[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Każdy pacjent jest czyimś dzieckiem, matką, ojcem,
przyjacielem czy ukochanym. %7łycie każdego jest jednakowo
cenne. Zrobią dla jej ratowania wszystko, co będzie w ludzkiej
mocy.
Kiedy siedział w pustej poczekalni, pijąc kolejny kubek
kawy z automatu, przyszła recepcjonistka, aby spisać dane
Olivii. Okazało się jednak, że Clem zna jedynie jej obecny
adres, nie umiał podać nawet daty urodzenia.
- Bardzo przepraszam, myślałam, że pan jest kimś bliskim
- tłumaczyła zbita z tropu recepcjonistka.
- Jestem jej lekarzem.
- Ach, rozumiem - odparła. - A czy mógłby mi pan pomóc
w uzyskaniu potrzebnych informacji?
Podał telefon Betty; na pewno znajdzie, co trzeba, w
papierach Olivii.
- Proszę mi dać znać, kiedy skończy się operacja -
poprosił. Recepcjonistka, skinąwszy głową, mszyła do
wyjścia. - Widzi pani, ona jest dla mnie kimś więcej niż
pacjentką - zawołał, nie wiedząc, dlaczego to robi. - Ja ją
kocham.
Recepcjonistka odwróciła się. Była obyta z ludzkim
cierpieniem.
- Tak myślałam - rzekła z serdecznym uśmiechem. - Mam
nadzieję, że operacja się uda. Jest w rękach najlepszego
zespołu na dzisiejszym dyżurze.
- Dziękuję za dobre słowo - odparł wdzięczny, że mógł
bodaj obcej osobie wyznać swą miłość i że spotkał się ze
zrozumieniem.
Czekanie trwało w nieskończoność. Nie był w stanie
myśleć o tym, co może się dziać w sali operacyjnej. Maszyna
biurokratyczna musiała ruszyć i Jeremy został już pewnie
zawiadomiony. Jeremy. Nawet imię tego człowieka, którego
nigdy nie widział na oczy, było mu nienawistne. Człowiek ten
przysporzył Livvy tylu cierpień, lecz nadal figurował w jej
papierach jako bliska osoba. Pewnie jest już w drodze.
Miejmy nadzieję, że nie zapomniał zawiadomić rodziców
Olivii.
Podniósł się na widok kobiety w niebieskim operacyjnym
fartuchu, usiłując wyczytać coś z jej twarzy.
- Doktor Clemson - powiedział, ściskając jej rękę.
- Jestem May Fordyce, to ja operowałam pańską
pacjentkę. Przestraszył się, nie wiedząc, co za chwilę usłyszy.
- Jest nie tylko moją pacjentką, ale bliską mi osobą -
uprzedził ją na wszelki wypadek.
- Pańska wstępna diagnoza była trafna - rzekła lekarka,
skwitowawszy jego słowa skinieniem głowy. - Rzeczywiście
nastąpiło pęknięcie śledziony.
- Czy ona... ?
- Przeżyła operację - uspokoiła go co można uznać za
cud. Straciła bardzo dużo krwi i otrzymała jej potężną dawkę.
Mogą wystąpić rozsiane zakrzepy śródżylne.
Widząc, że jej rozmówca nie reaguje, zdała sobie sprawę,
iż ma do czynienia nie z lekarzem, lecz po prostu ze
zrozpaczonym, przerażonym mężczyzną, i zmieniła ton.
- Pan, panie doktorze i ekipa medyczna zrobiliście
wszystko, co było możliwe, żeby dowiezć ją do szpitala.
Przeprowadziliśmy operację usunięcia śledziony, która się
powiodła, lecz pacjentka jest niesłychanie osłabiona.
Obawiamy się poważnych komplikacji. Wszystko zdecyduje
się w ciągu najbliższych czterdziestu ośmiu godzin.
- Czy mógłbym ją zobaczyć? - zapytał.
- Zostanie za chwilę przewieziona na oddział intensywnej
terapii. Uprzedzę, żeby się pana spodziewali.
Wpuszczono go do Olivii na dziesięć minut. Trzymając ją
delikatnie za rękę, powiedział wszystko, co od dawna chciał
jej powiedzieć. Jak bardzo ją kocha, ile dała mu szczęścia,
nawet o tym nie wiedząc, i jak strasznie mu żal, że tak
niewiele może dla niej zrobić. Nie mając pojęcia, czy go
słyszy, czy nie, musiał to wszystko wyrzucić z serca.
- Musimy pobrać próbki do badań - odezwała się
pielęgniarka. - A pacjentka potrzebuje spokoju.
- Nie będę pani przeszkadzał. Chciałbym po prostu
posiedzieć przy niej.
Siostra wahała się, nie mając pewności, z kim ma do
czynienia: z lekarzem czy kochankiem. Niemniej postanowiła
go ostrzec:
- Narzeczony pacjentki przyleciał przed chwilą z
Melbourne. Rozmawia teraz z doktor Fordyce.
- To jest jej były narzeczony - zaznaczył Clem, wiedząc,
że nic mu to nie da. Musi się wynieść. Przemknęła mu przez
głowę idiotyczna myśl, żeby porwać Olivię i uciec z nią. Nie
chciał od niej odchodzić, nie chciał zostawiać jej z Jeremym
ani z nikim innym. Nie miał jednak w tej sprawie na razie nic
do powiedzenia.
Olivia była głównym tematem rozmów personelu
intensywnej terapii. Dwóch lekarzy zakochanych w jednej
pacjentce! Jeden, przystojny i elegancki blondyn, lubiący
poflirtować z pielęgniarkami; drugi, nie mniej przystojny,
choć na inny sposób, kapryśny i wymagający. Niepodobni do
siebie jak dzień do nocy, nie znoszący się nawzajem z całej
duszy.
W ciągu weekendu stan Olivii ustabilizował się do tego
stopnia, że została przeniesiona na oddział półintensywny.
Zaczęła też po trosze odzyskiwać kontakt ze światem. Z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.