[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak mówiłaś zaczynałaś jako naiwna, niedoświadczona dziewczyna, która walczy o swoją przyszłość. Tak robi wiele kobiet, ale przeciętna kobieta nie poprosi o radę Cioci Millie, jeśli będzie uwa\ała ją za pretensjonalną, wyfiokowaną damę, która jezdzi z jednego przyjęcia na drugie. Kobiety nie zaufają jej, słusznie obawiając sie, \e nie zrozumie ich problemów. Ten kącik straci wtedy sens. Millicent wpatrywała się długo w Maggy. Przepraszam, jeśli cię uraziłam powiedziała przera\ona własną odwagą Maggy Ale nie potrafię ukrywać prawdy. Właśnie widzę odparła Millicent, uśmiechając się szeroko. Czy mnie uraziłaś? Nie, kochanie. Jestem zdumiona i mile zaskoczona twoimi słowami. Griffin informował mnie, \e nasz nakład spadł wciągu ostatnich pięciu lat. Co prawda nieznacznie, ale jednak. Myślę, \e właśnie ty odkryłaś powód. - A nie mówiłem, to bystra dziewczyna, prawda, kochanie? powiedział z dumą Patrick, ściskając dłoń Millicent. Tak, mówiłeś uśmiechnęła się Miilicent. Powiedziałam, jaka jest moja decyzja. Teraz czekam na twoją. Jeśli nie zechcesz zgodzić się na takie zmiany, na pewno to zrozumiem. Millicent potrząsnęła głową. Nie, kochanie. Z radością przyjmuję twoją propozycję. Jestem zachwycona, Maggy po prostu zachwycona. I bardzo szczęśliwa. Witaj w naszym gronie Millicent uniosła wysoko kieliszek Za nową Ciocię Millie. Niech nam panuje długie lata. Maggy ucieszyła się, \e Milicent tak przyjęła jej odpowiedz, ale nie przestawała myśleć o Griffinie. Maggy nie mogła spać. Wreszcie wstała o świcie z łó\ka, wło\yła stare d\insy i podkoszulek i postanowiła popracować w ogrodzie. Na dworze z ka\dym dniem robiło się coraz chłodniej i trzeba było przygotować ogród do długiej zimy. Klęcząc na trawniku w promieniach wrześniowego słońca, nawet nie podniosła głowy kiedy usłyszała skrzypnięcie furtki. Ktoś bez przerwy przechodził przez ich podwórko, więc nie było powodu do alarmu. Ale te kroki zbli\ały się do niej. Pewna, \e to złudzenie, dalej dłubała w ziemi, nucąc coś pod nosem, a\ do chwili, gdy ujrzała przed sobą czubki eleganckich włoskich butów. Uniosła głowę i otworzyła usta ze zdziwienia. Przed nią stał Griffin we własnej osobie, ubrany w spodnie khaki i granatową koszulkę polo, w eleganckich okularach przeciw słonecznych na nosie. C... co tu robisz, Grif wyjąkała zaskoczona, czując, \e jej serce wali jak oszalałe. A więc jesteś teraz Ciocią Millie powiedział, przyglą dając się jej uwa\nie. Wyglądała ślicznie. Po prostu ślicznie jak zawsze. Maggy westchnęła. To dlatego tu przyjechał. Chciał jej wytknąć, \e okłamała go, ukrywając swoje prawdziwe zamiary. - To prawda. Wyciągnął rękę, \eby pomóc jej wstać. Natychmiast poczuła przechodzący po plecach dreszcz. Przyjęłam propozycję twojej babci, ale z zastrze\eniem, \e nie będę uczestniczyć w \adnych galach. Przykro mi, jeśli uwa\asz, \e nie byłam z tobą szczera. Z początku naprawdę nie miałam zamiaru się zgodzić. Ale pózniej zorientowałam się, \e pomaganie ludziom sprawia mi ogromną przyjemność. Zwietnie ci to wychodzi, Maggy uśmiechnął się. Naprawdę świetnie. To dobrze, \e się zgodziłaś. Ale nie przyszedłem tu z tego powodu dodał ciepło, zdejmując okulary Nie Nagle zapragnęła wziąć go za rękę, choć wiedziała, \e to nie ma sensu. Nie Uśmiechnął się i zbli\ył się do niej Jestem tu dlatego, \e mam pytanie do Cioci Millie. Pytanie? Tak potwierdził, wyjmując z kieszeni list. Przeczytaj to, dobrze? Maggy wzięła list i zaczęła czytać na głos. Droga Ciociu Millie! Niestety zachowałem się jak głupiec. Spotkałem cudowną, piękną kobietę, ale moja głupia durna, nieufność i strach sprawiły, \e ją utraciłem. Nie wiem, co teraz zrobić. Wiem tylko, \e ją kocham, i gdyby dała mi szansę, moglibyśmy wieść wspaniałe \ycie. Jej nie interesuje świat, w którym się obracam, i nie wierzy, \e mógłbym \yć w jej świecie, ale nie wiem, dlaczego nie mielibyśmy stworzyć własnego świata dla nas dwojga. Jak mam odzyskać moją ukochaną i prze konać ją, \e chcę z nią spędzić całe \ycie? Nierozsądny z Chicago Griffin szepnęła, czując, \e łzy napływają jej do oczu - Och, Griffin. W jednej chwili był przy niej. Chwycił ją na ręce i przytulił mocno do siebie, całując w usta. Och, Maggy, Maggy. Tak się bałem, \e cię utraciłem. śe ju\ za pózno. Obsypywał pocałunkami jej twarz, oczy i policzki. Kocham cię, Maggy Tylko ciebie. Czy wybaczysz mi, \e byłem takim głupcem? Ja te\ cię kocham wyznała, ujmując jego twarz w dłonie Teraz i zawsze. Wyjdziesz za mnie? Będziesz miała ze mną dzieci? Tak, Griffin. Ale wiesz, w \yciu i w miłości nie ma gwarancji. Uśmiechnął się, przytulając ją jeszcze mocniej. - Wiem, Maggy. Ale niepotrzebne mi gwarancje. Mam coś o wiele wa\niejszego. A co to takiego, kochanie? Miłość i zaufanie, Maggy Zaufanie i miłość. To nam wystarczy za wszystko. Tego mnie nauczyłaś i nigdy o tym nie zapomnę. Postawił ją na ziemi i wyjął z kieszeni czarne aksamitne pudełeczko. Mam nadzieję, \e ci się spodoba powiedział z niepokojem. Maggy otworzyła pudełeczko i łzy napłynęły jej do oczu. Skromny złoty pierścionek z brylantem w kształcie kwadracika, polyskujący nadzieją i miłością. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |