[ Pobierz całość w formacie PDF ]

·ð ð Aż tu nagle dwa tygodnie temu firma wysÅ‚aÅ‚a pana do tego miasta.
·ð ð Tak  podchwyciÅ‚ natychmiast Meiners.  SpadÅ‚o to na mnie jak piorun. Nagle
wszystko stanęło mi znowu przed oczyma. Naprzód chciałem po prostu powiedzieć, że nie
pojadę. Ale potem, w obawie przed utratą posady, powiedziałem sobie: jedz, wypełnij swoje
zadanie i niech ciÄ™ nic poza tym nie obchodzi.
·ð ð Czy można chodzić po deszczu i mówić sobie: nic mnie to nie obchodzi? Przecież
niezależnie od tego człowiek i tak zmoknie.
·ð ð Uważa pan, że wojna jest takim deszczem i wszystko, co siÄ™ z niÄ… wiąże?
·ð ð CoÅ› koÅ‚o tego.  Tantau zabieraÅ‚ siÄ… wÅ‚aÅ›nie do drugiej z rzÄ™du tabliczki czekolady. 
Można by także powiedzieć: nikt nie żyje dla siebie. I ponieważ człowiek nie ma innego
wyboru jak współżyć z ludzmi, musi próbować przynajmniej uzdrowić klimat tego
współżycia. Każdy musi coś robić w tym kierunku, żeby ludzie mogli stać się weselsi,
mądrzejsi i czystsi, żeby byli bardziej syci i zdrowsi.
134
Michel Meiners, który słuchał uważnie, powiedział:
·ð ð Ludzie, z którymi byÅ‚em wówczas razem, też nie zapomnieli! Jeszcze wciąż o tym
myślą, ciągle jeszcze ich to niepokoi. Czy nie jest to dowodem, że mają sumienie? Czy na tej
podstawie nie można by skończyć z tym wszystkim raz na zawsze?
·ð ð Niech pan nie bÄ™dzie kÄ…pany w gorÄ…cej wodzie  powiedziaÅ‚ ostrzegawczo Tafitau. 
Są ludzie, którzy wszystko rozumieją i wszystko przebaczają. Ci ludzie kochają ludzkość bez
zastrzeżeń. Oczywiście nie mam nic przeciwko nim, już choćby dlatego, że nie występują
masowo. Mam na myśli coś całkiem innego, a mianowicie: nie należy sądzić, że ludzie są z
gruntu dobrzy czy z gruntu zli, trzeba widzieć ich takimi, jakimi są, trzeba próbować ich
dokładnie poznać i właściwie oceniać. Nie można ich ani ślepo kochać, ani ślepo
nienawidzić.
·ð ð Dlaczego mówi pan to do mnie?  zapytaÅ‚ Meiners zdetonowany.  Już siÄ™ zanosiÅ‚o
na to, że się z tym wszystkim uporam, a teraz znowu wszystko wydaje mi się strasznie
skomplikowane.
·ð ð Bo to też jest skomplikowane  powiedziaÅ‚ Tantau.  Wezmy choćby takÄ… prostÄ…
rzecz jak sumienie. Twierdzi pan, że koledzy pańscy z tamtych czasów mają je. No cóż,
byłoby dobrze, gdyby to sumienie pańskich przyjaciół odezwało się już wtedy.
·ð ð Wtedy byÅ‚a wojna!
·ð ð I co z tego? Czy to coÅ› usprawiedliwia? To prawda, że niejedno można tym
wytłumaczyć. Ale idzmy dalej: czy nie zachodzi tu czasem taki przypadek, że sumienie to
spało przez całe lata kamiennym snem? I obudziło się dopiero teraz? Przy czym pozwalam
sobie wątpić w to, że mamy tu do czynienia z czymś takim jak sumienie. To, co się tu
obudziło, może być równie dobrze instynktem samozachowawczym.
·ð ð Utrudnia mi pan sprawÄ™  powiedziaÅ‚ Michel Meiners z goryczÄ… w gÅ‚osie.
·ð ð Nie wolno panu niczego sobie uÅ‚atwiać!
 Gdybym wiedział, nigdy w życiu bym tu nie przy
jechał.
135
 Drogi panie Meiners, nie pan jeden jest tego zdania.
·ð ð Tantau rozprawiaÅ‚ siÄ™ już z drugÄ… tabliczkÄ… czekolady.
·ð ð Ale przyjechaÅ‚ pan, i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ pan niektórym ludziom przez szybÄ™ autobusu. PoznaÅ‚
pan Karla Schulza?
·ð ð Nie bardzo. MiaÅ‚em tylko wrażenie, że to mógÅ‚by być kapral Schulz.
·ð ð A dlaczego poszedÅ‚ pan na Targi Budowlane? ChciaÅ‚ pan zobaczyć swego dawnego
kolegÄ™ Kerzego?
·ð ð To byÅ‚ przypadek.
·ð ð Ale poznaÅ‚ go pan?
·ð ð Tak. Prawie wcale siÄ™ nie zmieniÅ‚, tylko potwornie siÄ™ roztyÅ‚.
·ð ð ZauważyÅ‚ pan, że skierowaÅ‚ siÄ™ ku panu, że chciaÅ‚ siÄ™ z panem zetknąć?
·ð ð Owszem. Ale ja nie chciaÅ‚em mieć nic wspólnego z nim ani z nikim z drużyny. Na
samą myśl, że mógłbym się z nimi zetknąć, robiło mi się słabo. Po prostu stchórzyłem
wówczas. To chyba będzie najbardziej właściwe określenie.
·ð ð ObleciaÅ‚ pana strach, że trzeba bÄ™dzie wyciÄ…gać konsekwencje, skoro nastrÄ™cza siÄ™
jedyna po temu okazja. I to konsekwencje, które w gruncie rzeczy musiałyby być roz-
rachunkiem.
Michel Meiners podszedł do okna. Oparłszy się o framugę, przyłożył czoło do zimnej
szyby. Przed jego oczyma ciągnęły się szyny kolejowe, z lokomotyw unosiły się kłęby
gęstego, czarnego dymu. Ludzie na peronie wyglądali jak lalki.
·ð ð RozważajÄ…c to wszystko, myÅ›laÅ‚em dotÄ…d wyÅ‚Ä…cznie o sobie  rzekÅ‚ po dÅ‚ugim
milczeniu.  Uświadomiłem to sobie po pierwszej rozmowie z panem. Jeżeli powiedziałem
panu teraz, że chciałbym z tym skończyć, to nie wymieniłem jeszcze wszystkich motywów
tej decyzji.
·ð ð Znam je teraz.  Tantau zdawaÅ‚ siÄ™ pieÅ›cić wzrokiem nastÄ™pnÄ… tabliczkÄ™ czekolady. 
Uświadomiwszy sobie swoją słabość, był pan gotów sądzić, że inni też są słabi.
·ð ð I czyż nie miaÅ‚em racji?  Meiners znowu siÄ™ ożywiÅ‚.
 Czy nie postępuję w myśl pańskich intencji?  Podszedł
do Tantaua i usiadł koło niego.  Jeżeli nawet ci koledzy
136
dopuścili się czegoś odrażającego, to było to rezultatem ich czysto ludzkiej słabości. Oni też
stchórzyli, ich też obleciał strach. Działali w panice, w chaosie... Chodziło o ich życie. Wina
ich jest wielka, to prawda, ale czy nie jest do pewnego stopnia zrozumiałe, że ktoś w sytuacji
przymusowej robi coś, czego by normalnie nigdy nie uczynił? A cóż było wówczas
normalne?
Tantau w zamyśleniu przyglądał się leżącej przed nim trzeciej tabliczce czekolady. Po
chwili odsunął ją i powiedział:
·ð ð Jeżeli konsekwentnie bÄ™dzie pan myÅ›laÅ‚ tak dalej, to nastÄ™pna faza bÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚a
następująco: tak zwani pańscy koledzy dopuścili się tego, czego się dopuścili, przez czysto
ludzką słabość, a ponieważ i pan miał swoje słabości i popełniał błędy, przeto będzie chciał
pan wszystko zostawić tak, jak było, choć błędy popełnione przez jedną stronę i drugą stronę
są prawdopodobnie, jeśli chodzi o ich wagę, nieporównywalne. Tak czy nie?
·ð ð OczywiÅ›cie, że popeÅ‚niaÅ‚em bÅ‚Ä™dy  przyznaÅ‚ siÄ™ Me-iners natychmiast  i bÅ‚Ä™dy te [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • WÄ…tki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.