[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie bardziej niż ja ciebie.
 Zróbmy to.
Pokręcił głową i wbrew sobie odsunął się od
niej.
 Nie, maleńka, jeszcze nie pora. Najpierw
musimy wziąć ślub.
 Czy to naprawdę takie ważne?  spytała
płaczliwie, udręczona niezaspokojonym pożąda-
niem.
 Owszem, nawet bardzo  odparł, delikatnie
wysuwając się z jej objęć. Pomógł jej uporząd-
kować ubranie, a potem ułożył się na plecach
i objął ją ramieniem.
Płakała, więc tulił ją do siebie i szeptał czułe
słowa, czekając cierpliwie, aż opadną emocje.
 Jestem szczęśliwym człowiekiem, Fay  po-
wiedział, gdy już nieco się ukoiła.  Nawet bardzo
szczęśliwym.
 To mnie spotkało wielkie szczęście  odpar-
ła, garnąc się do niego.
Ujął w dłonie jej twarz i zajrzał jej głęboko
w oczy.
 Odważyliśmy się na wielki krok  rzekł
z powagą.  Mam nadzieję, że nie będziemy go
żałować.
144 MIAOZ WARTA MILIONY
 Na pewno nie  uspokoiła go.
Instynktownie czuła, że będzie dobrze. Dona-
van jednak nie wyglądał na przekonanego.
Kolejny tydzień przeżyła jak we śnie, spędza-
jąc każdą wolną chwilę z Donavanem i Jeffem.
Wygospodarowała trochę czasu, by w towarzy-
stwie Abby udać się sklepu po ślubną suknię.
Wybrała praktyczną garsonkę w kolorze perło-
wym, która idealnie pasowała do innych rzeczy
z jej garderoby. Kupiła też odpowiedni kapelusz
oraz woalkę, którą zamierzała go ozdobić.
Martwiła się tylko, że wydała zbyt dużo pienię-
dzy, bo czasy, kiedy nie musiała zwracać uwagi
na cenę, minęły bezpowrotnie. Kiedy powiedzia-
ła o tym Donavanowi, ten uśmiechnął się i stwier-
dził, że tak wyjątkowa okazja jak ślub usprawied-
liwia szaleństwo zakupów.
Ceremonia zaślubin odbyła się w kościele,
do którego należał Donavan, i stała się wyda-
rzeniem, na które przybyła co najmniej połowa
Jacobsville. Prawie wszyscy wiedzieli już, że
fortuna Fay przepadła oraz że Donavan proce-
suje się ze szwagrem o opiekę nad siostrzeń-
cem.
Po uroczystości Jeff został u Ballengerów,
a Donavan zabrał swą świeżo poślubioną małżon-
kę w dwudniową podróż do San Antonio.
Diana Palmer 145
Wieczorem zjedli kolację w restauracji na
bulwarze nad rzeką. Obok nich przepływały rzę-
siście oświetlone barki z rozśpiewanymi maria-
chis. Ich muzyka płynęła w wieczornym powiet-
rzu przesyconym upajającą wonią kwiatów.
 To chyba najpiękniejsze miejsce na świecie
 zachwycała się Fay, kończąc deser, znad które-
go co chwila spoglądała zaborczo na swojego
męża.
Donavan prezentował się wspaniale w jasno-
szarym ślubnym garniturze. Fay nadal miała na
sobie perłową garsonkę, gdyż szkoda im było
czasu na zmianę strojów.
 Nie jesteś rozczarowana, że nie zabrałem cię
do Nicei albo Saint-Tropez?
Pokręciła głową.
 Jestem bezgranicznie szczęśliwa  wyznała.
 Mam nadzieję, że ty również tak się poczujesz.
 Co ty na to, żebyśmy już teraz wrócili do
hotelu?  zapytał z szelmowskim uśmiechem.
 Chętnie policzę, ile razy się zaczerwienisz,
zanim pokażę ci, na czym polega fizyczna miłość.
Serce zabiło jej mocniej.
 Dobrze  szepnęła, z trudem panując nad
niecierpliwością.
Kiedy Donavan płacił rachunek, a potem pro-
wadził ją tonącymi w mroku ulicami, ani razu nie
odważyła się spojrzeć mu w oczy.
146 MIAOZ WARTA MILIONY
 Boisz się?  zapytał, gdy przez chwilę byli
sami w windzie.
 Trochę.  Roześmiała się nerwowo.  Nie
chciałabym cię rozczarować. Wiem, że to nie
będzie twój pierwszy raz...
 Nigdy dotąd nie byłem żonaty  zauważył
 ani nie kochałem się z dziewicą. Będę się starał,
żeby jak najmniej cię bolało  dodał, poważ-
niejąc.
 Tym akurat nie bardzo się martwię...
 Naprawdę?
Kiedy weszli do pokoju, zamknął drzwi na
klucz, ale nie pozwolił jej zapalić światła.
