[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kilku mężczyzn podniosło pobitego natręta. Z Rodanem został tylko ów najtrzezwiejszy. - Pomyśl, żeby tak napaść na dziecko! - bełkotał zdenerwowany Siergiej. Franciszka z trudem rozpoznawała jego głos. Przyciągnął ją do siebie i tulił w ramionach. - Franciszka nie jest już dzieckiem - odezwał się z powagą obcy mężczyzna. - To dorosła kobieta. - Co ty wiesz? - upierał się Siergiej: - Może z wyglądu jest dorosła, ale ma duszę dziecka. Jestem jej przybranym ojcem i znam ją najlepiej. - Głos mu drżał. Mężczyzna zmarszczył brwi. - Zdaje mi się jednak, kapitanie, że nie znasz siebie - odparł i zwracając się do Franciszki, dodał: - Przyprowadzę tu jego brata. Najlepiej będzie, jeśli kapitan Rodan wróci do domu. Nie jest jeszcze całkiem zdrów. Skinęła głową. - Bardzo dziękuję, tak będzie najlepiej - odpowiedziała. - Ja się nim zajmę. Siergiej wzburzony głaskał ją po twarzy. - Jesteś jeszcze dzieckiem, Franciszko! Powiedz, że jesteś jeszcze dzieckiem - powtarzał z uporem. Kiedy dorośniesz, stracę cię. Pojawi się jakiś młokos i cię zabierze. Proszę, nie dorastaj! Jesteś moim dzieckiem, na zawsze nim pozostaniesz! Powiedz, że to prawda! - Przytulił policzek do jej policzka, a ona nie protestowała. 63 - Ależ, kapitanie Rodan, zostanę z tobą na zawsze! - zapewniała szczerze, bo życie bez niego, najlepszego opiekuna, jakiego można sobie wyobrazić, wydawało się jej niemożliwe. Przyłożyła usta do szorstkiego policzka Siergieja, a delikatnymi dłońmi pogładziła jego gęste włosy. Siergiej drżał ze zdenerwowania, a głos mu się łamał: - Nie dopilnowałem cię, chociaż przez cały wieczór nie spuszczałem z oka. Dałem się zaciągnąć tym pijakom, gdy wołałaś mnie samotna i przestraszona. Pomyśl, co by się stało, gdybym cię nie usłyszał, pomyśl... - Dobrze, już dobrze - uspokajała go szeptem Franciszka. Na delikatne muśnięcie jej warg odpowiedział tym samym. Franciszka poczuła na policzku gorący pocałunek i dała się porwać cudownemu upojeniu. Wstrzymała oddech, a wszystko wokół niej wirowało i drżało. Jej usta błądziły w poszukiwaniu jego ust, a kiedy się odnalezli, poczuła, jak oblewa ją fala gorąca. W tym pocałunku zawierała się taka rozpacz i uczucie tak gwałtowne, że Franciszka w jednej chwili oprzytomniała. Wyswobodziła się z objęć Siergieja i uciekła. O Boże, przemknęło jej przez głowę. Co ja zrobiłam? Co on sobie o mnie pomyśli? Zalała ją fala-wstydu i przerażenia. Wyjadę stąd! Nie mogę tu dłużej zostać. Jak mogłam mu to zrobić? Przecież to mój opiekun, przybrany ojciec! Pewnie ze dwa razy starszy ode mnie. Zaopiekował się mną. Okazał mi tyle serca... Nie przyszło jej nawet na myśl, że kapitan Rodan mógł się kierować uczuciem o wiele gwałtowniejszym niż ojcowska troska. Uznała, że jest pijany i nie wie, co czyni. Ludzie często pod wpływem alkoholu robią rzeczy, których potem gorzko żałują, na które nigdy nie odważyliby się po trzezwemu. Nie, kapitan nie zrobił tego świadomie! Może nie chciał jej zranić, wprawić w zakłopotanie? To ona bezwstydnie zaczęła tę grę. Jak spojrzy, mu teraz w oczy? Zdyszana i roztrzęsiona wpadła na Mira. Z trudem łapała oddech. - Jest tam... w lesie - wydukała w końcu. - Wydaje mi się... że powinien wracać do domu. - Jest chory? - No, niezupełnie. - Nie denerwuj się, Siergiejowi alkohol nie szkodzi, poza tym że całkiem traci pamięć. Nie powinien w ogóle pić, a już szczególnie teraz, po doznanym niedawno urazie głowy. Słyszałem, że się z kimś bił. 64 Franciszka starała się odzyskać równowagę. - To nie było nic groznego. - Aha! Znam dobrze Siergieja. Po pijanemu wyczynia niesamowite rzeczy, na szczęście jednak następnego dnia o niczym nie pamięta. Iskra nadziei zapłonęła w jej sercu. - Nie pamięta? - zapytała. - Nic, kompletnie nic. Zapomina o wszystkim. - Dzięki ci, dobry Boże - szepnęła po cichu; tak by Miro jej nie usłyszał. 65 ROZDZIAA VII Po tym zdarzeniu Franciszka bardzo się zmieniła, przycichła i zamknęła w sobie. Za dnia znikała przeważnie u Anuśki. Ożywiała się jedynie w dni świąteczne, kiedy przyjeżdżał Miro. Siergieja właściwie unikała, co ogromnie go martwiło, zwłaszcza że po powrocie z wesela odnosiła się do niego z równą nieśmiałością jak na początku. Czy coś się tam wydarzyło? Wiedział od Mira, że w jej obronie pobił jakiegoś mężczyznę. Nic jednak nie pamiętał. Czasami tylko, gdy spoglądał na delikatnie wykrojone usta dziewczyny, przemykała mu przez głowę dziwna myśl, iż zna ich smak. Prześladowało go wrażenie, że kiedyś stęskniona tuliła się do niego. Lecz to pewnie był sen, a może marzenie wywołane pożądaniem, do którego nigdy nikomu by się nie przyznał. Nie mógłby skrzywdzić Franciszki. Jego pragnieniem było jedynie dobrze ją wychować. Zwierzył się ze swych zmartwień Anuśce. . - Dziewczyna przechodzi teraz trudny okres, kapitanie - powiedziała sąsiadka. - Sama sobie będzie musiała z tym poradzić. Daj jej trochę spokoju. Pewnego dnia wszystko wróci do normy. - Czy to przez Mira wpadła w takie przygnębienie? Anuśka zamyśliła się. - Częściowo tak. Domyślam się, co ją trapi, ale ona nie chce mi się zwierzyć. Poradzę ci jednak coś, kapitanie! Musisz zadbać, by przebywała więcej wśród młodzieży, spotykała się z rówieśnikami. Ona żyje jak pustelnica! - Myślałem już o tym - zgodził się z Anuśką Siergiej. - Zabierz ją w tym roku na zabawę dożynkową. Jest już dorosła. Powinna mieć szansę spotkania kogoś równego sobie stanem. Siergiej spojrzał bacznie na sąsiadkę. - A więc myślimy o tym samym... Sądzisz, że Franciszka wywodzi się z wyższych sfer? - Z całą pewnością - westchnęła głęboko Anuśka. Ma dostojniejszych przodków, niż ktokolwiek z nas może sobie wyobrazić. To nie jest dziewczyna dla Mira ani dla moich synów. Usta Siergieja wykrzywił grymas bólu. - A co z tobą, kapitanie? - zapytała Anuśka. - Poświęciłeś się całkowicie swemu młodszemu bratu i tej dziewczynie. Ofiarowałeś im wiele lat. Czy pomyślałeś kiedyś o 66 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |