[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miał pojęcia, co zrobić. Minę miał kompletnie ogłupiałą i na oślep 80 RS naciskał guziczki, w końcu tak namieszał, że aparat jednocześnie dzwonił i uruchamiał budzik. Wrzuciłby go do basenu w najgłębszym miejscu, gdybym mu go nie wyrwała. - No to musiałaś być znakomitą nauczycielką, bo teraz najwyrazniej nie miał z komórką żadnych kłopotów. - Naprawdę? Wcale nie wyglądał na zdolnego ucznia i powiedział mi, że we wszystkich sprawach technicznych polega na swojej asystentce. Mimo że te informacje zupełnie się nie zgadzały z jej obserwacjami, machnęła na nie ręką i przycisnęła siostrę. - Ale pomijając to, naprawdę go lubisz? - Jako twojego męża? - Nie, nie. - Pamiętasz? Miałaś nie myśleć o nim i o ślubie w jednym zdaniu. - Jako... osobę. - Mówiłam ci, co sądzę. Tak, lubię go. Ale zaraz. - Kaitlyn ściszyła głos. - Lauren, czy ty uprawiałaś z nim seks? - Co? - Prawie krzyknęła i uciekła z kuchni, jak najdalej od śpiącego na górze mężczyzny, usiłując ściszyć głos. - To nie twój interes. - Dlaczego? Lauren zerknęła w stronę piętra i zbiegła kolejnymi schodami prowadzącymi jeszcze niżej. W piwniczce z winami zamknęła drzwi i oparła się o nie. - Co dlaczego? - Dlaczego miałabyś mi nie powiedzieć, czy się z nim kochałaś? - Mama cię nie nauczyła, żeby nie zadawać tego typu pytań? 81 RS - Owszem, ale sądziłam, że po pobycie w Paryżu straciłaś trochę swojego amerykańskiego purytanizmu. Lauren zamknęła oczy. - Nie ma nic purytańskiego w odmowie rozmowy na temat seksu z trzynastoletnią siostrą. - No to niby kiedy mam się czegokolwiek na ten temat nauczyć? - Tak samo jak my wszyscy - odparła Lauren. - Kiedy będziesz dużo, dużo starsza. - Purytanka - mruknęła Kaitlyn. Lauren potarła nasadę nosa. Nie zamierzała roztrząsać tego z młodszą siostrą, ale ostatnia noc udowodniła, że w najmniejszym stopniu purytanka nie jest. Seks z Matthiasem był raczej nieprzeciętny, musiała to przyznać, i serce biło jej szybciej za każdym razem, gdy myślała, że mogłaby takie fajerwerki mieć przez resztę życia. Nie. Miała nie myśleć o spędzaniu z nim życia. - Czy to znaczy, że w końcu będę musiała włożyć którąś z tych paskudnych sukienek dla małych druhen? Mama znalazła jedną taką, którą może byłabym w stanie przeżyć. Jasnoniebieska z ciemniejszą, satynową szarfą... Myśli Lauren popłynęły luzno. Kaitlyn w niebieskim wyglądałaby prześlicznie. Już widziała swoją siostrę w sukni do kolan. Ona sama zaś w czymś prostym i białym, z głębokim dekoltem na plecach, żeby wyglądać skromnie z przodu, ale wywołać u Matthiasa tę samą minę animka obrywającego patelnią, kiedy... Z cichym jękiem odepchnęła się od drzwi. Podeszła do stołu stojącego pośrodku piwnicy i wzięła do ręki pierwsze lepsze zdjęcie, 82 RS żeby czymkolwiek zastąpić zakazany matrymonialny obraz. Była to fotografia blizniaków, którą oglądała dzień wcześniej, i widok tych dwóch identycznych twarzy nasunął jej nowe rozwiązanie. -Muszę iść, Katy - powiedziała, układając zdjęcia w dwa stosiki. Musiała coś zrobić. Po kącie padania promieni słonecznych Luke zorientował się, że spał sporo dłużej niż do swojej zwykłej godziny pobudki o szóstej rano. Obróciwszy głowę, poczuł na pustej poduszce obok kwiatowy zapach Lauren i uśmiechnął