[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jąć odpowiednią decyzję... Nie sądzisz?
Odpowiednią decyzję? - Leandro przybrał na
moment pogardliwy wyraz twarzy. - Odpowiednia
decyzja jest taka, że powinniśmy myśleć przede
wszystkim o Raphaelu! A w mojej opinii mieszka-
nie z obojgiem rodziców w wygodnym domu jest
dla niego najlepsze. Nawet jeśli miałoby to być
w innym kraju. Chcę być w życiu mojego syna na
co dzień, nie chcę być weekendowym ojcem na
odległość! Jedynym sposobem, w jaki możemy to
osiągnąć, jest to, żebyś się do mnie przeprowadziła,
Isabello... Zostałem pozbawiony już tylu miesięcy
życia z wami, że nie chcę stracić ani chwili więcej!
Na dzwięk podniesionego męskiego głosu Ra-
phael poruszył się na sofie, otworzył zaskakująco
jasne oczy i zakwilił cicho, patrząc na mężczyznę.
- Increible... Niewiarygodne.
Wypowiadając to hiszpańskie słowo, Leandro
z zachwytem spojrzał na syna.
Isabella wzięła Raphaela na ręce. Czuła wzru-
szenie, patrząc na nich obydwu. Na dziecko, które
nieświadomie po raz pierwszy patrzyło w twarz
ojca, i na Leandra, dumnego, że ma syna, o którego
istnieniu jeszcze wczoraj nie wiedział.
 Zostałem już pozbawiony dziewięciu miesięcy
S
R
życia i nie chcę stracić ani chwili więcej!" -przypo-
mniała sobie słowa Leandra i poczuła, jak jej gardło
ściska się bólem. Tak bardzo chciała się z nim
skontaktować, kiedy dowiedziała się, że jest w cią-
ży, ale wszystkie drzwi zamykano jej przed nosem.
Ogarnęła ją frustracja i poczucie winy, ale ze wzglę-
du na dziecko postanowiła zachować spokój. Ostroż-
nie podniosła Raphaela i ułożyła go sobie na ramie-
niu. Chłopiec ssał kciuk, przyglądając się Leandrowi
z nieufnością i ciekawością zarazem.
- Jest głodny - oświadczyła Isabella, idąc
w stronę kuchni. Otworzyła mikrofalówkę, wło-
żyła do niej naczynie z mlekiem i włączyła ją,
ustawiając dobry czas. Kiedy odwróciła się, Lean-
dro stał w przejściu i patrzył na nią oskarżyciel-
skim wzrokiem.
- Nie karmisz go piersią?
Isabella przez chwilę poczuła się winna, jakby
była złą matką. Zaczęła poklepywać Raphaela po
plecach, kiedy, wyczuwając jej niepokój, zaczął
kręcić się w jej ramionach.
- Nie... Karmiłam go przez trzy miesiące, ale to
było trudne. - Leandro wpatrywał się w nią intensyw-
nie. Isabella zaczęła kołysać się, próbując uspokoić
coraz bardziej zaniepokojonego syna. - Cierpiałam
przez jakiś czas na depresję poporodową i moje
mleko... Po prostu nie miałam pokarmu - wyjaśniła.
Leandro patrzył na nią nieporuszony. Isabelli
S
R
zachciało się płakać. Czy on nie wie, że kobiecie
nie łatwo jest samej wychowywać dziecko? - po-
myślała.
- Powinnaś mieć kogoś do pomocy, żeby dalej
go karmić. W Hiszpanii zrobilibyśmy wszystko,
jak należy. - W jego głosie było teraz wyrazne
oskarżenie. Leandro podszedł do niej i wyciągnął
ręce. - Daj mi go - rozkazał cicho.
Isabella podała mu dziecko. Leandro objął syna
delikatnie rękami i przytulił. Raphael natychmiast
się uspokoił..
- Zajmij się przygotowywaniem mleka, a ja
zabiorę Raphaela do salonu.
Isabella usłyszała piknięcie mikrofali. Sięgnęła
do środka i wyjęła ogrzane mleko.
- Soy su padre, mi hijo. - Jestem twoim ojcem,
mój synu...
Zmartwienia, które tak obecne były ostatnio
w życiu Leandra, znikły, kiedy zatracił się w tych
szarych, niewinnych oczach patrzących na niego
z powagą, kiedy mówił do swojego dziecka, będąc
z nim po raz pierwszy sam na sam. Oddałby życie,
żeby zapewnić synowi bezpieczeństwo. Isabella
nie miała wyboru, musiała pojechać z Leandrem
do Hiszpanii. Nie miała sumienia mu odmówić.
Mój doskonały, mały syn... -pomyślał Leandro
z czułością.
S
R
- Wezmę go. - Nagle obok nich znalazła się
Isabella, patrząc na Raphaela z obawą i troską
w ciemnych oczach.
- Mogę go nakarmić - opierał się Leandro, po
czym wyciągnął rękę po butelkę mleka. Poczuł
przypływ irytacji, kiedy się zawahała.
- Myślisz, że nie potrafię obchodzić się z taki-
mi małymi dziećmi? Daj mi mleko, a sama wez
kąpiel albo zrób coś innego, co pomoże ci rozluz-
nić się po pracy.
Zaskoczona jego troską o jej własne potrzeby,
Isabella wręczyła Leandrowi butelkę. Mężczyzna
sprawnie wsunął smoczek do ust Raphaela. Jej syn
nie zaprotestował, że karmi go ojciec, a nie matka.
To niesamowite. Obaj wyglądają tak naturalnie,
jakby to był ich codzienny rytuał, a nie pierwszy
raz... - zauważyła Isabella. Na ten poruszający
widok czuła niepewność i jednocześnie radość.
- Umieram z głodu i miałam właśnie zrobić
kolację... Możemy zjeść razem - powiedziała.
- Jak mógłbym odmówić tak miłemu zaprosze-
niu? - odparł kpiąco i spojrzał na nią z błyskiem
w oku.
- Tylko nie nastawiaj się na coś nadzwyczaj-
nego. Miałam zrobić zwykłe risotto.
- Zjem wszystko, co zrobisz - powiedział
z uśmiechem Leandro. - Cieszę się, że będziemy
mogli swobodnie porozmawiać.
S
R
Dobrze, tylko najpierw muszę dać jeść Raphaelo-
wi, wykąpać go i położyć spać. Mam nadzieję, że
nigdzie się nie spieszysz?
- Czy wyglądam, jakbym dzisiaj gdzieś się śpie-
szył, Isabello? - Musimy porozmawiać i prze- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.