 W ciemności będzie ci łatwiej  szepnął,
przyciągając ją ku sobie.  Nie chcę, żebyś mnie
widziała. Nie jesteś na to gotowa.
 A co, masz ciało pokryte kurzajkami?
 spróbowała zażartować.
 Nie. Rano wszystko zrozumiesz. A teraz
 powiedział, biorąc ją na ręce  cieszmy się
sobą.
Nigdy nie uwierzyłaby, że pozwoli mężczyz-
nie na takie rzeczy. A jednak...
Gdy ją rozbierał, leżała spokojnie na łóżku, on
zaś powoli zdejmował z niej kolejne warstwy
ubrania. W przerwie między jednym a drugim
guzikiem całował ją i pieścił, zachęcając, żeby
spróbowała się odprężyć. Kiedy nie został na niej
Diana Palmer 147
najmniejszy skrawek materiału, przytulił ją moc-
no do siebie.
 Jesteś ubrany...  zdziwiła się, czując na
skórze szorstki materiał.
 Wiem  odparł, chwytając zębami jej wargi.
 Rozchyl usta  szepnął i zaczął ją całować.
Potem przesunął się wdół, a kiedy usłyszał jej
przerywany oddech, zaczął delikatnie gładzić jej
brzuch i wewnętrzną stronę ud.
 Nie mdlej  ostrzegł ją, nim dotknął jej
najbardziej intymnego miejsca. Instynktownie
napięła mięśnie, więc poprosił ją łagodnie, żeby
się rozluzniła. Odczekał chwilę, a potem jego
pieszczoty wykroczyły poza wszystko, o czym
śniła w najśmielszych erotycznych snach. Nagle
wydała cichy okrzyk, na który on zareagował
dziwnym gardłowym dzwiękiem.
 Obawiam się, maleńka, że to nie będzie
najprzyjemniejsza noc w twoim życiu. Posłuchaj,
może najpierw powinnaś pójść do doktora?  za-
pytał.  Nie chcę cię straszyć, ale nie sforsujemy
łatwo tej bariery. Chyba wiesz, że muszę ją
najpierw przerwać, prawda?
 Tak.  Przełknęła nerwowo ślinę.  Czy
ciebie też będzie bolało?
 Zapewne  mruknął, opadając na plecy.
W całym ciele czuł silne pulsowanie i musiał
walczyć ze sobą, żeby nie machnąć ręką na jej
148 MIAOZ WARTA MILIONY
dobre samopoczucie. Z jednej strony marzył, by
się z nią kochać, z drugiej zaś nie chciał sprawić
jej bólu. Nie darowałby sobie, gdyby ją wy-
straszył lub przez własną niecierpliwość dopro-
wadził do tego, że intymność kojarzyłaby jej się
z przykrością i cierpieniem.
 Nie wiedziałam, że coś jest nie tak  szep-
nęła.  Nigdy nie miałam żadnych problemów,
więc nie przyszło mi do głowy, że przed ślubem
powinnam pójść do lekarza...
Donavan w milczeniu gładził jej włosy.
 Domyślam się, co teraz czujesz  wes-
tchnęła żałośnie. Próbowała się roześmiać, lecz
po chwili zaczęła płakać.  Wszystko popsu-
łam!
 Przestań!  Trzymając ją w ramionach, ob-
rócił się, tak że znów znalazła się pod nim. Zaczął
ją całować powoli i namiętnie. Po chwili jego
dłoń jeszcze raz powędrowała w dół. Tym razem
zaczął dotykać ją delikatnie i zmysłowo. Chwilę
pózniej krzyknęła, chwytając go za rękę, lecz
spózniła się o ułamek sekundy. Przyjemność, jaką
jej dawał, była tak silna, że zapomniała o lęku
oraz wstydzie i odważyła się mu zaufać.
Upłynęło sporo czasu, nim wstał, zostawiając
ją omdlałą w pościeli. Zapalił światło i uważnie
przyjrzał się swemu dziełu, z uznaniem spog-
lądając na jej zamglone oczy i bezwładne ciało.
Diana Palmer 149
Zauważył, że spełnienie przezwyciężyło jej
wcześniejszy wstyd. Rozpierała go duma.
 Nie muszę pytać, czy ci się podobało.
Dopiero teraz zaczął się rozbierać.
Obserwowała go z nieskrywaną przyjemnoś-
cią. Był pięknie zbudowany, a jego skóra miała
ładny złotobrązowy odcień. Szeroką pierś i płaski
brzuch pokrywało ciemne owłosienie. Kiedy do
niej podszedł, z zachwytu zaparło jej dech. Nawet
bez ubrania, a może zwłaszcza bez niego, był
ucieleśnieniem kobiecych marzeń i snów.
Ukląkł obok niej. Oczy lśniły mu gorączkowo
z niezaspokojonej żądzy.
 Teraz moja kolej  szepnął, kładąc się tuż
przy niej.  Chcę dostać to, co ci dałem.
 Naucz mnie...  poprosiła.
Pocałował ją, a potem udzielił jej lekcji miło- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.