[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od\ywiała i nie przemęczała biurową pracą. Troszczył się o jej dobre
samopoczucie. Nalegał, aby odpoczywała, gdy zaczęły puchnąć jej nogi w
kolanach.
Co jeszcze mogłaby powiedzieć o Mitchu? zastanawiała się Maggie. Od
samego początku wysoko ceniła jego du\e poczucie humoru, dowcip zaprawiony
lekką złośliwością bądz ironią, a tak\e wesołość. Potrafił się śmiać.
Co więcej?
W łó\ku Mitch był fantastyczny. Na samą tę myśl przez ciało Maggie
przebiegły lekkie dreszcze. Nigdy przedtem nie przypuszczała, \e kiedykolwiek
będzie prze\ywała a\ takie emocje!
Oczywiście, w łó\kowych sprawach brakowało jej doświadczenia. Nic
dziwnego, skoro Todd był jej jedynym kochankiem. I to kochankiem, który nie
potrafił ani rozbudzić jej zmysłów, ani roznamiętnić, ani doprowadzić do stanu
ekstazy. Dla Maggie seks z Toddem był jak fizjologiczna czynność, mało
interesująca i krótkotrwała.
A z Mitchem... Maggie a\ westchnęła. Z Mitchem akt fizycznego zbli\enia był
jak objawienie, festiwal zmysłowych rozkoszy. Jak wspólna, bajkowa podró\ w
zaświaty. Egzotyczna i nieziemska.
Ka\dy nerw ciała Maggie domagał się powtórzenia tej podro\y. Pragnęła
ponownie dzielić z Mitchem uczucie bliskości, śmiech, namiętność, a tak\e uczucie
niezwykłego i radosnego o\ywienia.
Przy trzecim kubku kawy Maggie przyznała się przed samą sobą, \e z łatwością
mogłaby się zakochać w swoim atrakcyjnym szefie. Gdyby... gdyby ju\ nie była w
nim na zabój zakochana. I gdyby odwa\yła się na tę miłość.
Ale Mitch był przewra\liwiony na punkcie zaufania.
Maggie skrzywiła się. Jeśli chodzi o zaufanie, ona te\ nie była lepsza. Miała
uzasadnione powody, by nie dowierzać nikomu, a zwłaszcza mę\czyznom.
Co robić? Co powinna uczynić? '
Tak więc po długich rozmyślaniach wróciła do punktu wyjścia.
Podciągnęła kolana i popatrzyła w okno. Padający deszcz zapowiadał w
Południowej Dakocie nadejście jesieni. Liście na drzewach rosnących za domem,
kilka dni temu jeszcze w pięknych, wesołych kolorach, zaczynały szybko schnąć.
Wiele z nich opadło ju\ na ziemię. W powietrzu zapanował przenikliwy chłód,
który Maggie czuła przez szybę.
Mo\e nadeszła pora, \eby wyruszyć na szlak i wrócić do Filadelfii, zanim zima
rozgości się tu na dobre?
Maggie westchnęła ponownie. Cały problem polegał na tym, \e Południowa
Dakota bardzo się jej spodobała. Polubiła Deadwood i okolice. Polubiła swoją
pracę. Polubiła wynajęte mieszkanie. Polubiła Karlę i innych współpracowników,
których zdą\yła poznać przez ubiegłe dwa tygodnie. Oraz, mimo początkowej
niechęci, polubiła tak\e Mitcha Graingera.
Ten człowiek jej po\ądał.
I ona po\ądała jego.
Z jednej strony umysł podpowiadał, \eby nie spieszyła się z decyzją i spokojnie
zbadała, czy istnieje mo\liwość uło\enia sobie z Mitchem satysfakcjonujących ją
stosunków. Z drugiej strony jakiś wewnętrzny głos namawiał ją, aby wzięła nogi za
pas i uciekała, zanim znów ucierpi w tym nowym związku.
Nie mogła jednak wyjechać od razu. Musiała i chciała poczekać, a\ Karła
urodzi dziecko. Zdecydowała się więc zostać w Deadwood. Na jakiś czas.
Musiała jednak wziąć się w garść. Wiedziała a\ za dobrze, i\ przeciwstawianie
się Mitchowi będzie bardzo trudne. Postanowiła trzymać go na odległość. Było to
jedyne wyjście.
I mo\e, jeśli dopisze szczęście, uda się jej przekonać, \e tego człowieka warto
obdarzyć zaufaniem.
Nie nale\ało tracić nadziei.
Maggie podniosła się z miejsca. Obolała, z nikłą nadzieją w sercu, powlokła się
z powrotem do łó\ka.
Póznym popołudniem obudził ją telefon. Nadal padał deszcz, za oknami zrobiło
się prawie ciemno.
- Gdzie ukrywałaś się przez cały dzień?  Wesoły głos Karli rozbudził Maggie.
- Byłam w domu  odparła, tłumiąc ziewanie.  Długo drzemałam.
- Czy Mitch zatrzymał cię wczoraj do pózna?
Było to trudne pytanie. Maggie postanowiła odpowiadać w miarę szczerze.
 Nie  wyjaśniła spokojnie.  Wyszłam z biura około wpoi do jedenastej. 
Było to zgodne z prawdą.  Ale byłam zmęczona, więc wróciłam do domu i
poszłam od razu do łó\ka.  To te\ było prawdziwe stwierdzenie.  Jak ci minął
wieczór? Miło go spędziliście?
Przez chwilę Karla milczała.
- Tak, zjedliśmy z Benem świetną kolację, a potem trochę rozmawialiśmy.
- Wyjawisz mi, o czym?
- Oczywiście  z uśmiechem odrzekła Karla.  Opowiem ci wszystko przy
kolacji.
Maggie uśmiechnęła się i odgarnęła z twarzy kosmyk włosów opadających na
czoło.
- A więc jemy razem kolację?
- Tak. Kurczaka z sałatą. Ju\ prawie gotowy.  Karla zaśmiała się wesoło. 
Musisz wstać z łó\ka, ubrać się i zejść na dół. Daję ci na to dwadzieścia minut.
Jęk Maggie nie był do końca udawany.
 Och!
Karla parsknęła śmiechem.
 A czy wspominałam, \e kurczak jest z pieczarkami i innymi dobrymi
rzeczami?
Rozbawiona Magie zrzuciła z siebie kołdrę.
 Zaparz kawę. Będę u ciebie za kwadrans.
 To było prawdziwe cuuudo.  Z pełnym zachwytu westchnieniem Maggie
odło\yła na bok serwetkę.  Skąd masz ten rewelacyjny przepis?
- Cieszę się, \e kurczak okazał się dobry i \e ci smakował  powiedziała Karla,
zadowolona z pochwały.  Przepis pochodzi z jednego z telewizyjnych pokazów
gotowania.
- Jedzonko było wyborne.  Maggie poczuła się nasycona.  Czy twoja
wczorajsza kolacja w towarzystwie Bena okazała się równie wspaniała?  spytała, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.