się. Nie przeciągnął się, nawet się nie poruszył. Leżał po prostu w miękkiej pościeli i pozwalał sobie na nurzanie się w nieznanej dotąd kombinacji nasycenia i rozluznienia. Satysfakcja. Tak, tak to nazywano. I zamierzał trzymać się tego obiema rękami. Zamknął oczy i przywołał obraz roześmianej twarzy Huntera. Dzięki. Bez ostatniej woli zmarłego przyjaciela nigdy by się nie znalazł w tym domu. Z tą kobietą. Myśl o Lauren wygnała go z łóżka pod prysznic. Ubrał się i pogwizdując, ruszył na dół. Poświęcił kilka minut na wyglądanie przez okno na zielony las otaczający dom. Nie mógł jednocześnie gwizdać i pić kawy, ale radosny nastrój mu nie minął. Nic dziwnego. Wolny od poczucia winy, całonocny, wspaniały seks z cudowną kobietą. Lauren dała mu wolną rękę w sprawie zaręczyn, co z kolei jemu dało swobodę w kwestii tożsamości. Opróżnił kubek i wyruszył na poszukiwanie kobiety, która dawała mu tyle radości. Nie znalazł jej nigdzie w pomieszczeniach mieszkalnych, wiedział też, że nie ma jej w żadnej z sypialni. Poszedł 83 RS na dół i nie znalazł jej też ani w piwnicy na wino, ani w domowej siłowni. Otworzył frontowe drzwi i zobaczył jej samochód wciąż stojący na podjezdzie. W porządku, pomyślał, uspokajając się. Nie rozszyfrowała go. Gdyby odkryła, kim jest, na pewno w najlepszym razie by go porzuciła. W gorszym zadałaby mu cios, od którego wykrwawiłby się na śmierć. Jednak wciąż tu była, a on ciągle żył. Wciąż był pewny siebie, gdy ją w końcu znalazł, stojącą tyłem do niego w małym biurze, na najniższym poziomie. Podejście do niej w czterech bezgłośnych krokach trwało moment. Postawienie kubka, odsunięcie jej włosów z karku i przyciśnięcie ust do pachnącej skóry było niemal odruchowe. %7łachnęła się, lecz zaraz odprężyła, czując jego dłonie na ramionach. - Dzień dobry. Odpowiedział jej takim samym uśmiechem i delikatnie musnął ją kciukiem. - Obudziłem się sam - powiedział z wyrzutem, udając, że krzywi się groznie. - Może powinienem przywiązać cię do łóżka? - To kto by zrobił kawę? - spytała, skinąwszy głową w stronę kubka parującego na stole. -W tym rzecz. - Sięgnął po swój gorący napój. -Chcesz trochę? - Mhm. - Otoczyła palcami jego dłonie, przechylając kubek, by upić łyk. Matt zapatrzył się na jej rozchylające się powoli usta. Jej oczy błysnęły nad krawędzią naczynia. Znów poczuł to istniejące między nimi seksualne napięcie. 84 RS - Lauren, kochanie... Uśmiechnął się ponownie i pozwolił jej zobaczyć sprośne intencje w swoich oczach. Jej zrenice rozszerzyły się gwałtownie i cofnęła się, zrzucając coś na podłogę. Schylił się, by to podnieść, i zamarł, widząc, co ma w ręku. Jedno z tych zdjęć ze studiów. Matt i Luke wyglądający jak... Palce mu się zacisnęły, zgniatając kartonik. Sprawiali wrażenie szczęśliwych, tak samo jak on czuł się jeszcze dwie sekundy temu. - Dlaczego, u diabła, to wywlokłaś? - zapytał ostrym tonem. Lauren wyrwała mu odbitki. - No i zobacz coś narobił - ofuknęła go, próbując wygładzić zdjęcie na okrytym dżinsami udzie. - Nie odpowiedziałaś na pytanie. Machnęła ręką za siebie. - Pomyślałam sobie, że zrobię na korkowej tablicy coś w rodzaju kolażu z paru zdjęć z twoich studiów. W korytarzu jest ich trochę, ale te mi się też podobają. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |