[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na jednej nodze i ciągnąć swój interes PR najlepiej, jak się da. Nie ma ubezpieczenia od wypadków. Firma wisi na włosku. I czy to lepsze czy gorsze od bycia mężatką i mieszkania na przedmieściach? Lepsze czy gorsze? A kto to wie. Naiwność na łyżworolkach Następna była Sarah, która, wedle doniesień Mirandy, poszła jezdzić na łyżworolkach do swojej piwnicy, o czwartej nad ranem. Pijana. Mając trzydzieści osiem lat. Dorosła kobieta, która kurczowo trzyma się roli nastolatki. Czy jest coś mniej atrakcyjnego? Nie sądzę. Ale co Sarah ma robić? Ma te swoje trzydzieści osiem lat, nie jest mężatką, chciałaby z kimś być. A mężczyzn, jak już wiemy z tych zapisków, pociąga młodość. Nawet kobiety z panieńskiego wieczoru , które teraz są starsze od Sarah, były od niej młodsze w chwili, gdy wychodziły za mąż. Ta opcja może więc dla niej już w ogóle nie wchodzić w grę. No to poszła pojezdzić na łyżworolkach z dwudziestopięciolatkiem - zamiast uprawiać z nim seks. On chciał, ale ona się bała, że on uzna jej ciało za zbyt stare. - O, czeeeść - mówi Sarah, gdy Carrie dzwoni do niej po południu. Leży na kanapie w swojej maleńkiej, ale idealnie urządzonej kawalerce, w wieżowcu tuż na zachód od Drugiej Alei. - Nie... nic mi nie jest. Masz pojęcie? - brzmi nienaturalnie wesoło. - Tylko trochę złamana kostka. I taki przystojny doktorek na pogotowiu. I Lukę był ze mną cały czas. - Lukę? - Właściwie Lucas. Cudowny chłopiec. Mój mały kumpel. Sarah chichoce. Przerazliwy dzwięk. - Skąd miałaś łyżworolki? - pyta Carrie. - On na nich przyjechał. Na tę imprezę. Słodkie, prawda? Belle w hotelu Carlyk Belle dzwoni z hotelu Carlyle. Mówi coś o obrońcy z drużyny Miami Dolphłns. We Frederick s. Rzuca też coś o mężu, Newbercie, i o sosie do spaghetti. - Robię świetny sos - mówi. - Jestem wspaniałą żoną. Carrie się z nią zgadza. No więc, kiedy Belle wróciła do domu po wieczorze panieńskim, pokłóciła się z Newbertem. Uciekła z domu, poszła do Frederick s, nocnego klubu. Tam był ten obrońca. W kółko powtarzał, że mąż nie dosyć ją kocha. - Ależ kocha, nic nie rozumiesz - zapewniała Belle. - Ja będę cię kochał mocniej - upierał się obrońca. Wyśmiała go, zwiała z klubu, wynajęła sobie apartament w hotelu Carlyle. - I właśnie wnoszą koktajle - poinformowała Carrie. - W tej sekundzie. Stwierdziła, że może Newbert jest spięty, bo właśnie oddał wydawcy swoją powieść. A może Newbert jest zły, bo ona nie chce więcej dzieci. Zanim jego powieść się nie sprzeda. Kiedy zajdzie w ciążę, wszystko się skończy. Więc lepiej się zabawić, póki czas. Wszystkie drogi prowadzą do Baby Doli Po wieczorze panieńskim i rozmowie ze swoim nowym chłopakiem, Mr. Bigiem, Carrie poszła do Bowery Bar. Była tam już Samantha Jones, ta producentka filmowa po czterdziestce. Najlepsza przyjaciółka Carrie. Czasami. Barkley, dwudziestopięcioletni początkujący malarz i zdobywca modelek, zainstalował się przy stoliku Samanthy. - Tak bym chciał, żebyś kiedyś wpadła do mojej pracowni - powiedział, odgarniając z oczu jasne włosy. Samantha paliła kubańskie cygaro. Wciągnęła dym i wypuściła go prosto w twarz Barkleya. - A pewnie, że byś chciał. Ale skąd wiesz, że spodobają mi się twoje obrazki? - Obrazy nie muszą, wystarczy, że ja ci się spodobam - odbił piłeczkę Barkley. Samantha posłała mu wredny uśmiech. - Nie zadaję się z facetami poniżej trzydziestu pięciu lat. Mają zbyt małe doświadczenie jak na moje wymagania. - Wypróbuj mnie - nalegał Barkley. - A jak nie, to chociaż postaw mi drinka. - Wychodzimy - rzuciła Samantha do Carrie. - Musimy znalezć nową przystań. Znalazły. Klub Baby Doli Lounge. Mordownię ze striptizem w TriBeCa. Nie mogły się pozbyć Barkleya, więc zabrały go ze sobą. Może nawet lepiej było z facetem iść do baru topless. Poza tym miał trawkę. Wypalili w taksówce, a kiedy wysiedli przed Baby Doli Lounge, Sam chwyciła Carrie za ramię (choć niemal nigdy nie robi takich rzeczy) i powiedziała: - Naprawdę chcę wiedzieć, co jest grane z Mr. Bigiem. Nie jestem pewna, czy to odpowiedni facet dla ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |