptizerki. Pani Aldarmann zarumieniła się zmieszana. Dave stanął w jej obronie. Imię wcale nie brzmi dziwnie ani staroświecko powiedział. * Wyglądasz dziś wspaniale, Kayanne! dodał, zwracając się do niej. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, że nie użył jej starego imienia. Matka miała rację. Dave Evans różnił się od mężczyzn, z którymi dotąd się spotykała. Był miły i szarmancki. Kayanne spędziła dużo czasu w towarzystwie próżnych modeli, którzy konkurowali z nią o względy publiczności. Nie mogła się przyzwyczaić do sytuacji, w której ktoś poświęcał jej tyle uwagi. Niespodziewanie przypomniała sobie ojca, silnego człowieka o spracowanych dłoniach. Stawiał ją sobie na swoich zdartych wysokich butach i uczył ją tańczyć w rytm piosenek w stylu country. Mam nadzieję, że dożyję chwili, kiedy moja mała księżniczka zostanie królową balu powiedział kiedyś, gdy pląsali w takt przeboju Hanka Williamsa. Kayanne z trudem powstrzymała szloch. Wstała szybko, by odgonić bolesne wspomnienia. Musimy już iść powiedziała. Zawsze zachowywała się tak samo uciekała przed uczuciami zamiast się im przyjrzeć. Gdyby w odpowiedni sposób przeżyła żałobę po ojcu, byłoby jej znacznie łatwiej w dorosłym życiu. Wybaczając ojcu nagłe odejście, zaakceptowałaby siebie. Kayanne otrząsnęła się ze smutnych myśli. Chwyciła czarną torebkę, w której miała szminkę i mały flakonik francuskich perfum. Jednak Suzanne nie dawała za wygraną, przeciągając w nieskończoność kurtuazyjną wizytę. Zaczęła wypytywać Dave a o jego plany. W pewnej chwili jego spojrzenie padło na ścianę, gdzie matka Kayanne urządziła kącik chwały swej córki. Mimo protestów dawnej modelki Suzanne zaczęła opisywać historię kariery Kay Annę, którą na pamięć znali wszyscy mieszkańcy Sheridan. Naprawdę nie wiedziałeś, że Kay jest sławna? spytała z niedowierzaniem. Nie odparł Dave, patrząc z wyrzutem na Kayanne. O tym szczególe pani córka mi nie wspomniała. Kayanne próbowała odciągnąć go od ściany ze zdjęciami, ale bezskutecznie. Z zaciekawieniem przyglądał się wycinkom z gazet opisujących jej życie, począwszy od przedszkola aż po zdjęcia w najbardziej prestiżowych czasopismach. Nagle zrozumiał, dlaczego jej twarz od początku zdawała mu się znajoma. A niech to! krzyknął zdumiony. Pani Aldarmann uśmiechnęła się triumfalnie, że udało jej się otworzyć puszkę Pandory, którą Kayanne przed nim chowała. Bawcie się dobrze! zawołała na pożegnanie. Nie musicie wcześnie wracać do domu! Zniecierpliwiona Kayanne przewróciła oczami. Dave zaprowadził ją do samochodu. Była mile zaskoczona, gdy szarmancko otworzył jej drzwi. Uśmiechnęła się i z gracją wsiadła do sportowego samochodu, odsłaniając długie nogi. Dave usiadł za kierownicą i wprawnym ruchem wrzucił pierwszy bieg. Myślałam, że jezdzisz samochodem terenowym zauważyła. Zostawiłem go w garażu. Pomyślałem, że ten będzie lepszy na dzisiejszą okazję. Kayanne z satysfakcją stwierdziła, że Dave wciąż ją mile zaskakuje. Aadny samochód, przytulny dom. Nigdy wcześniej nie spotykała ludzi pokroju Dave a Evansa. Na jego prawej ręce zauważyła sygnet, znak, że z pisaniem też nie szło mu najgorzej. Praca wykładowcy z pewnością nie była zródłem takich luksusów. Mignęło jej w myśli, że [ Pobierz całość w formacie PDF ] |